Udajemy parę z kamerzystą przez 24h

1.1K 64 7
                                    

- Wyłącz tą kamerę - powiedział młodszy chłopak coraz bardziej wkurzony.

- Ale Marek ile razy mamy powtarzać tą scenę? - zapytał starszy. Blondyn miał tylko zacząć film ,,udajemy parę przez 24h" co zdaniem kamerzysty jak i Marka było zupełnie bez sensu. Chłopacy są w związku już od roku.

- Kurwa Łukasz to jest bez sensu - usiadł na schodach opierając łokcie na kolanach - oni sie skapną, że my nie udajemy.

- Marek nikt się nic nie skapnie. Wszyscy wiedzą, że jesteśmy aktorami, więc stwierdzą, że związek też umiemy zagrać. Wstawaj i zaczynamy - powiedział szatyn i podał rękę blondynowi, który ją uścisnął i podniósł się.

- Zaczynaj. Siema jestem Marek. W dzisiejszym odcinku będziemy razem z kamerzystą udawać parę przez 24h.

- Zapłacisz mi za to - powiedział chłopak zza kamery dobrze znając swoją kwestię.

- Sto tysięcy?

- Za takie poniżanie? Pół bańki.

- Co? - udawał zdenerwowanego młodszy - a co ty myślisz, że ja chce udawać twojego chłopaka?

- Ale to twoje wyświetlania Marek.

- No dobra - poddał się - a teraz zawołamy kubańczyka, który to wszystko będzie nagrywał. Kuba!

- Flas aka ochroniarz! Kubańczyk! Kuba! Kuba! - krzyczał starszy, a z piwnicy wyszedł tak jak ustalono kubańczyk.

- Już idę. Co się stało?

- Musisz nas nagrywać.

*kamerzysta*

- Łap kamerę - podałem Kubie sprzęt.

- To co? Idziemy kochanie - powiedział blondyn i złapał mnie za rękę.

- Co tu się dzieje? Czyżby kxk is real? - mówił ochroniarz zza kamery, śmiejąc się.

- Dzisiaj tak - powiedziałem z udawanym obrzydzeniem.

- A więc dzisiaj zabieram mojego ukochanego chłopaka na randkę. Cięcie - krzyknął Marek.

***

- Jesteśmy właśnie przed eksluzywną restauracją do której zabiorę moje kochanie.

- Mareczku nie musiałeś - zaświergotałem, a Marek ledwo wytrzymał ze śmiechu. Kubańczyk zaczął się śmiać.

- Wiesz, że dla ciebie wszystko. Dobra stop zaraz żygnę - powiedział oczywiście niby do wycięcia.

- Dobra choć. Przynajmniej się najem za darmo - pociągnąłem go do restauracji. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca.

- Mareczek kochanie, ty moja żabcio - Marek i Kuba wybuchli śmiechem. Będę musiał to wyciąć.

- Oh kamerzysto.

- Jesteś taki ochydny jak żaba - znowu niby nie wycięta scena.

- Ja przyjemniej nie jestem taki brzydki, żeby chować ryj w worku.

- Chowam ryj w worku, żeby nie olśniła cię moja piękność.

- Chyba brzydota.

- Dobra chłopaki. Mieliście udawać parę -  przerwał kubańczyk.

- Co zamawiasz kochanie? - powiedziałem bardziej przesłodzonym głosem niż na filmach family friendly.

- Coś bym schrupał.

- Tak, a co?

- Ciebie.

- Myślę, że nie ma mnie w karcie - po moich słowach kubańczyk znów wybuchł śmiechem.

- Dla bogatego nic trudnego.

- Kochanie nie liczą sie pieniądze, a charakter -  sam kisłem w środku podczas tej rozmowy. Będę miał ubaw podczas montowania.

- Liczysz się tylko ty kamerzystunio - nie wytrzymałem i wybuchłem śmiechem, a zaraz za mną chłopacy. Wszyscy się na nas dziwnie patrzyli. W sumie patrzyli się już wcześniej, bo halo jeden chłopak w worku, drugi w trójkolorowych włosach, a trzeci z kamerą. Jeszcze do tego romantyczna kolacja dwóch chłopaków. No tak Polska tolerancja.

- Mareczku jesteś taki sło...

- Przepraszam, ale nie można tu nagrywać. Muszę państwa wyprosić, bo przeszkadzają państwo innym - przerwała chyba kelnerka.

- Bo co? Bo pedały to nie mogą jeść-  awanturował się Marek. Wiedziałem, że robił to tylko dla filmu.

- Nie chodzi o to.

- Marek chodź wychodzimy - pociągnąłem chłopaka za rękę.

- No jak widać para homoseksualistów nie może nawet jeść w miejscach publicznych - powiedział Marek.

- Udawana - zaznaczyłem. Zrobiliśmy cięcie i wróciłyśmy do domu.

- Wielu z was prosiło o sprankowanie mojej mamy, więc dzisiaj to zrobimy - zaczął Marek, gdy Flas włączył nagrywanie.

- Tej wariatki? - spytałem.

- Nie wariatki tylko mojej mamy.

- Czyli wariatki.

- Mamo chodź tu - zawołał chłopak, a po schodach zeszła jego matka.

- No czego znowu? - kobieta popatrzyła się na nasze dłonie i udała zdziwienie. Oczywiście kobieta znała scenariusz i tak naprawdę już od dawna wiedziała o naszym związku - Marek chcesz mi coś powiedzieć?

- Tak. Kamerzysta właśnie został moim chłopakiem.

- Co?

- To.

- A co z Karoliną? - udawała zdenerwowaną.

- Nie kocham jej.

- Ale jej ojciec ma firmę.

- A kamerzysta jest raperem i płyta dobrze się sprzedała.

- Mam tego dosyć. Wychodzę, a ty zastanów się czy chcesz być z kimś takim jak on - kobieta udała, że wyszła.

- Dobra nagrajmy koniec, bo mam już dosyć - powiedziałem i przytuliłem Marka - Kuba wyłącz to.

- Myli mi się kiedy to film, a kiedy prawda. Kurwa. Nigdy więcej. Padam - Flas upadł na kanapę, a my z blondynem zaśmialiśmy się.

- Biedny Kubuś - poczochrałem chłopaka po głowie.

Kwiatuszku kxk oneshotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz