Po pysznym śniadaniu wzięłam swoje rzeczy i wraz z rodzicami deportowałam się na ulicę Pokątną, ponieważ miałam się tam spotkać z moimi przyjaciółmi, ale miałam też wpaść do księgarni po jakąś fajną książkę na własność.
Po pojawieniu się na miejscu, mój ojciec wraz z matką i moimi rzeczami pognali do jakiejś kawiarenki, a ja weszłam do Esów i Floresów, czyli umówionego miejsca spotkania z ekipą.
-Dzień dobry!- krzyknęłam z uśmiechem do księgarza.
-Witaj Leno!- odkrzyknął uśmiechem na twarzy, wychylający się z za regałów sprzedawca.
Po przywitaniu się, zauważyłam, że moich przyjaciół jeszcze nie ma, dlatego podeszłam do regału z książkami, które zaintrygowały mnie najbardziej.
Na samej górze zauważyłam książkę o tytule, który bardzo mnie zaciekawił. A mianowicie „Najczęstsze magiczne dolegliwości i schorzenia"
Mimo mojego dosyć wysokiego wzrostu i tak nie dosięgałam do ostatniej półki...
W tym wypadku zaczęłam skakać małpka żeby dosięgnąć, ale to wszystko na nic...
-Co Chamberlain? Dalej za niziutka?
Usłyszałam za sobą od kilku lat, tak bardzo denerwujący mnie głosik Malfoya.
-A co cię to Malfoy?- odpowiedziałam równie zgryźliwie.
-Pfff a nie pomyślałaś, że może chciałem Ci pomóc?- zapytał z tym swoim triumfalnym i denerwującym mnie uśmieszkiem.
-Taaak, ty wielki pan Malfoy chciałeś pomóc takiej zdrajczyni krwi jak ja.- powiedziałam z teatralnym przekąsem.
Chłopak patrzył na mnie pytająco.
-A co? chciałeś?- zapytałam zmieszana.
-Nie.- oznajmił.- Ale chciałem się z tobą podroczyć.- w tym momencie znów się uśmiechnął, tylko tym razem złośliwie i oparł się o regał.
-Oh!- cała poczerwieniałam z złości.- Idź sobie stąd!- krzyknęłam.
-Nie.- oznajmił.
-Bo co?
-Bo nie.
I znów ten jego triumfalny uśmieszek.
-Malfoy...- odparłam złośliwie.
-Chamberlain...- zrobił to samo.
-Co się dzieje Lena?
Nagle usłyszałam głos Georga.
-Dobrze, że jesteś. Nie umiem dosięgnąć do ostatniego regału po tamtą książkę.- wskazałam palcem na przedmiot.- Pomógł byś mi?- zapytałam błagalnie.
-Nie ma problemu.- podał mi książkę
-No proszę, jest i twój chłoptaś, wybawca, wielki pan Weasly- rzucił drwiącym głosem platynowo włosy chłopak.
-To nie jest mój...- nie było mi dane dokończyć.
-A co Malfoy? Zazdrosny?- rzucił George.
-O Chamberlain? Ty się słyszysz Weasly?- prychnął.
-Chodź George, nie warto.- oznajmiłam i pociągnęła przyjaciela w stronę kasy, lecz ten miał inne zamiary.
-No racja Malfoy.- oznajmił George, a mi zrobiło się trochę przykro.- Nawet nie próbuj się o nią starać, bo nie dorastasz jej do pięt.- powiedział złośliwie i pociągnął mnie w stronę kasy.

CZYTASZ
„Depth of the Letter"
Fanfiction~Do tych czas działo się dużo rzeczy o których nawet bym nie pomyślała, lecz przeczytawszy ten list... Moje życie już nie będzie takie samo. Nigdy...~ Uwaga! Niektóre rzeczy mogą nie zgadzać się z oryginalną treścią książki!