Przez następne godziny Hoseok nie napisał nic więcej. Yoongi założył, że pewnie poczuł zażenowanie tym co napisał. Przecież nikt codzień mu nie pisze, że zna go ze snu, prawda? Min już spisał ich relację na straty.
— Widzisz, Jian? Mówiłem ci, że wszystko psuję. – westchnął, spoglądając na kota.
Zwierze spojrzało się na właściciela, który leżał zaraz obok niego. Po chwili patrzenia na siebie Jian wtulił głowę w chłopaka, tak jak miał to w zwyczaju robić. Dzięki temu, Yoongi zachichotał.
— Ty gnojku, wiesz jak mnie rozbawić. – zaśmiał się – Czuję się, jakbyśmy się znali dłużej... W poprzednim życiu nie byłeś moją złotą rybką?
— Tak na poważnie rozmawiasz z tym kotem? – zapytał pan Min, który przed sekundą wszedł do pokoju syna.
— Tak, co w tym złego? – odpowiedział mu, bo nie rozumiał dziwnego tonu, którego użył jego tata.
— To dziwne. – wzruszył ramionami starszy, opierając się o parapet.
— Od zawsze wiesz, że jestem inny czy dziwny.
Yoongi i jego tata dobre relacje mieli, gdy chłopak miał dziesięć lat. Później zaczął dorastać i zauważył, że jego tata nie jest taki idealny. Ma długi, często kłoci się z mamą i pracuje w wielkiej firmie, w której spędza większość swojego życia. Przez to, że Yoongi zaczynał mieć różniące się od jego opinie, rozmawiali coraz mniej, aby uniknąć kłótni. Parę tygodni przez wypadkiem młodszego, nie rozmawiali już prawie wcale. Pan Min znikał coraz częściej z domu, a chłopak nie chciał przeszkadzać mu w swoim zapracowanym życiu.
— Dzisiaj wieczorem, jak mama wróci z pracy, chcemy z tobą porozmawiać. – wreszcie odezwał się mężczyzna.
— No... dobrze. Coś się stało?
— Nie. – odpowiedział szybko, lecz zaraz pożałował tego – W sumie to tak, ale nie martw się poradzimy sobie.
— W porządku. – brunet przełknął ślinę.
Starszy pożegnał się z synem i wyszedł z jego pokoju. Przez co Yoongi poczuł się o wiele swobodniej, siedząc tylko ze swoim kotem. Tyle czasu minęło bez ich wspólnego śmiania się czy oglądania głupich filmów, a chłopak coraz bardziej za tym tęsknił. Tęsknił za swoim najlepszym tatą na świecie. Teraz ledwo umie nazwać go ojcem. Prawie się nie znają.
Westchnął i chciał wstać, aby zamknąć drzwi od pokoju, ale kładąc nogę na ziemie coś go ukuło. Zdziwiony spojrzał w dół i zobaczył pasek, pociągnął za niego i okazało się, że jego plecak upchany był pod łóżkiem. Z zaciekawieniem otworzył go i zaczął przeszukiwać wnętrze, jakby chciał sobie pokazać co dziwnego w nim trzyma. W pewnym momencie złapał za ciemno fioletowy zeszyt. Przecież to był jego szkicownik! Zostawił rysowanie na jakieś dwa miesiące przed wypadkiem i czekał na coś w stylu przypływu weny, aby znów zacząć to robić. Odłożył plecak na podłogę i otworzył notes.