Rozdział 4

11.5K 199 29
                                    

Drzwi zamkneły się, a ja leżałam i nie mogłam się ruszyć. Czułam się jak w transie. Zastanawiałam się czy to się skończyło czy dopiero zaczęło. Płakała bezsilnie, choć i tak moje łzy nic nie zmienią.

Po dłuższej chwili mogłam wykonać jakiekolwiek ruchy. Usiadłam na skraju łóżka chwyciła bluzkę i ja ubrałam. W trakcie tej czynności poczułam niewyobrażalne bół prawej ręki, ponieważ właśnie na nią upadłam, gdy on mnie uderzył. Nie musiała długo czekać, a odezwał się też piekący ból policzka. Dotknęłam go dłonią, pod palcami czułam jak pulsował. Zapewne będę miała dużego sińca, pomyślałam.

Obolała i zapłakana chwyciłam powolnie spodenki i je założyłam. Czułam się brudna, jego dotyk był straszny. Nie wiedziałam co teraz robić, byłam w kropce. Głowa strasznie mnie bolała, a każdy ruch przychodził mi z trudem.

Miałam ogromną ochotę położyć się i spać, aby zapomnieć o tym wszystkim, pogrążyć się w śnie. Jednka powiedziała sobie stanowcze NIE. Nie będę czekał na to, aż on ponownie tu przyjdzie i dokończy to co zaczoł. Musiała coś wymyślić, jak się obronić, ucieć, co kolwiek.

Podnosłam się z łóżka. Podłoga była zimna, jednak nie zważając na to podeszła do okna. Było z niego widać piękny ogród i duży basen. Nie dostrzegłam żadnych świateł w oddali co oznacza, że nie ma żywej duszy w okolicy. Niebo już się rozjaśniało i dało się zauważyć las, który otaczał cały dom. Niestety na moje nieszczęście.

Do moich uszu dobiegły głosy dochodząc z dołu. Zapewne jego podwładni, których zwołał w trakcje  rozmowy telefonicznej już przychodzą na naradę. Ale nie jest to teraz mój problem, musiał coś szybko wymyślić.

Ucieczka na ten moment odpada, ponieważ z pierwszego piętra nie skoczę, a na dole jest on, więc na pewno mnie zobaczy. A po za tym drzwi są zamknięte.

Stałam dłuższą chwilę przy oknie pogrążona w rozmyślaniach. Próbowałam poukładać wszystko w całość. Co do cholery oznaczał sytuacja w domu?! Co ma znaczyć to wszystko?! Dlaczego on mi to zrobił?!

Głosów na dole było coraz więcej, hałas się nasilał. Nic nie rozumiała, powież każdy przekrzykiwała każdego.

Przetarałam oczy i postanowiła rozejrzeć się po pomieszczeniu. Przejrzałam wszystkie półki i zakamarki. Gdy otworzyłam jedną z półek kocnych ukazał się moim oczą pistolet, szybko go chwyciła i włożyła z tyłu w spodnie.

-Przynajmniej mam coś do obrony - powiedziała sobie pod nosem.

Po dłuższym poszukiwaniu znalazła kawałek drucika, to znaczy poprstu urwalam go od kliszu lampki nocnej.
Dzięki niemu mogłam otworzyć drzwi. Widziałam to w filmach, więc sądzę, że mi też to może się udać.

Gdy drzwi były już otwarte, postanowiłam usiąść na łóżku i wymyślić jakiś plan. Co kolwiek co mogło by być lepsze od bezczynnego czekania. Trochę się uspokiłam, przetarłam oczy, które były całe zapłakana.

Moim planem było to, aby zbiec na dół, jeśli nikogo nie będzie szybko wybiec niezauważona z domu jak najdalej się tylko da. Jendka gdyby jednak ktoś mnie zobaczył, będę musiała wyciągnąć broń, czego nie chcę robić.

Bez dłuższego zastanowienia wybiegłam z pokoju i skierowałam się na schody. Hałas się nasilał, jednak nikogo nie widziała. Drzwi były wprost mnie, jednak droga była jeszcze długa. Powolnie zchodziłam po schodach uważnie się rozglądając, naszczęście nikogo nie widziałam, chodź wiedziała, że są blisko, bo głosy były coraz to wyraźniejsze.

Moim oczom ukazała się stół, wokół którego stało pełno mężczyzn. Było ich minimum 15 jak nie więcej. Szybko cofnełam się i przykucłam, aby nikt mnie nie zauważył. Stół znajdował się po lewej stronie schodów, a drzwi wyjściowe były w prost, może jest jakaś nadzieja aby uciec niezauważoną.

- Ej chłopaki a kogo my tu mamy - moje rozmyślanie przerwał jeden z mężczyzn przy stole.

Nagle wszystkie głowy dwróciły się w moją stronę.

- Kurwa jak ona się wydostała z pokoju! - krzyknął ten, który mało co, a mnie nie zgwałcił.

Nie myśląc długi roszyłam w stronę drzwi. Znim zdąrzyłam dotknąć klamki Alex chwycił mnie za rękę.

- A ty do kąd się wybierasz, kochanie - przebrzydle zaczoł się śmiać.

Czując jego dotych automatycznie chwyciłam pistolet i wycelowałam w jego stronę. Zobaczywszy splówe cofnoł się, ale ku mojemu zdziwieniu zaczoł się głośno śmiać.

- Nie wasz się mnie dotykać - w moich oczach stanęły łzy. - Nigdy więcej!

Wszyscy zebrani mężczyźni śmieli się zza stołu przyglądając się całej tej sytuacji.

- Kolejna nieoswojona, jeszcze nie wie kim ty jesteś - powiedział jeden z zebranych w pomieszczeniu

- Ciii - Alex uciszył mężczyznę pokazując do niego palcem, który oznaczał, aby umilkł. - Oddaj mi broń teraz, a może nie poniesiesz za to kary. No już dawaj - wyciągnął w moją stronę dłoń.

- Nie ma mowy. Wypuść mnie stąd, chcę wrócić do domu - zapłakana odpowiedziałam mu.

- Dwaj ten pistolet i tak nie strzelisz, więc nie przedłużaj tego. - Jego oczy zrobiły się ciemniejsze.

Zdenerwowana wycelowałam w sufit i strzeliłam, po czym naciągłam ponownie pistolet i skierowałam na niego.

- A założymy się - powiedziała do niego.

- O kurwa robi się ciekawie - usłyszałam głos z mężczyzn znajdującego się przy stole.

Po jego słowach wszyscy wybuchli śmiechem.

- Nie pozwolę, abyś zrobił to drugi raz! Nie masz do mnie żadnego prawa! - krzyczałam jak głupia nie zwarząc na nic.

- Jeszcze nic ci nie zrobiłem, skarbie. Oddaj ten pistolet, bo się tylko skaleczysz, a chyba chcesz jeszcze zobaczysz tatusia - Alex odpowiedział tak naprawdę zbytnio się nie przejmując tym, że celuje do niego.

Na jego słowa moje łzy jeszcze szybciej płynęły mi po policzkach. Byłam gotowa do strzału, ale coś mnie powtrzymywało, jakaś bariera we mnie nie pozwoliła mi tego zrobić.





Zniewolona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz