Rozdział 6

10.8K 201 13
                                    

Zaspana otworzyłam oczy, choć wolałabym jeszcze spać. Przetarłam twarz dłonią po czym jedną z powiek delikatnie otwarłam. Było już jasno co oznaczało, że spałam cała noc, a on mi nic nie zrobił. No właśnie on.

Gwałtownie podniosła się z poduszki, czego szybko pożałowałam. Strasznie kręciło mi się w głowie, moja ręką strasznie bolała, a do tego piekący ból policzka.

Siedziała na łóżku i nie chciałam się ruszać, było mi w nim tak dobrze, ciepło i spokojnie. Nie było w nim jego!

Na jego wspomnienie przed oczami przeleciały mi obrazy wczorajszej, a raczej dzisiejszej nocy. Ból wyżerał mnie od środka. Dlaczego ja?! Zadawałam sobie to pytanie w kułko. Z moje policzka zaczęły spływały łzy.

Nie chcę tu być, napewno nie z nim. Wiem jednak, że nie zdołam uciec z tego domu. Jest jak jakaś cholerna forteca, na dodatek za daleko od miasta. Nie chcę umrzeć z jego rąk, ale jeśli tu zostanę napewno tak się stanie. Nie interesuje go zupełnie nic, nie zważa na to czy zadaje bół innym. Co najgorsze on chciał mnie zgwałcić i wiem, że to powtórzy. Po tym co zrobiłam, czyli próbowałam uwolnić się z tego piekła, nie zawacha się. To mnie właśnie przerażało. Nie chcę skończyć jako jego prywatna dziwka.

Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. Pierwsza myśli była tak, że on przyszedł, ale nie on by nie zapukał.

- Można wejść? - pyta cichy kobiecy głos za drzwiami.

- Tak proszę - odpowiadam nie pewnie.

Kobieta po 50 wchodzi do pokoju. Należy raczej do niskich osób tak na oko z metr 50. Jest troszkę pulchna, ale ma miłe spojrzenie. Uśmiecha się do mnie szerok, jednak ja nie jestem w stanie odwzajemnić uśmiechu. W ręku trzyma tace z jedzeniem i torebkę z nieznaną zawartością.

- Panienka Wood jak się nie mylę. Mam dla ciebie śniadanie, a chyba raczej obiad - śmieje się i kładzie tace na łóżku. - Proszę zjedz coś.

- Która jest godzina? - pytam zdezorjentowana. - Czy on tu jest? - zaciskam ręce na pościeli i instynktownie przesowam się troszkę do tyłu.

- Już dobrze uspokój się skarbie, nie ma go wyszedł do pracy z samego rana. Kazał mi się tobą zająć, ale tak smacznie spałaś, nie chciała cię budzić. A no tak jest już po 12, ale nie przejmuj się pan Alex wraca dopiero o 16 - uroczo uśmiecha się do mnie, choć mi nie jest do śmiechu.

- Kim pani jest? - zadaje kolejne pytanie, a kobieta przysówa tace ze śniadaniem, poprawka obiadem.

- Nazywam się Maria, jestem gosposią w tym domu. No już jedz, bo wystygnie.

Nie zastanawiając się sięgam po posiłek, jestem bardzo głodna.

- Smaczego - mówi kobieta na co ja kiwam głową. - Jak już zjesz musisz się umyć, wyglądasz strasznie. Do tego jeszcze ten policzek, hmm - mówi spokojnie, w trakcie wyjmuje jakieś ubrania z przyniesionej torby.

- P-proszę, pomóż mi, on mnie zabije - bałagam ją wciąż jedząc.

- Uspokuj się skarbie, pan Alex nie zabije pani. On nie jest, aż taki straszny, przekona się pani - mówi kobita z niezwykłym spokojem.

- Kurwa, on porwał mnie zawlókł do tego cholernego domu, pobił - wskazuję na policzek - i omało nie zgwałcił! I nie wogóle nie jest straszny - krzyczę jak oszalała. Nie chciałam urazić kobiety, bo wydaje się na miłą osobę, ale poprostu wybuchłam.

- Już spokojnie, nie mogę ci pomóc, ale uwierz mi, że on tylko wygląda na takiego twardego, musi tak wyglądać. Jeśli nie będziesz go denerwować nic ci nie zrobi. - Na twarzy kobiety ponownie maluję się uśmiech.

- Tssa napewno - burcze pod nosem, choć chciałabym, żeby to była prawda

Jedzenie dość szybko znikło z talerza. Byłam tak głodna, że zjadła bym konia z kopytami, myślę.

- Skoro już zjadłaś, choć przygotowałam ci kąpiel. Musisz się trochę odświeżyć - stwieradz i ciągnie mnie do łazienki.

Nie stawiam się robię to co ona oczekuje. Wprowadza mnie do bardzo dużej łazienki w kolorze bieli i błękitu. Są du dwie umywalki, duże lustra, ogromna wanna i podwójny prysznic. Kobieta zostawia mnie samą.

Rozbieram się i przyglądam się swojemu odbiciu w lustrze. Jednym słowem wyglądam strasznie, fioletowy policzek, podkrążone oczy, posińaczone udo, zapewne od upadku i do tego jeszcze ta ręka, która od wewnętrznej strony jest fioletowa.

Gdy napatrzałam się wystarczająco długo na moje posinaczone ciało, postanawiam wejść do wanny. Po długiej kąpieli wychodzę, wycieram się dokładnie i ubieram przygotowane mi ubrania. Nie jestem do końca zadowolona, ale nie mam innego wyjścia jak je założyć. Zaczynając od bielizny, jeśli to wogóle można tak nazwać, kawałek czarnego materiału na dodatek strasznie prześwitujacego. Następnie czarna dość obcisła i krótka sukienka z wycięciem na plecach. Do tego beżowe sandałki na słupku. Po wysuszeniu włosów wychodzę z łazienki. Na łóżku siedzi Maria, najwidoczniej na mnie czekała.

- Oj wyglądasz bosko, skarbie. No dobrze teraz siadaj - nakazuje kobita wskazując na łóżko, co robię. - Musimy troszkę przykryć tego sińca.

- Nie ja nie chcę - mówię trosze głośniej niż normalnie.

- To tylko troszkę pudro i korektora, spokojnie - przysuwa się mnie po czym zaczyna mnie malować. - Sinak nie będzie przykłował tak uwagi, a to lepiej dla ciebie. Tak jak mówiła o 16 wróci pan domu, więc bądź grzeczna, nie pyskuj, rób to co powie i nie marudz przy tym, mów tylko gdy jesteś pytania i gdy cię dotknie nie uciekaj, to go jeszcze bardziej rozzłości.

- Mam pozwoli, aż mnie zgwałcił - mówię oburzona.

- Nie panikuj, będzie dobrze skarbie - pociesza mnie, choć nie zabardzo jej to wychodzi, bo moje oczy robią się szkliste. - Wiem, że się go boisz, ale jeśli nie będzie miał powodu nie skrzywdzi cię.

- Już to miał okazję pokazać - szepcze od nosem. - W takim razie co ja mam zrobić, jeśli będzie chciał to zrobić? - pytam z rezygnacją.

- Poddać się, a w tedy będzie ci dobrze, uwierz mi - mówi osoba stojąca przy drzwiach. - Oj będzie ci cholernie dobrze, skarbie.

Boże w drzwiach stoi Alex!



Zniewolona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz