Kolejny dzień, sobota, dziewiąta trzydzieści rano. Chyba zrozumiałe jest to, że odsypiałam poprzedni dzień.
Tak naprawdę, to ja zawsze w weekendy odsypiam poprzednie dni, nawet jak nic szczególnego się nie działo. Po prostu kocham spać i tyle w temacie.
-Za dziesięć minut widzę cię na śniadaniu, które na szczęście jeszcze trwa!- Usłyszałam nad uchem.
-Uhm...-wymruczałam i obruciłam się na drugi bok.
-Nie tak, to inaczej. AUQAMENTI!- krzyknęła Hermiona.
-AAA!- wyskoczyłam z łóżka jak poparzona.- Chwila... Ja nie jestem mokra... Ty kłamczucho!- szturchnęłam przyjaciółkę i razem się zaśmiałyśmy.
-Chyba w końcu znalazłam sposób jak cię obudzić.- oznajmiła, śmiejąc się przy tym.
-Ciii... Nie mów, bo nie zadziała.- odparłam szczerząc swoje ząbki.
-Z czego się tak śmiejecie?- zagadnęła Parwati, która właśnie weszła do pokoju.
-Nie ważne- odparłyśmy chórem.
Dziewczyny z pokoju patrzyły na nas jak na wariatki, a my ponownie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Teraz, to już napewno pomyślały, że uciekłyśmy z Św. Munga.
-Moja łazienka!- krzyknęłam, szybko zabrałam wcześniej przyszykowany różowy, przylegający do ciała T-shirt, różowe szorty dżinsowe i wbiegłam do łazienki szybciej, niż biegnąca Hermiona, która widzi jak Ron używa jej książek, jako podstawki pod drzwi.
Wykonałam poranne czynności i wyszłam z wieży Gryffindoru z wcześniej wspomnianą szatynką.
Po drodze spotkałyśmy Lunę i chwilę z nią porozmawiałyśmy.
Szczerze mówiąc, to Luna bardzo zaskakuje mnie tym swoim przysłowiowym „dziwactwem".
W brew pozorom, ta blondynka jest naprawdę mądra i przyjazna.Przy samej wielkiej sali wyskoczyli przed nami Fred i George.
-Emm... Lena mogę cię prosić na momencik?- zapytał nieśmiało George.
-Jasne.- oznajmiłam zaskoczona jego tonem głosu.- Hermiona idź ja potem dojdę do stołu.- stwierdziłam, a ta posłusznie ruszyła za Fredem, który zmierzał w tym samym kierunku.
-Słuchaj... Bo... Dzisiaj jest wypad do Hogsmeade i czy nie zechciała byś pójść dzisiaj że mną do gospody „Pod świńskim łbem"?- zapytał dosyć nieśmiało jak na Georga, co zdziwiło mnie jeszcze bardziej.
-Jasne- oznajmiłam.- Kto jeszcze będzie?- zapytałam zaciekawiona.
-No... Nikt. Tylko my, we dwójkę. W sensie... Na randkę.- stwierdził.
A myślałam, że zarówno on, jaki i jego brat, nie potrafią mnie już zaskoczyć. A jednak.
Chwilowo stałam w miejscu zaszokowana.
-Na randkę?! To jest mój przyjaciel... Co prawda znamy się od dawna, ale ja to uważam tylko za przyjaźń. Chociaż może jemu nie chodzi o związek, a tylko o tą jedną randkę... W sumie co mi szkodzi. Jedne wyjście sam na sam z przyjacielem.- przemyślałam wszystko.
-To jak?- ocknął mnie chłopak.
-Chętnie.- uśmiechnęłam się do rudowłosego.
-To... Bądź pod gospodą ooo... O szesnastej. Pasuje Ci?- zapytał.
-Tak, jak najbardziej.- oznajmiam, w ciągłym, ale mniejszym już szoku.
-To umówieni.
-Umówieni- powtórzyłam jego słowa i ruszyłam do Wielkiej Sali, w stronę stołu dla Gryfonów.

CZYTASZ
„Depth of the Letter"
Fanfiction~Do tych czas działo się dużo rzeczy o których nawet bym nie pomyślała, lecz przeczytawszy ten list... Moje życie już nie będzie takie samo. Nigdy...~ Uwaga! Niektóre rzeczy mogą nie zgadzać się z oryginalną treścią książki!