XII

3K 148 167
                                    


Pov. Polska

Słowenia wyszła już jakiś czas temu, by pozałatwiać jakieś sprawy związane z wojskiem. Ona mimo wszystko też musiała się przygotować na ataki. Wywiad donosił, że Rzesza i ZSRR zbliżają  się do granicy. Nie mogłam tu dłużej zostać. Przygotowywałam się do dalszej drogi. Dziewczyna podarowała mi ubrania moro, by być lepiej ukrytym w gęstwinach lasu.Dodatkowo przez połowę drogi będzie mi towarzyszył mały oddział żołnierzy. Dojdziemy razem do wsi Vojsko, gdzie mają się zatrzymać. Na początku śmiałam się trochę z tego. Nikt tego nie rozumiał,oprócz Słowenii, która trochę zna mój język. Innym nie chciało mi się tłumaczyć.

Po spakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy skierowałam się do miejsca, gdzie miałam spotkać się z dziewczyną. Stała przed jakimś stolikiem i rozmawiała z głównodowodzącymi armii. Nie chciałam im przeszkadzać, więc stanęłam pod ścianą i czekałam.

S- Polsko, chodź do nas. To Ciebie też dotyczy, do tego masz pojęcie o wojnie, więc nam doradzisz.

Miała rację, często wraz z bratem byłam obecna przy planowaniu bitew, ciekawiło nas to, do tego chcieliśmy spędzić trochę czasu z ojcem. Podeszłam do stołu, na którym  rozłożona była wielka mapa  z zaznaczonymi bunkrami i pozycjami oddziałów. Przyjrzałam się jej.

S- I co sądzisz o tym?

P- Bunkry są dobrze rozstawione, do każdego dajcie po 10 osób góra. Jeśli będzie tam za dużo osób zrobi się zamieszanie i atak będzie nieskuteczny. Druga sprawa, Lublana jest otoczona lasami, wykorzystajcie to. Wyślijcie do nich oddziały partyzanckie, by jak najbardziej spowolnić ich pochód. Przykro mi Słowenio, ale mam obawy, że nie odeprzesz ataku. Oni mają za dużo wojska.

S- Wiem o tym, ale chcę im pokazać, że mimo wszystko walczę, a nie chowam się jak tchórz. Dobrze, a teraz popatrz. Tu jest  ta wieś, do tego miejsca będziesz pod przewodnictwem generała Alenki Ermenc, resztę drogi pokaże Ci ona.

Nagle do pomieszczenia wszedł żołnierz, zasalutował i zaczął mówić.


Ż- Mam złe wieści. Wojska nieprzyjaciela przeszły już przez granicę. Nie wiemy, za ile tu będą, ale nie zajmie im to długo.

S- Polsko, już czas. Bądź silna i nie daj się złapać - przytuliła mnie.

P- Dziękuję Ci Słowenio, za wszystko. Nie wiem jak się odwdzięczę.

S- Wystarczy jak wygrasz wojnę- zaśmiała się - ale zmykaj już.

Puściła mnie i lekko popchnęła w stronę zaparkowanego samochodu. Ostatni raz popatrzyłam na nią i wsiadłam. Przywitało mnie zirytowane spojrzenie. Kobieta ubrana była w czarny mundur ze złotymi odznakami wszytymi na ramionach i kołnierzu.Miała krótkie, szare włosy. Nie była pierwszej młodości. Nie powiedziała do mnie nic, tylko złapała za ramię i usadowiła obok siebie. Dopiero po tym jak wyjechaliśmy z miasta wreszcie się odezwała.

A- Mam nadzieję, że znasz plan i trasę.

P- Mniej więcej tak.

A- Co to znaczy mniej więcej ?! Nawet tyle nie mogłaś popatrzeć na mapę i zapamiętać- syknęła do mnie- a zresztą nie ważne, to nie mój problem, ja mam Cię tylko doprowadzić do tej wsi. Reszta mnie nie interesuje. Wy Polacy tacy jesteście. Nic dobrze nie potraficie zrobić.

Chyba nie złapię z nią wspólnego języka. Wolałam jednak, gdy siedziała cicho i się nie odzywała. Nie moja wina, że nie zapamiętałam mapy. Widziałam ją może dwie minuty, do tego skupiałam się na pomocy Słowenii, a nie na mojej trasie. Zignorowałam też komentarz o Polakach. Nie każdy musi nas lubić.

Resztę drogi nie odezwała się ani słowem. Po półgodzinie zatrzymaliśmy się, a stara jędza kazała nam wyjść.

A- Resztę drogi musimy przejść pieszo - popatrzyła się na mnie- tylko za nami nadąż.

Myślałam, że jej coś zrobię. Jestem od niej silniejsza i to o wiele. W końcu jestem państwem, nie człowiekiem.

P- Za przeproszeniem, ale myślę, że to wy powinniście uważać, aby za mną nadążyć. 

Kobieta rzuciła mi mroźne spojrzenie i powiedziała

A- Nie jesteś przypadkiem za młoda, żeby wydawać nam polecenia ?

P- Nie jesteś przypadkiem za stara, aby być żywa?

Myślałam, że się na mnie rzuci, ale odwróciła się i zaczęła iść przed siebie. Droga zleciała nam szybko, ale też i nieprzyjemnie. Alenka jeszcze kilka razy rzucała mi obraźliwe komentarze. Nie wiem kto był bardziej szczęśliwy, ja, bo pozbędę się wreszcie tej baby, czy ona, bo pozbędzie się mnie.

Generał rzuciła w moją stronę zwiniętą mapę.

A- Mam nadzieję, że się nie zgubisz.

P- Żegnaj, miło było poznać- pożegnałam się zabierając mapę.

A- Nie tak wcale miło - powiedziała pod nosem, ale ja to usłyszałam. Odwróciłam się, podeszłam i chwytając mocno za ramię odwróciłam tak, by patrzyła mi w oczy.

P- O co ci chodzi ? Czemu tak nienawidzisz mnie i Polaków.

A- Jesteście bandą złodziei i nieudaczników, taki był spokój, kiedy nie było was przez 123 lata, ale znowu się pojawiliście i udajecie największe ofiary. Wstyd.

Nie wytrzymałam i walnęłam ją z liścia w twarz. Nikt nie będzie obrażał moich ludzi. Chwyciłam ją za podbródek i przysunęłam do mojej twarzy.

P- Nie pozwolę tak mówić o mojej rodzinie. Nazywasz nas nieudacznikami? Kto pokonał wielki Zakon Krzyżacki? Kto rozgromił  trzy razy liczniejszą armię szwedzko- rosyjską podczas bitwy pod Kircholmem ? Kto powstrzymał Turków ratując Wiedeń ? I przede wszystkim, kto powstrzymał falę komunizmu w 1920 ? Gdyby nie Polacy, świat wyglądałby o wiele inaczej i kto wie, może byś nawet nigdy nie powstała.

A- To wszystko zrobił twój ojciec, nie ty. Jesteś słaba.

P - Może, ale wciąż żyję.

W KOŃCU BĘDZIESZ MOJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz