VI

3.1K 159 104
                                    

Pov. Polska
Stałam jak sparaliżowana. Czułam jego wzrok na sobie. Czas jakby zwolnił. ZSRR wyszczerzył się i powoli podszedł do nas. Pistolet miał  skierowany na Węgry. Odruchowo schowałam się za plecami mojego brata. Chciałam uciekać, ale nie mogłam. Przegraliśmy.

Z- Och Polsza, Polsza. Niezły numer nam wywinęłaś. Przychodzimy do Ciebie w gości, a Ty co? Uciekłaś. Nieładnie.

Wyciągnął rękę w moją stronę, ale nie zdążył mnie dotknąć, gdyż Węgry złapał ją i wykręcił. Bolszewik krzyknął i próbował się wyrwać. Zaczął się szarpać i po chwili oboje leżeli na ziemi. ZSRR powalił Węgry tak, że ten leżał pod nim i zaczął go dusić. Nie mogłam pozwolić, by coś mu zrobił więc chwyciłam gałąź leżącą nieopodal i mocnym, zdecydowanym ruchem przywaliłam w głowę komunisty, który zleciał, co pozwoliło mojemu bratu na wydostanie się spod niego. Wstał  chwiejnym krokiem szybko oddychając. Chwyciłam go, by uniemożliwić mu upadek. Oddaliłam się kawałek od leżącego ZSRR i popatrzyłam na Węgry.  Miał kilka zadrapań na twarzy, ale one nie były teraz ważne. Trzeba się stąd ulotnić. Zaprowadziłam go i usadowiłam w wozie, a następnie podeszłam do staruszka, który nadal leżał na ziemi. Pomogłam mu wstać i ułożyłam go obok brata. Chciałam już chwycić za lejce, gdy usłyszałam głos staruszka

S- Polsko! Uważaj!

Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego ZSRR. Mężczyzna rzucił się na mnie i oboje wypadliśmy z wozu. Upadek spowodował, że nie mogłam nabrać powietrza. Zaczęłam się szamotać, by Bolszewik nie mógł unieruchomić mi rąk. Jednak on był silniejszy i po chwili trzymał mi ręce przyciśnięte do ziemi. Komunista popatrzył się na mnie, a w jego oczach widziałam szaleństwo i pożądanie. Próbowałam kopnąć go  w brzuch, ale to było jak kopanie ściany.

Z- Spokojnie Polsza, przecież wiesz, że Cię nie skrzywdzę. Chcę tylko zabrać Cię do domu.
P- Nie. Puszczaj mnie Ty komunistyczna świnio

Na te słowa w oczach ZSRR zapłonął gniew. Czułam jak jego uścisk staje się mocniejszy.

Z- Nikt Cię nie nauczył szacunku do starszych? Nieszczęście da się to jeszcze naprawić, ale to później. Najpierw zabiorę Cię do drugiej osoby, która bardzo się ucieszy na twój widok.

Puścił jedną rękę i zaczął szukać czegoś po kieszeniach. Podejrzewam, że liny.  Nie chciałam sprawdzać mojej racji, więc wykorzystałam szansę i chwyciłam kamień leżący obok nas i przywaliłam mu ponownie w głowę. Tym razem jednak nie stracił przytomności tylko odskoczył trzymając się za głowę. Szybko wstałam i pobiegłam do wozu, jednak za nim tam dotarłam usłyszałam wystrzał z pistoletu. Kula przeleciała obok mnie I wbiła się w drzewo. Z szoku automatycznie się zatrzymałam. Bolszewik wyglądał już na bardzo bardzo złego. Krew z rany spływała mu na usta i brodę. Zaczął znów się przybliżać. Chciałam się odwrócić, ale gdy wykonałam lekki ruch mężczyzna ponownie wystrzelił w moją stronę. Resztę skierował lufę w kierunku Węgrów i dziadka dając mi do zrozumienia, że następny pocisk wbije się w coś innego niż drzewo.
Stałam i patrzyłam na komunistę. Czekałam na następny ruch, ale on się zatrzymał i patrzył na mnie

Z - Polsko może ułatwisz mi zadanie i pójdziesz po dobroci, żebym nie musiał Cię wiązać i tracić niepotrzebnie czas ?

Wiedziałam, że to jest pytanie retoryczne, ale uparcie stałam w miejscu.

Z- Ech, co ja z Tobą mam. Zawsze byłaś uparta.

Ponownie zaczął podchodzić. Gdy był już przy mnie z kieszeni wyciągnął kawał liny i kazał mi wyciągnąć ręce. Nie chciałam tego robić, ale nie miałam wyboru. Zrobiłam to co kazał, a Bolszewik opuścił broń, by związać mi ręce. Nagle zobaczyłam kątem oka, że coś się zbliża. W tym samym momencie komunista upadł, pod ciężarem staruszka.

S- Uciekajcie stąd, nie wiem ile zdołam  go przytrzymać! Krzyczał zaciskając ręce na szyji ZSRR.
Szybko pobiegłam do wozu i ruszyliśmy. Po chwili usłyszałam wystrzał z pistoletu. Spodziewałam się kto przegrał. Jednak teraz musiałam znaleźć odpowiednie miejsce by się zatrzymać i odpiąć wóz, który był niepotrzebny i tylko nas spowalniał. Zatrzymałam się  za zwalonym drzewem, szybko pozbyłam się ciężaru i razem z Węgrami wyruszyliśmy dalej. Po chwili usłyszeliśmy stukot kopyt. Odwróciłam się, a mój puls znów przyspieszył
Boże dlaczego mnie opuściłeś w takiej chwili?

W KOŃCU BĘDZIESZ MOJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz