Chłopiec zrodzony ze Słońca

2 0 0
                                    

Nie było sensu już nic dzisiaj zaczynać, więc zamknąłem lodówkę, wcisnąłem paczkę tartej goudy(bez laktozy, bez zapachu, bez smaku, bez sensu) do kieszeni szlafroka i rozpocząłem zwyczajową wędrówkę.

Właściwie dwie wędrówki.

Jedną - ciałem - po przesadnie dużym(jak na moje standardy) mieszkaniu; drugą - umysłem - po wspomnieniach i przeszłych błędach.

W końcu moja dłoń stworzona z myśli dotknęła szuflady, której nie chciałem otwierać. Lecz było już za późno.

Miłość.

O ile mogę to nazwać 'miłością', bo w końcu nigdy nie dowiedziałem się co to znaczy.

Ale od zawsze przywiązywałem się do nieodpowiednich ludzi. Kochałem tych buntowników, którzy mieli wymalowaną autodestrukcję na twarzach. Kochałem tych samozwańczych męczenników, którzy niszczyli siebie i innych, bo byli tacy biedni i chcieli poczuć się lepiej.

Najpierw był A, który nie radził sobie z emocjami i wysłał własną matkę, żeby ze mną zerwała w jego imieniu.

Potem był inny A. Przystojny, charyzmatyczny. Wysoki. Obrzydliwie dominujący. Mieszkał w innym mieście, więc po prostu zablokowałem jego numer.

Potem E, która nigdy nie potrafiła przyznać się do błędu. Zbyt dużo razem piliśmy. Wyjechała.

G, który był piękny, ale zepsuty. Wyglądał jak Cherub, lecz to były tylko pozory, skrywające potwora.

O, który wolał, gdy mówiło się na niego Sz. Przez trzy lata niszczył siebie, swoją matkę, mnie i moją matkę. A raczej moją relację z nią. Od Sz odciąłem się całkowicie, gdy zaczął mnie dręczyć w narkotycznym amoku.

K traktowała mnie jak śmiecia, a ja jej na to pozwalałem. Potem uciekła z kochankiem, który okazał się być poszukiwanym pedofilem.
Ta, to nie był mój najlepszy związek.

I... Jej nigdy nie zrozumiałem. Zawsze była skryta, ta moja I. A ja nigdy nie zrobiłem kroku w jej stronę, bo to zniszczyłoby naszą kruchą przyjaźń.

W, z kolei, używała mnie jako zastępstwa, odskoczni. Ciekawostki.
Ale nigdy do niczego pomiędzy nami nie doszło, bo byłem wtedy z C.

A ja nie zdradzam.

C, och moja kochana C...
Ona była męczennikiem. Biedną ofiarą. Podłą, manipulującą suką. C żyła we własnym świecie.
Ale i tak ją kochałem.

B. B istnieje. B mnie nie kocha. B nie kocha siebie.
B nigdy nie zrozumie.
B nigdy się nie dowie.

J niszczy siebie, nie wiedząc jak bardzo niszczy wszystkich wokół. Bo wszyscy kochają J, nawet jeśli J tego nie widzi.

Jest też U.
Ale U nie jest dla mnie.
U zbyt łatwo mógłbym zniszczyć.

Może to prawda, że przeciwieństwa się przyciągają.
Ale nie w tym przypadku.

Bo ja jestem taki sam, jak oni.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 09, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nikt nie lubi sceptykówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz