4

45 1 0
                                    

- Nie wiem jak można pójść do galerii i kupić tylko jedną rzecz, przecież to niedorzeczne- Krzyczała Anna wymachując rękami. Nigdy nie domyśliłabym się że ona może być taką zakupoholiczką. W przeciwieństwie do mnie dziewczyna szła obłożona najróżniejszymi torbami z sklepów. Tak jak ja miała bogatych rodziców dlatego też mogła pozwolić sobie na to wszystko bez mrugnięcia okiem. 

- Zaledwie tydzień temu byłam na zakupach, nie potrzebuje nic więcej a ta bluza była wyjątkowo ładna. Tylko dlatego ją wzięłam - Tłumaczyłam się jak mała dziewczynka która zjadła prawie wszystkie słodycze z szafki. Blond włosa odwróciła głowę w moja stronę i ujrzawszy moja minę roześmiała się jak z najlepszego kawału.

- Hahahaha bardzo śmieszne - Udałam obrażone dziecko a dziewczyna roześmiała się jeszcze bardziej. - Może pójdziemy w końcu coś zjeść. Jestem strasznie głodna.  

- Ja nie wiem czy my jesteśmy normalne ale proponuje Maka. Wiesz tak jak wszystkie laski. 

- Jak dla mnie spoko byle się najeść. - Całe szczęście było jakieś pół godziny do zamknięcia galerii więc nie było takich tłumów. Zamówiłyśmy swoje jedzenie na wynos i poszłyśmy do auta. 

- To co teraz do mnie? - Cieszyłam się na wspólna noc z Anką. Była super. Wygadana , mądra a przede wszystkim umiała żartować. Nie wiem kto ani co mi ją postawiło na drodze ale bardzo za to dziękuje. Nigdy nie miałam takiej prawdziwej koleżanki. Mam nadzieje że w przyszłości będzie z tego niezła przyjaźń. 

- Tak jasne tylko zajedź jeszcze do jakiegoś sklepu to kupie słodycze i możne coś do picia. - Nie byłam pewna czy te frytki i malutki cheeseburger starczy abym się najadła. Może i nie jestem jakaś gruba czy coś ale jem jak za dwóch czasami. 

- No jasne przecież tym to się na pewno nie najemy a noc jeszcze długa jest dopiero za 5 min 22:00. - Jak na zawołanie blondyna skręciła w prawo na parking całodobowego marketu. - Oczywiście musimy wziąć wózek i ja płace. Bez dyskusji. To nocka u mnie wiec ja stawiam. - Nie lubiłam kiedy ktoś mi coś kupował ale przecież jak przyjdzie do mnie to ja kupie. To było chyba w porządku  

- Okej okej tylko nie wykup pół sklepu. - Jej mina wskazywała na to że właśnie to zamierzała zrobić. W jednym momencie obie zaczęłyśmy się śmiać podążając do sklepu. 

***

- Mogę cię przecież odwieźć do domu. To żaden problem. - Nalegała Anna. Jednak ja w tej kwestii byłam nie ugięta. Miałam ochotę ze słuchawkami na uszach przejść się wśród spadających liści. 

- Nie ma mowy. Jest dopiero 16.00. Jeszcze jest w miarę jasno a ja od ciebie mam blisko do domu. Musisz się przygotować na jutro do szkoły a mi przyda się troszkę świeżego powietrza. 

- No dobrze już dobrze. Ale jak wrócisz to masz do mnie napisać. Chce być pewna czy aby na pewno się nie zgubisz. W końcu jesteś tu dopiero tydzień.- Nie wiem dlaczego ale dziewczyna bardzo się o mnie martwiła. Nie powiem było to prze kochane ale jednocześnie z lekka podejrzane.  - Dobra idź już idź niedługo zrobi się ciemno. 

- Dziękuję ci za ta cudowną noc moja Julio.

- Nie ma za co mój Romeo. Widzę że przygotowałaś się na jutrzejszą lekturę. - Jeszcze w piątek zdążyłam przeczytać całą książkę. Nie chce zaliczyć wpadki w nowej szkole ani nie chce zaistnieć jako ta wiecznie nie przygotowana. - No dobra pa pa pa kochanie - Szybko przytuliła mnie i wypchnęła za drzwi. Zaśmiałam się cicho pod nosem z jej zachowania i podążyłam powoli do domu. Przecież nigdzie mi się nie spieszy. 

***

Było już ciemno kiedy jeszcze szłam do domu. Drzewa dawały złowrogi cień w blasku księżyca a ja nie koniecznie wiedziałam gdzie jestem. Miałam wcześniej wrażenie że dom jest bliżej a tu się okazuję że jednak nie i jeszcze nie jestem pewna czy dobrze idę . Droga przez las nie była dobrym rozwiązaniem ale innego wyjścia nie było. To była jedyna znana mi trasa. 

Słyszałam ciągle szelesty i łamane gałęzie w lesie. Liście wydawały się ruszać bez wiatru a nieoświetlona droga jedynie dodawała dramatyzmu sytuacji. Komórka nie miała zasięgu więc nie miałam jak zadzwonić do szofer żeby po mnie przyjechał. Jednym słowem byłam w gównie. Jedyne co było na plus to lampka w telefonie i prawie cała bateria. 

Nie wiem ile minęło czasu ale byłam zmęczona a z bezradności zaczęły lecieć mi łzy z oczu. A na domiar złego mam omamy i słyszę dźwięk motoru w oddali. Który dziwnie się coraz bardziej zbliża. Łzy jeszcze bardziej leciały z moich oczu. A jeśli to jakiś zbok pobije mnie co gorzej zgwałci i zostawi w lesie?  Takiego pecha to chyba nikt nie ma. 

Nim się obejrzałam pojazd zatrzymał się przede mną a jego tylne światła oślepiły mnie. 

- Oj kotek kotek nie płacz przecież to tylko ja. - Nie wiem co wywołało we mnie takie emocje ale teraz to już szlochałam stojąc jak głupia na środku drogi. 

-  No choć tu do mnie. Nic ci nie zrobię - Na domiar złego chyba mnie pojebało bo wbiegłam w jego ramiona ciesząc się ciepłem które od niego biło mimo iż był ubrany tylko w czarna bluzę.Głaskał powoli mnie po plecach co dawało niezwykły efekt uspokojenia. 

- Zgubiłaś się prawda ? - Pokiwałam lekko głową na tak wiedząc że i tak pozna prawdę.- To nic odwiozę cię do domu. Masz szczęście bo akurat wiem gdzie mieszkasz. - W tym momencie nie obchodziło mnie skąd to wie. Marzyłam jedynie o tym aby wziąć gorącą kąpiel i zakopać się w ciepłej pościeli. 

- To teraz no mała czas się odkleić i usiąść na motor. No no raz dwa wiedzę przecież że ci zimno. Jeszcze się przeziębisz. - Tak jak kazał tak zrobiłam. Nie miałam pewności co do bezpieczeństwa jadąc na tym czymś ale to się teraz nie liczyło. Złapałam kierowce w pół za brzuch on odpalił i ruszyliśmy w nieznane jak da mnie.    

A co gdyby tak ... Cię zabićWhere stories live. Discover now