3

46 3 0
                                    

Z wielkim bólem doczłapałam się do gabinetu wielkiego alfy, nosz kurna żeby nie było telefonu w domu on jest jakiś aspołeczny i chyba mu to powiem może dzięki moim radom zainwestuje w więcej niż jeden telefon. Pukam do drzwi. Nikt mi nie odpowiada więc wchodzę sama. W gabinecie nikogo nie ma z czego się cieszę. W końcu na biurku zauważam telefon biorę go do ręki i wybieram numer do rodziców. 

-Halo?-w słuchawce rozpoznałam głos mamy

-Cześć mamo to ja Isabelle

-O słońce tak się cieszę że do mnie dzwonisz jak tam u ciebie?- mama jak zwykle się martwi tylko nie o mnie tylko o to że zrobię komuś krzywdę

-Jakoś leci mamo no wiesz mate to nie łatwa sprawa zwłaszcza kiedy nie chce się go mieć ale trudno zawsze to ja nie zostaję wysłuchana i tym razem też tak jest-powiedziałam ledwo łapiąc powietrze w płuca

-Oj skarbie nie mów tak na pewno wszystko się jakoś ułoży zobaczysz jeszcze się w sobie zakochacie i będziecie mieć gromadkę dzieci, a ja z ojcem na starość zostaniemy dziadkami-słucham to niezłe słowa otuchy dostałam od własnej matki  

-Mamo zagalopowałaś się troszkę jaka gromadka dzieci, ja z nim nie chce mieć nic wspólnego a zwłaszcza dzieci-wiem że mamie się zrobiło przykro

-To samo mówiłam jak poznałam ojca a teraz widzisz jak się kochamy

-Mamo ja nawet nie znam jeszcze jego imienia a ty już o dzieciach gadasz

-Oj nie mów tak. Kochanie muszę kończyć mamy spotkanie

-Dobrze mamo 

-Pa skarbie kocham cię 

-Ja ciebie też

I tu się zakończyła moja rozmowa z mamą. Nie wiem dlaczego jej tak zależy na wnukach, przecież wie że się ich pewnie nie do czeka, a nie sorry nie doczeka się wnuków od mojej strony bo od mojego brata głupka już jeden jest w drodze, nawet nie chce sobie wyobrażać co w tej chwili czuje Alice, musi być bardzo samotna. Moje rozmyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam w tamta stronę i zobaczyła rozwścieczonego Alfe.

-Kto ci pozwolił tu wejść?!?!

-Sama sobie pozwoliłam

-Słuchaj nie możesz tu wchodzić kiedy ci się chce-trochę się uspokoił i zaczął się do mnie zbliżać

-Chciałam zadzwonić do rodziców-zaczęłam się cofać aż natknęłam się na biurko

-Mogłaś się mnie zapytać-pochyli się nade mną obie ręce położył po bokach zamykając mnie

-Mógłbyś się trochę oo...odsunąć?

-Po co boisz się mnie?-uśmiechną się perfidnie, chce grać to będziemy grać. Położyłam moją dłoń na jego kroczu, ten aż wciągną gwałtownie powietrze i się trochę odsuną a ja go popchnęłam i wyszłam z pokoju niedowierzając co właśnie zrobiłam, no ale cóż niech ma dupek za swoje.

Znalazłem cięWhere stories live. Discover now