Rozdział 1

16.7K 330 22
                                    

Budzę się słysząc hałas dochodząc z salonu, jest jeszcze ciemno. Zaspana biorę telefon, który jest na nocnej półce niedaleko łóżka. Przecieram oczy i spoglądam na ekran urządzenia. Godzina 2.35.

Siadam na brzegu łóżka. W salonie świeciło się światło. Zaskoczona tym niecodziennym faktem bez dłuższego namysłu wstaję, wkładam kapcie i ruszyłam w stronę drzwi.

Chwytam za klamkę i otwieram, to co za nimi widzę dosłownie wbija mnie w ziemię. Pierwsze co ukazuje się moim oczom to tata stojący na środku salonu. Nieznany mężczyzn w garniturze kieruje w jego stronę pistolet. Wygląda na to, że mu grozi. Tata próbuję coś powiedzieć, jednak facet z bronią nie pozwala mu dojść do słowa, ciągle powtarza, że "czas się skończył, a pieniedzy jak nie było tak nie ma". Obok taty stoją kolejni mężczyźni oni jednak wyglądają inaczej. Przesadnie napakowani, ubrani w zwykłe t-shirty i kurtki skórzany. Jest ich dwóch, pilnują tatę, aby nie mógł się ruszyć.

Mama znajduję się w rogu pokoju zapłakana. Kolejni dwaj napakowani faceci trzymają ją, aby stała spokojnie i nie próbowała pomóc mężowi. Aby nic nie mówiła ma zaklejone usta taśmą.

Drzwi wyjściowe także są obstawione przez dwóch potężnych facetów.

Stoję jak skała nie wiedząc co począć. Gdy za mną z wielkim hukiem zamykają się drzwi od mojego pokoju wszystkie oczy w jednej sekundzie odwrócają się w moją stronę. Moje serce zaczyna szypciej bić. Strach przejmuje na demną kontrolę, nie wiem co robić.

Wszyscy z zaskoczeniem wpatrując się we mnie. Nikt nic nie mówi. Ciszę przerywa mężczyzna, który przed chwilą chciał strzelić do mojego taty.

- A kogo my tu mamy - powiedział z uśmiechem, przy czym wymachuje spluwą. - Nie mówiłeś nam, że masz córeczkę - chytrze śmieje się na cały salon.

- Zostaw ją, ona nie ma nic z tym wspólnego! - krzyczy tata, prubując się wyrwać, bez skutku. - To jest mój dług, a nie jej.

W tym samym momencie zauważam, że w moją stronę idzie jeden z facetów, który jeszcze przed chwilą pilnował wyjścia. Bez zastanowienia biegnę do łazienki, która jest przedemną. Wbiegam do pomieszanie i chcę zamknąć drzwi, jednak już jest to nie możliwe. Mężczyzna otwiera drzwi siła, przerzuca mnie przez ramię i idzie do salonu. Próbuję się wyrwać, wije się z nadzieją, że mi się uda. Jednak on wypuszcza mnie dopiero, gdy docieramy do faceta, który grozi mojemu tacie. Wygląda na szefa tego co tu się dzieję, reszta to chyba jego prywatne goryle.

- No właśnie dług, narazie jego spłata nie idzię ci za dobrze. - mówi mężczyzna w garniturze w miedzy czasie przyglądając mi się uważnie. - Ale za to ona mogła, by ci w tym pomóc.

- Nie waż się jej tknąć! - tata odpowiada wściekły, za co dostaje z pięści w brzuch i kuli się z bólu

- Zostaw mnie, nie dotykaj, ty skorwielu puść mnie! - Krzyczę jak najgłośniej, prubując się uwolnić z silnych uścisków jednego z goryli.

- I do tego jaka wyszczekana - facet śmieje się i dotyka mnie jedna ręką po policzku.

Zaczyma płakać z niemocy. Nie mogę się wyrwać, jego dotyk jest okropny.

- Zapłacę, objecuję tylko zostaw ją w spokóju - odpowiada tata, trzymając się za brzuch. - Daj mi tydzień, oddam co do grosza.

- Niestety tak to nie działa. Miałeś już wystarczająco czasu, teraz możesz się pierdolić. - Mówi radośnie wciąż przyglądając się mi. - Moją zapłatą bedzię ta suka i odpracuje długi tatusia. Prawda kochanie, haha...

- Zostaw ją... - tata chcę coś powiedzieć jednak nie pozwala mu dokończyć, bo jednej z goryli ponownie uderza go w brzuch.

Zapłakana spojrzalądam na tatę, a następnie na mamę. Nie mogli nic zrobić, tak samo jak i ja. To był jakiś koszmar. To nie może dziać się na prawdę.

- Wiecie co robić chłopaki - stwierdza facet w garniturze do swoich podwładnych. - W takim razie dziękujemy za gościne my już będziemy się zmierać. A ty jeśli chcesz odzyskać córeczkę to czekam na pieniądze, tylko radzę się posmieszyć, bo wiecznie nie będzie na ciebie czekała w tak idealnym stanie.

Tym samym jeden z mięśników zakłada mi worek na głowę. Próbuję się bronić jednak nie udonie.

- Tak, więc żegnam się i czekam z niecierpliwością na 100 tysięcy Euro. Buziaczki wszystkim, a szczegulnie tobie Robercie. - zwraca się do mojego taty i kieruje się do wyjścia.

Jednek z jego goryli ponowienie bierze mnie jak worek kartofli i kieruje się do drzwi.

- Kocham was! - Krzyczę zanim jeszcze zostane wyniesiana przez goryla z domu.

Szybko zostaje wyrzucona do auta, a następnie odjerzdzamy, nie wiem dokąd, z kim i w jakim celu. Strasznie się boję.

Jeśli się wam podoba to liczę na gwiazdki

Zniewolona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz