Misja Shikamaru

1.8K 62 12
                                    

-Temari! Dobry dzień na trening nieprawdaż? - zagadnął mnie blondyn wychylając się zza drzew.
-Daj mi spokój. - odparłam wymijająco i zamachnęłam wachlarzem w stronę stojącej nieopodal skały aby zobaczyć jak ta po chwili zamienia się w małe kamyczki.
-Hmm... Myślę, że jednak nie trenujesz a wyżywasz się na wszystkim co się da. - powiedział wskazując palcem na drzewa z których pozostały praktycznie trociny i pocięte liście. - Czym tak cię zdenerwował?
-Co ci do tego? - mój ton odstraszył by każdego ale najwyraźniej Uzumaki był na tyle odważny aby podejść jeszcze bliżej i dalej próbować ze mną rozmawiać.
-W zasadzie nie mi do tego ale myślę, że czasami dobrze jest się komuś wygadać. Zobaczysz, że zrobi ci się lżej. Więc o co poszło?
-Co tu dużo gadać. Rada chce, abym wróciła do wioski. Dowiedzieli się o mnie i Shikamaru i nie chcą zaakceptować tego związku. Uważają, że skoro pochodzę z królewskiej rodziny mój związek a w zasadzie małżeństwo powinno być zaaranżowane tak aby przyniosło to korzyści Sunie. - zaczęłam tłumaczyć i o dziwo poczułam sporą ulgę. Nie chciałam rozmawiać o tym z Gaarą i zawracać mu niepotrzebnie głowy, zresztą mój młodszy brat już wypowiedział się na ten temat. Kankuro oczywiście odpadał. Ten głupek widział świat przez różowe okulary i nawet gdyby chciał nie byłby w stanie mi pomóc, tak samo zresztą jak większość kobiet. Praktycznie każda z nich chciała romantycznego związku i księcia z bajki. Z ich ust na pewno usłyszałabym tylko głupie: "dasz sobie radę" czy "będzie dobrze, nie przejmuj się". Nie rozumiałam większości z nich albo po prostu nie rozumiałam siebie. Czy naprawdę moja wizja związku jest inna od ich? Czy tylko mi na tej całej romantyczności guzik zależało? Jeśli dobrze na tym pomyśleć, to chciałam po prostu bliskości. Potrzebowałam kogoś kto mnie zaakceptuje taka jaką jestem i nie będzie traktował jak porcelanowej lalki, którą przecież nigdy nie byłam i nie będę. Kogoś kto będzie chciał mnie taką jaką jestem nawet wtedy gdy będę doprowadzać do szału co z kolei jest bardzo możliwe. Taką osobą jest właśnie Shikamaru Nara.
- W każdym razie Shikamaru się z nimi zgadza i chce żebym wyjechała zaraz po egzaminie. Tylko tyle ptasi móżdżku. - skończyłam.
-Może i jestem ptasim móżdżkiem ale widzę, że nie przemyślałaś tego dokładnie. Myślisz, że Shikamaru tak łatwo odpuścił by sobie ciebie? Nie sądzę. Najwyraźniej ma jakiś plan, zresztą jak zawsze. Daj mu czas na działanie a zobaczysz, że na pewno sobie że wszystkim poradzi. Myślę, że nie potrzebnie się denerwujesz. Lepiej idź z nim pogadać.
-Myślisz?
-Ja to wiem, dattebayo! - wykrzyknął - Muszę spadać, Hinata na mnie czeka. Powodzenia Temari!
Gdy zniknął mi z pola widzenia, usiadłam na trawie i próbowałam jeszcze dokładniej przyswoić to, co usłyszałam przed chwila. Jeśli na prawdę miał ma jakiś plan? Tak, to zdecydowanie możliwe. Rozejrzałam się dookoła oglądając skutki technik wiatru i w duchu przysięgam sobie, że jeśli szanowny Nara tak pozostawi sprawę to skończy jak przyroda dookoła mnie. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę jego mieszkania.

Zmierzałem leniwym krokiem w stronę biura hokage zastanawiając się czego może chcieć Szósty. Z tego co słyszałem to dość pilna sprawa więc chcąc czy nie musiałem poświęcić swój wolny dzień. Cały czas myślałam o kłótni z Temari. Zdecydowanie nie jest zwyczajną kobietą ale nawet nie spróbowała przemyśleć tego co jej powiedziałem co z drugiej strony czyniło ją równie upierdliwą co pozostałe. Nie mogłem jej wprost powiedzieć o co mi chodzi. Gdy przyjdzie odpowiedni moment i tak dowie się o wszystkim.
Spojrzałem w niebo i jedyna rzeczą jaką nasunęła mi się na myśl był sen. Ziewnąłem przeciągle starając się o tym nie myśleć. Minąwszy kilka uliczek znalazłem się na przeciwko budynku hokage. Wszedłem do środka i udałem się prosto do biura na trzecim piętrze. Tak jak myślałem Kakashi już na mnie czekał.
-Shikamaru, dobrze że jesteś. Mam dla ciebie misje. - powiedział na przywitanie - Wybacz, wiem, że to twój wolny dzień ale sprawa jest dość poważna.
-Rozumiem. Co się stało? - odrzekłem podnosząc bliżej biurka.
- Na północy Kraju Herbaty widziano symbole wyznawców jashinizmu. Kilkunastu ludzi zaginęło i widziano dwóch wyznawców tej religii. Prawdopodobnie stoją oni za zaginięciami. Chciałbym abyś to zbadał w końcu to ty zabiłeś Hidana. - od razu przypomniała mi się twarz mordercy mojego mistrza i przyznałem w duchu Kakashiemu, że przemyślał dokładnie przydzielenie mi tej misji.
- Będzie ci towarzyszyła twoja drużyna, Ino oraz Chouji oraz Sakura w roli medyka. Zaraz powinni się tutaj zjawić. - gdy tylko to powiedział do pokoju weszła moja drużyna w towarzystwie rozowowłosej członkini drużyny siódmej.
-Cześć Shikamaru! - przywitał mnie mój przyjaciel i rzucił w moją stronę niewielki plecak - pomyślałem, że nie będziesz spakowany więc zabrałem najpotrzebniejsze rzeczy. - uśmiechnął sie.
-Dzięki, Chouji. - odparłem.
-Wyruszajcie natychmiast. Sprawa jest pilna. - zaznaczył hokage.
Gdy miałem opuszczać biuro przypomniała mi się jeszcze jedną dość istotna sprawą.
-Co z egzaminem? Jest już niedługo. Wątpię abyśmy zdążyli wrócić.
-O to się nie martw. Sai pomoże Temari we wszystkim.
-Rozumiem.

Upierdliwości (Shikatema)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz