2

1.1K 141 179
                                        

Bardzo dziękuję za miłe słowa pod poprzednim rodziałem i zapraszam na notkę na dole, bo wstawię zdjątka hyuninów, które wyłowiłam na Twitterze 💙

*

Czas jakby się zatrzymał, a raczej zwolnił, pogrążając wszystko w flegmatyczności, która spowiła ruchy Hwanga, kroczącego w stronę młodszego.

Oczywiście tak było w mniemaniu czarnowłosego, gdyż w rzeczywistości po kilku sekundach starszy znalazł się przed nim, łapiąc za kołnierzyk koszulki drżącego ze strachu chłopca.

Gniew bił z oczu blondyna, a knykcie pobladły przez mocne ściskanie materiału odzienia Yanga, który przybrał podobny im kolor ze strachu.

- Policzymy się w szatni, gówniarzu.- rzucił Hyunjin, po czym odepchnął drugiego, przez co tamten odbił się boleśnie plecami od bramki.

Niby był już przyzwyczajony do podobnego traktowania, jednak ludzie ze szkoły byli jacy byli, ale nigdy nie podnosił na Jeongina ręki. Zdarzało się, że ktoś wyrzucił jego zeszyty do śmietnika, porysowali mu ławkę, dorzucili coś do śniadania, bądź najzwyczajniej w świecie wyzywali lecz nigdy nie doszło do przemocy.

Yang na miękkich nogach ruszył nie śpiesznie w stronę przebieralni, chcąc jak najdłużej odwlec swój wyrok, jaki wydał na niego blondyn. Trzęsącą się ręką złapał za zimną, metalową klamkę, powolutku ją naciskając. Łudził się, iż wejdzie po cichutko, nie zauważony do szatni, zabierze swoje rzeczy i równie szybko się z niej wydostanie. Planem ewentualnej ewakuacji było przeczekanie gdzieś w stroju na wf, aż emocje opadną i wtedy będzie mógł w spokoju zabrać plecak i uciec ile sił w nogach, a przez następny tydzień udawać chorego, żeby matka nie wysłała go do szkoły, przecież nie będą mu tego pamiętali do końca życia...

Jak naiwnym był, sądząc, że taka opcja w ogóle wchodzi w grę. Że jakakolwiek opcja uniknięcia konfrontacji może się udać.

W spokoju przekalkulował w głowie wszystko, uznając, że zostawienie rzeczy w rękach wroga może być fatalnym pomysłem, jeśli zniszczy mu plecak, ten nie dostanie nowego, o książkach już nawet nie wspominając. Dlatego postawił wszystko na jedną kartę, modląc się, by drzwi nie wydały nawet najcichszego skrzypnięcia, gdy je powoli otwierał.

Gdy tylko otworzył drzwi, zobaczył przed sobą swojego oprawcę, który z założonymi rękoma, stał oparty o ścianę przy drzwiach.

- Dłużej się nie dało? - zapytał starszy, na powrót łapiąc za koszulkę chłopaka, zaraz przywiercając go do ściany. - Czy ty masz jakiekolwiek pojęcie, jak bardzo masz teraz przejebane?

Czarnowłosy niepewnie pokiwał głową na "tak", modląc się, by nie było śladów po tej rozmowie, bo mama mu nie uwierzy, gdy powie, że się przewrócił.

- Przez ciebie straciłem szansę na wyjście z Nayeon, a od dłuższego czasu próbuje się z nią umówić. Czy do ciebie dociera, że nie żyjesz?

Jeongin czuł to nawet w kościach, więc pytanie o to czy zdawał sobie z tego sprawę, było wręcz nie na miejscu.

- Z-zdaje, ale to nie moja wina... - wychrypiał cicho, przez suche na wiór gardło, od razu wymierzając sobie w myślach siarczysty policzek za wypowiedzenie odpowiedzi innej niż skruszone „tak". Był przekonany, że dzisiaj dokona żywota, jeśli nie z rąk chłopaka, to przez zawał.

Hero's Soup | HyuninOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz