Siedziałam w ramionach Jacka już jakiś czas. Wydawało mi się, że on sam wpadł jakby w trans. Szczerze to nie przeszkadzało to mi, do czasu aż mój pęcherz nie zaczął o sobie dawać znać.
-Jack, czy mógłbyś mnie puścić? - zapytałam cicho. Czułam się dziwnie przerywając tą ciszę wokół nas. Mężczyzna lekko zacieśnił uścisk i spojrzał na mnie zdziwiony. - Chciałam tylko iść do łazienki. - wytłumaczyłam na pytanie widniejące w jego oczach.
-Tak. Oczywiście. Idź księżniczko. - na ustach pojawił mu się delikatny uśmiech i odetchnął jakby z... ulgą? Pocałował w czoło i puścił.
Bez zbędnych przedłużeń wstałam i jak najszybciej, prawie biegnąc, poszłam do łazienki. Po szybkim zrobieniu, tego co było trzeba, wróciłam do sypialni. Alfa siedział w tym samym miejscu co chwilę temu i przyglądał mi się dokładnie. Czułam się nieswojo, kiedy tak śledził każdy mój ruch. W końcu dotarłam do łóżka i usiadłam obok Jacka. Najwyraźniej jednak nie spodobała mu się odległość między nami i po złapaniu mnie za biodra ponownie usadził sobie mnie na kolanach.
-Wytłumaczysz mi o co chodzi? Czemu się tak zachowujesz? I skąd ten uśmieszek na twojej twarzy? - zapytałam lekko zniecierpliwiona. Nie lubię kiedy coś dzieje się, a ja o niczym nie wiem.
-Jaki znowu uśmieszek? - zapytał poważnym tonem ale ja wychwyciłam nutkę rozbawienia. Jego twarz stała się zaś obojętna i tylko oczy błyszczały wesołością. Nie zrażona tym podniosłam powoli rękę układając ją na jego policzku i kciukiem przejechałam po wargach.
-Ten, który przed chwilą tutaj gościł. - odpowiedziałam cicho i zwilżyłam swoje usta językiem. Jego źrenice rozszerzyły się gdy zerknął na dół mojej twarzy. Widziałam rosnące pożądanie w jego oczach. Zdjął moją dłoń ze swojego policzka i przybliżył ją do ust. Ucałował jej zewnętrzną stronę, co wraz z intensywnym spojrzeniem spowodowały falę dreszczy rozchodzących się po moim ciele. Przygryzłam wargę, nie mogąc powstrzymać narastającego uczucia w dole brzucha.
-Nie przygryzaj wargi, jeśli nie chcesz za chwilę znaleźć się pode mną. - powiedział niskim, ochrypłym głosem. Drugą ręką pociągnął za mój podbródek, uwalniając wargę z pomiędzy zębów. Przełknęłam głośno ślinę, po chwili słysząc jego perlisty śmiech.
- Chodź musimy się zbierać. - powiedział i wstał,odkładając mnie na materac.
-Czemu? Przecież do kolacji jeszcze dużo czasu. A tak po za tym, która jest godzina? - zauważyłam, że straciłam całkowicie poczucie czasu.
-Coś około 15:00 - przeciągnął się jak kot, aż mu kości strzeliły - Spotkanie będzie o 20:00, a do tego czasu oprowadzę cię po domu. -wyciągnął do mnie rękę, aby pomóc mi wstać ale przypomniało mi się coś.
-Poczekaj! Nie odpowiedziałeś mi na pytanie. Co się stało, że tak dziwnie zareagowałeś? - zapytałam ponownie, chwyciłam go za dłoń i przytrzymałam w miejscu. Jack usiadł przy mnie i spojrzał na mnie poważenie.
-Opowiem ci teraz historię związaną z nami, więc słuchaj uważnie. - wziął oddech i mówił dalej - Kilkanaście lat temu w naszym świecie zapanowała wojna, podczas której zginęło wile wilkołaków jak i ludzi. Jedną z przyczyn była jak zawsze chęć władzy. Istniało wtedy dziesięć rodzin, które sprawowały główną władzę. Niestety jedna z nich zdecydowała, że najlepiej było by aby wszyscy się zjednoczyli i żeby powstało jedno królestwo. Z początku większość była przeciwna temu pomysłowi, lecz z czasem zaczęła się do niego przekonywać. Musisz jednak wiedzieć, że nie wszyscy się zgodzili. Dwie z rodzin, które były temu przeciwne, przedstawiły jak duże ryzyko niesie władza absolutna. Wtedy reszta zaczęła się wycofywać przyznając im racje. Rodzina DarkWood, która była głównym pomysłodawcą tego poglądu, delikatnie mówiąc, zdenerwowała się i postanowiła zrobić zamach na rodziny GoldenEye i BlackMoon, które od początku sprzeciwiały się pomysłowi.
-Poczekaj moment - stłumiłam chichot - skąd się wzięły nazwy tych rodów? - nie potrafiłam utrzymać potrafiłam powstrzymać drżących kącików ust, które w efekcie wykrzywiły się w lekki uśmiech.
-To wcale nie jest zabawne. - skarcił mnie - Nazwy te pochodzą od charakterystycznych cech najważniejszych osób w stadzie. Wracając -uciszył mnie wzrokiem, kiedy miałam zamiar zadać kolejne pytanie - GoldenEye było celem numer jeden do zlikwidowania, ponieważ mieli największą siłę polityczną jak i militarną, byli także największą z watah. Niestety rodzina DarkWood już od jakiegoś czasu to planowała i zaczęła zbierać swoich sojuszników. Dwie rodziny zawarły z nimi sojusz w tajemnicy przed innymi. Niestety zanim reszta zrozumiała sytuację i podjęła odpowiednie kroki, Goldeni już walczyli. Nie mieli jednak szans na przeciwstawienie się wrogowi. Ich wojska stacjonowały na całym obszarze watahy, a w pobliżu centrum nie było wystarczającej ilości żołnierzy. Kiedy nasi ludzie przybyli, na miejscu nie było już prawie nikogo. Reszta ocalałych nie była wstanie powiedzieć co się stało z wodzami. W czasie poszukiwań, znalazły się - zatrzymał się na chwilę i przełknął ciężko ślinę - ciała alfy, luny i dwóch ich synów. Odnaleźliśmy także list z wiadomością, że ukryli swoją córkę i prosili tam też o jej odnalezienie.
Słuchałam tego wszystkiego z wielką uwagą. Jak to możliwe, że udało im się ukryć to przed ludźmi. I jaki to ma związek ze mną? Zanim zaczęłam zadawać pytania, postanowiłam poczekać do końca opowieści.
-Następnie zaatakowali drugą z zaprzyjaźnionych rodzin. Byliśmy już wtedy jednak przygotowani na ich atak i nie ponieśliśmy tak wielkich strat. Później zaczęły się wielkie poszukiwania ostatniej potomkini GoldenEye. Niestety po trzech latach zaprzestano tych działań. Ziemie pokonanych rodów zostały podzielone w zależności od zasług.
-Okej rozumiem... Nie, nie rozumiem, co to ma wspólnego ze mną i z tobą.
-Już tłumaczę. Goldeni i Blakowie od zawsze żyli w przyjaznych stosunkach, a co za tym idzie dzieci wodzów bardzo dobrze się znały. Już po kilku ich spotkaniach, wszyscy przeczuwali, że są swoimi bratnimi duszami. Niestety byli oni za mali aby to poczuć. Rodzice jednak postanowili ich zaręczyć i w przyszłości połączyć dwie rodziny w jedną. Bynajmniej plan nie powiódł się, aż do teraz... Jestem wodzem BlackMoon - uśmiechnął się szeroko, a ja zmarszczyłam brwi intensywnie myśląc.
Czyli, są rodziny, których ważniejsi członkowie mają jakieś tam cechy wspólne. Była wojna. Zaginęła dziewczynka, a Jack jest BlackMoonem i jego mate była... zaginiona dziewczynka, a ja mam przecież kolor złoty w oczach! Zasłoniłam usta dłonią i spojrzałam na niego zszokowana.
A oto, moi drodzy, rozdział dla zabicia czasu w wakacje. Bo wiadomo, że w wakacje każdy się nudzi i trzeba sobie jakoś z ty poradzić. Nie no żartuję. Ale tak czy inaczej rozdział jest i liczę na jakąś pozytywną ocenę w gwiazdkach albo komentarzach. Miłego dnia!!!

CZYTASZ
Niemożliwa prawda [Zawieszone]
Werewolf18-letnia Bella cudem dowiaduje się, że nie jest zwykłym człowiekiem. Już na starcie swojego życia ma pod górkę. Z wiekiem ludzie dokładają jej coraz więcej problemów, a cięty język dziewczyny nie ułatwia sprawy. Okładka robiona przez: _DedRose_