02. HOW TO WIN THE MEDAL OF AWKWARDNESS.

3.6K 345 582
                                    

     Dzisiaj był ten jeden jedyny dzień w roku, kiedy włosy ułożyły mi się jak należy. A ojciec kazał mi założyć czapkę.

Z jednej strony, nie wyglądałam w niej jakoś źle — zawsze lubiłam nosić baseballówki — ale w tej jednej tak pocił mi się łeb, że z mojej idealnej fryzury pozostało jedynie wspomnienie. No i kilka zdjęć, ale nie dam sobie ręki uciąć, że na pewno je zapisałam.

Głupi Snapchat.

— Zapraszam do zapoznania się...

Jakaś babka obrzuciła mnie zniesmaczonym spojrzeniem, więc zamknęłam usta, kartkę z ofertą kładąc z powrotem na stosie. Miałam już dość. Nogi dosłownie wchodziły mi w tyłek, a wzrok tych wszystkich ludzi, krzyczący, że aut nie powinno się reklamować w przytułkach, miał chyba za zadanie wbić mnie w ziemię. I po części mu się to udało.

— Jak ta impreza okaże się klapą, to chyba skoczę z mostu — mruknęłam sama do siebie. Kostki w szklance z wodą już dawno zniknęły, więc wzięłam kilka łyków, mając nadzieję trochę się ochłodzić. Gdybym wiedziała, że będzie taki zaduch, przyniosłabym sobie wiatraczek.

Mimowolnie zerknęłam na scenę. Samą siebie próbowałam przekonać, że moje serce wcale nie wybijało rytmu tak szybkiego, że dosłownie bolała mnie pierś i że patrzyłam tam tylko od niechcenia, nie przez ciekawość.

Spoiler — poszło chujowo.

Tak naprawdę, nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego nadal tak źle na niego reagowałam. Od naszego rozstania minął ponad miesiąc. Powinnam już dawno dać sobie spokój i starać się jakkolwiek ratować resztki znajomości, na której — nie ukrywajmy — mimo wszystko mi zależało.

Ale nie. Ja wybrałam opcję cierp z oddali.

— Przepraszam?

Potrząsnęłam głową, chcąc przywołać się do porządku. Przed moim stanowiskiem stała jakaś starsza babeczka z piątką dzieci, wpatrujących się we mnie z takim zafascynowaniem, że aż zrobiło mi się głupio.

— Mogę dostać trochę więcej tych ulotek? Chłopcy nie dają mi o nie spokoju.

Uśmiechnęłam się ciepło, najpierw do pani, później do dzieciaków. Jeden z nich zerkał nieśmiało na wysoki karton ze zdjęciem któregoś z tych superszybkich aut, na które zawsze kurwił tata. Lubił pracę dla Tesli, ale nie mógł powiedzieć, że robili najlepsze samochody.

— Jasne, może pani wziąć nawet cały plik. Próbuję to rozdać od godziny. — Podałam jej wszystkie ulotki, które miałam akurat pod ręką.

Sala nagle zaczęła klaskać, więc oderwałam się na moment od uroczej pani, automatycznie uciekając wzrokiem na scenę. May odeszła wreszcie od mikrofonu, dając się wypowiedzieć Pajęczakowi, a ja wzięłam głębszy oddech, żeby zaraz potem znów odwrócić głowę.

Nie mogłam na niego od tak patrzeć. Od tak go słuchać. Nawet, jeśli powiedział głupie dwa zdania.

— Jest bardzo miły, nie uważa pani? — zagaiła kobitka, patrząc z uśmiechem na zamaskowanego Parkera.

— W końcu to przyjazny Spider-Man z sąsiedztwa.

Chyba wyczuła w moim głosie kapkę ironii, bo obrzuciła mnie dziwnym, z deka oceniającym spojrzeniem. Więcej się już nie odezwała. Po prostu wzięła ulotki i skinęła głową, jakby na do widzenia, żeby zniknąć z powrotem w tłumie.

 Musiałam odetchnąć. Z dala od tych ludzi, od ich paplaniny i z dala od tego szaleństwa. Potrzebowałam nie myśleć o Parkerze choćby przez kilka głupich sekund — a bycie tutaj mi tego nie ułatwiało.

HOMETOWN • SPIDER-MAN: FAR FROM HOME. [2] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz