Rozdział pierwszy - MIŁA(?) niespodzianka

262 2 2
                                    

Jego usta są tak blisko moich, o mój Boże, za chwilę to zrobi, pocałuje mnie! Marzę o tym od pierwszej klasy podstawówki, odkąd poznałam go jako małego pulpeta z jasną czupryną i szmaragdowymi guzikami zamiast oczu... Teraz dzielą nas jedynie milimetry, jest tak bli...
-Kori, śniadanie na stole!
-Co? O czym on mówi, przecież miał mnie pocałować ?¿
-Kori, wstawaj, za dwadzieścia minut jedziemy do babci!
Nagle zamiast mojej miłości pojawiła się... mama?
Otworzyłam szeroko oczy, kurde, czy chociaż jeden raz mój sen nie może okazać się wyśnioną rzeczywistością?
-Jeju, już idę, nie strasz mnie! -krzyknęłam do stojącej nade mną mamy, która była w tym momencie bliżej mojej twarzy niż chłopak ze snu.
-Ubierz się i zejdź na dół, nie mam zamiaru czekać na Ciebie ani minuty. - Oho, włączył jej się groźny ton głosu, nie mam co liczyć na dodatkowe 5 minut.
W jedną chwilę zerwałam się z łóżka, ubrałam dresy, luźną koszulkę i biegnąc po schodach w stronę kuchni związałam długie włosy w luźnego koka.
-Kori, chcę żebyś o czymś wiedziała - zwróciła się do mnie mama kiedy usiadłam przy kuchennym stole. W jej głosie wyraźnie słychać było poddenerwowanie i smutek.
Po dłuższej chwili zaczęła:
-Jedziemy do babci, ponieważ ostatnio jej stan zdrowia znacznie się pogorszył, pamięta jedynie urywki ze swojego dzieciństwa, zachowuje się tak jakby chciała przed czymś uciec, jakby cholernie się czegoś bała, bardzo szybko traci siły, Kori - w oczach rodzicielki zauważyłam łzy a jej głos stał się cichy i ochrypły - czuję, że ją tracimy - dokończyła głosem ledwie słyszalnym.
Moja babcia cierpiała na zaniki pamięci. Wiedziałam, że od pewnego czasu jest z nią coraz gorzej, świadomość tego ciskała kolcami w moje serce, byłam do niej przywiązana bardziej niż do rodziców, to ona wychowywała mnie kiedy oni wciąż wyjeżdżali do sąsiednich krajów by tam rozwijać karierę. Tak na prawdę to babcia ukształtowała mój charakter i przyczyniła się do tego, jak silną i odważną dziewczyną jestem.
- Będzie okej, zobaczysz. Tylko daj jej swą miłość i obecność, przynajmniej teraz, kiedy na prawdę tego potrzebuje - starałam się pocieszyć mamę, choć tak na prawdę czułam, że i ja teraz potrzebuje kogoś kto wesprze mnie z całych sił. Niestety moja mama nie była tą osobą, zawsze myślała tylko o pracy a w domu pojawiała się jako gość. Nawet śmierć taty i jej dziwne przyczyny nie zmusiły matki do pozostania ze mną gdy tak bardzo jej potrzebowałam.
-Okej, skoczę jeszcze tylko po komórkę do pokoju i możemy jechać. Pamiętaj, będzie dobrze - rzuciłam w stronę mamy, lecz ta zdawała się być pogrążona we własnych myślach. Wbiegając na piętro potknęłam się o coś twardego, co było zawinięte w czarny worek na śmieci i umieszczone na jednym ze schodów.
- ja pieprzę, jak boli!! - krzyknęłam kuląc się na jednym ze schodów i przyciągając do siebie prawą stopę.
- a tak, zapomniałam. Pakowałam dziś kilka rzeczy babci znalezionych w piwnicy i natknęłam się na to. Pomyślałam, że sprawi Ci radość i przywoła wspomnienia związane z moją matką. Pamiętam, jak bawiłyście się nią razem, gdy byłaś mała - westchnęła mama na nowo pogrążając się w rozmyślaniach.
Zaciekawiona zabrałam worek do pokoju. Nie mogłam czekać, więc rozerwawszy jeden róg czarnej folii zajrzałam do środka.
Zastałam tam miłą niespodziankę.

_________________________________________

Klątwa z dzieciństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz