Stałam w progu jak sparaliżowana. Z trzęsącymi się dłońmi i gulą w gardle, wpatrywałam się w plecy osób siedzących przy stole. Za chwilę miałam stanąć oko w oko z najważniejszymi osobami w stadzie, a do tego rodzicami Jacka.
Poczułam lekkie szarpnięcie z lewej strony. Odwróciłam wzrok od stołu i spojrzałam na mężczyznę obok. Posłał mi oczko uśmiechając się przy tym zawadiacko. Nie zmniejszyło to mojego zdenerwowania niestety. Mimo tego skierowaliśmy się do stołu i przystanęliśmy przy nim. Oczy wszystkich trzech osób zostały przeniesione na nas. Kątem oka zauważyłam jak mój mate pochyla głowę, więc zrobiłam to samo. Po chwili poczułam jak ktoś oplata mnie ramionami, a do nozdrzy dochodzi piękny kwiatowy zapach.
-Tak się cieszę, że mogę cię poznać. - powiedziała wesoło kobieta i odsunęła się ode mnie na długość ramion. Czułam się niepewnie pod jej bacznym wzrokiem. Patrzyła na mnie uważnie swoimi brązowymi oczami, w których świeciły iskierki szczęścia. - Ale jesteś piękną dziewczyną, mój syn ma szczęście, że trafił na ciebie. - spojrzała z dumą na mojego mate.
-Witaj w rodzinie Bello - podszedł do mnie starszy mężczyzna i również przytulił. Poczułam ulgę, że mnie zaakceptowali. Podobnie jak jego żona, przyjrzał mi się dokładnie, dłużej zatrzymując się na oczach. Zmrużył swoje jakby nad czymś myśląc ale nic nie powiedział. - Jestem Charles BlackMoon, a to moja żona Octavia. Jene jak już słyszałem znasz. - uśmiechnął się lekko rozbawiony spoglądając na córkę. - A teraz zapraszam do stołu.
Kiedy wszyscy do niego zasiedliśmy Charles wzniósł toast za nasze odnalezienie. Zjedliśmy pyszny obiad w miłej atmosferze. Martwiłam się, że będzie drętwo, jednak, na szczęście myliłam się. Szybko znaleźliśmy wspólny język i czas minął przyjemnie. Podczas posiłku miałam chwilę na przyjrzenie się każdemu. Na początku uważałam, że Jack najbardziej podobny jest do swojej mamy, ale kiedy popatrzyłam na jego tatę, zmieniłam zadnie. Wyglądali prawie jak bliźniacy z jedną tylko różnicą, że starszy BlackMoon miał zmarszczki. Cała rodzina posiadała zaś ciemne brązowe włosy oraz oczy tego samego koloru. Podobne rysy twarzy nie pozwalały pomylić się co do ich pokrewieństwa.
-Chciałbym coś powiedzieć - przerwał w pewnym momencie Jack. Spojrzał na mnie aby się upewnić, że się zgadzam. Kiwnęłam potwierdzająco głową, posyłając mu delikatny uśmiech. Już wcześniej stwierdziliśmy, że rodzice Jacka jak i jego siostra, powinni wiedzieć kim tak naprawdę jestem.
-Coś się stało? - zapytała zaniepokojona Octavia.
-Nie, wszystko w porządku - odpowiedziałam - Po prostu ostatnio dowiedzieliśmy się o czymś niesamowitym.
-Co! - Jena zrobiła wielkie oczy - Nie mówcie, że to jest to o czym myślę. Ja wiem, że u wilków wszystko szybciej się rozwija ale, nie sądziłam, że wy aż tak się rozpędzicie. No nic zostało mi tylko pogratulować w...
-Poczekaj, o czym ty mówisz? - zdziwił się Jack, w sumie sama nie bardzo rozumiałam o co chodzi.
-Jak to o czym? Jesteś w ciąży! - Jana już wstawał ale brat skutecznie ją powstrzymał.
-Nie o to chodzi. - pokiwał głową - Bella jest zaginioną córką watahy GoldenEye. - powiedział to z dumą i złapał mnie za dłoń. Dopiero wtedy zauważyłam jak bardzo się ona trzęsła.
Głucha cisza zapadła przy stole. Wszyscy zastygli. Jena z widelcem w połowie drogi do ust. Octavia sięgająca szklankę, a Charles krojący mięso. Nie dziwiłam się ich reakcjom, sama tak się zachowałam. Mogłam się domyślać co teraz czują. Po ich minach wywnioskowałam, że ta informacja jeszcze całkowicie do nich nie dotarła. Jak by nie patrzyć, niecodziennie dowiaduje się człowiek o takich sprawach. Zaniepokoiła mnie tylko jedna rzecz. Bowiem Octavia stała się strasznie blada
~Jack, coś dzieje się twojej mamie. - powiedziałam w myślach, po czym szybko podeszłam do kobiety i ukucnęłam przy niej. Złapałam ją za dłoń, chcąc w razie czego pomóc, na przykład gdyby zemdlała. Odwróciła głowę w moją stronę i delikatnie położyła drugą dłoń na moim policzku. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem, a jej oddech był szybki i płytki.
-Kochanie co jest? - zapytał zaniepokojony mężczyzna, siedzący po jej drugiej stronie.
-To niemożliwe Charles. Minęło tyle lat. - cały czas przesuwała kciukiem po moim policzku nie odrywając wzroku od moich tęczówek, które swoją drogą były równie mocno wpatrzone w jej. - Ale popatrz tylko, ona jest tak bardzo do nich podobna, czemu wcześniej tego nie zauważyłam? - spojrzała na swojego męża.
-Nie wiem, chyba byłaś za bardzo zachwycona tym, że w końcu poznajesz mate swojego syna. - wzruszył ramionami i uśmiechnął się. Przytulił ją mocno do swojej piersi i pocałował we włosy. Wyglądało to na tyle uroczo, że z trudem powstrzymałam jęknięcie. Uwielbiałam patrzeć na ludzi, którzy pokazywali swoją miłość do drugiej osoby w czynach. Za każdym razem kiedy widziałam jak osoby tulą się do siebie, jak mężczyzna oddaje swoje okrycie dziewczynie, aby tej było cieplej lub gdy idzie przez miasto z kwiatami w ręku, w moim wnętrzu rozlewało się ciepło, a radość wypełniała moje ciało po brzegi. Dlatego ten widok spowodował na mojej twarzy szeroki uśmiech.
-Wiedziałem, że będziesz świetną luną - wyszeptał mi na ucho, oplatając rękami mój brzuch. Najprawdopodobniej słyszał moje myśli. Przekręciłam głowę w prawą stronę aby móc spojrzeć na szczerzącego nie Jacka. Wtuliłam się w niego bardziej, a kiedy zamruczał mi do ucha, mój żołądek zrobił fikołka. Podnieśliśmy się i usiedliśmy na krzesłach. Tym razem jednak mężczyzna nie pozwolił mi usiąść samotnie i pociągnął mnie na swoje kolana.
Reszta spotkania była pełna wyjaśnień, ale też śmiechu. Nie obyło się oczywiście bez pytań na temat naszego potomka. Jednak zgodnie odpowiedzieliśmy, że na to przyjdzie jeszcze czas. W między czasie opowiedziane zostały historie, w których w większości głównym bohaterem był Jack. Dzięki nim po raz pierwszy widziałam go zawstydzonego. Próbował on przerywać je, co niestety lub stety szło mu marnie. Wtedy po raz pierwszy poczułam, że jestem w domu. Pośród ludzi, którzy mimo tego, że znamy się bardzo krótko, traktują mnie jak prawdziwego członka rodziny. Było to dla mnie nowym doświadczeniem. Siedząc wśród nich czułam jak silna więź jest pomiędzy nimi i jak dużym zaufaniem siebie darzą. Widziałam bezgraniczną miłość, która emanowała od każdego z osobna. Pomimo że w mojej rodzinie również wszyscy o siebie dbali i widać było miłość w drobnych gestach, nie czułam tam tego samego co tutaj. Wszystkie emocje czy zachowania bledły, w porównaniu z tymi. Zrozumiałam wtedy, że nie ma na świecie lepszego miejsca, niż wśród osób które pokochały cię za nic. Wśród twojej drugiej połówki, którą kochasz nad życie.

CZYTASZ
Niemożliwa prawda [Zawieszone]
Manusia Serigala18-letnia Bella cudem dowiaduje się, że nie jest zwykłym człowiekiem. Już na starcie swojego życia ma pod górkę. Z wiekiem ludzie dokładają jej coraz więcej problemów, a cięty język dziewczyny nie ułatwia sprawy. Okładka robiona przez: _DedRose_