Three

71 5 0
                                    

—O KURWA...— wyznałem.

— Chłopcze uważaj na słownictwo. Jesteś w szkole. Jescze jedno takie zajście, a skieruję cię do dyrektora. —

— dobrze i przepraszam panie Lee.  A nie mogę kogoś innego na tą lekcję?... — zrobiłem smutną minkę ale naj widocznie nic nie ruszyło cwanego i za razem wścipskiegio nauczyciela.

— a dlaczego ty masz być inny od wszystkich. Jak bym chciał to teraz cała klasa by zmieniała partnera. I tak aż do końca lekcji więc. Nie. —

—ale... —

— nie ma rzadnego ale. Taehyung czeka na Ciebie więc streszczaj się.

— dobrze. — parsknołem po czym udałem się na sam koniec sali.

Jak można było się spodziewać, stał  tam trochę wyrzszy ode mnie chłopak. Miał na sobie szare dresy, białą koszulkę odsłaniającą piękne obojczyki oraz szyję na której znajdował się wisiorek z czarnym sercem. W tamtej chwili zastanawiałem się co może oznaczać, lecz w ostatnim czasie nie mogłem się dowiedzieć bo Tae nie znosił mnie. Byłem coraz bliżej tego psychola. Nie miałem zamiaru wogóle słuchać jego rozkazów i próśb. Gdy byłem jakiś metr od licealisty zacząłem się zastanawiać po co jestem dziś w szkole...

— witaj gejku... Hahah— ostatnie słowo powiedział cicho. Nie wiem dla czego ale poczułem chwilową ale chwilową ulgę.

— Psychol... Czego?? —

— oj nie ładnie do starszego takim tonem...  Czego mam cie zacząć uczyć... Hmm??— mały zadziorny uśmieszek wdarł się na jego usta.

— najlepiej się odczep i daj mi się sam uczyć... — parsknołem mu w twarz,  ale po chwili żałowałem tego co zrobiłem.

— więc koszykówka... Ale mam mały pomysł. — ponownie zrobił uśmiech po czym dodał— za każdy zły rzut dostaniesz buziaka. Propozycja nie do odrzucenia. — na jego twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech i patrzył na mnie z pod byka.

— Chyba cię coś do jasnej cholery POJEBAŁO...  ja nie jestem g-gejem... Rozumiesz?! — odwróciłem się bo na moich policzkach wdarł się rumieniec.  Nie miałem pojęcia czy to z zażenowania czy raczej z powagi sytuacji. Bo przecież Tae mu się podobał.  I to baaardzo.

— ale kurwa ja wiem że ty tego chcesz. Tego rumieńca nie ukryjesz skarbie. —

skarbieskarbieskarbieskarbie

—  to nie prawda. I nie mów tak do mnie. Nie życzę sobie. DEBIL.

—DEBIL...  Ale twój... —

— gówno prawda... — położyłem ręce na Piersi. Po chwili Tae podrzucił piłkę do kosza. Wrzucił w sam środek. Czystego trafił. Ja tylko modliłem się by mi też tak wyszło. Albo by chociaż trafić.  Nie mam zamiaru patrzeć jak Taehyung zbliża się do mnie by po chwili mnie pocałować. Choć wiedziałem że pewnie tak się stanie. Wsumie w pewnych momentach myślałem sobie żeby specjalnie nie trafiać,  by zrobić na złość Tae-ssiowi.

— teraz twoja kolej. —

— mhm... — Blondyn podał mi piłkę. O mało bym jej nie złapał. Żenada. Usłyszałem tylko cichy śmiech że strony starszego

— no dawaj dawaj, tylko traf. Nie mam zamiaru cię całować. —

— p-postaram się. —

Nabrałem powietrza do płuc. Po jakiejś minucie chwyciłam do reki większą od piłki siatkowej lub od nogi, piłkę wycelowałem w kosz. Trafiłem. W tamtej chwili poczułem ulgę. Nie toć że trafiłem do kosza to jeszcze do tego nie zostałem pocałowany przez Taehyung'a. Szczescie tym razem dało na dobre. Choć w sumie znów chciałem poczuć wargi blondyna na tych swoich. Z transu wyrwał mnie okrzyk tego idioty.

dlaczego musisz to robić?💙 VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz