Opiekun - Rozdział 3.

106 12 9
                                    

W kolejnych miesiącach Gaara spędzał coraz więcej czasu w towarzystwie Sayuri. Przy niej był wesoły, potrafił się uśmiechać, a nawet śmiać. Coraz częściej łapał się na tym, że to on proponował wcześniejsze spotkania i coraz bardziej niechętnie opuszczał ją.

Miał wrażenie, że jego niestabilna do tej pory psychika całkiem się załamywała. To jak szybko i jak znacząco zmienia się jego osobowość było nawet dla niego niepokojące. Wbrew powierzchownej ocenie Shukaku stanowił najmniejszy problem. Zawsze czaił się gdzieś w zakamarkach jego umysłu i przyzwyczaił się już do jego obecności. Największym problemem miało stać się jego podejście do... właściwie wszystkiego.

Kiedy przebywał z Sayuri nie tylko jego samopoczucie było lepsze. Cała jego postawa się zmieniała. Był troskliwy – każdego dnia przynosił jej posiłki, które wspólnie spożywali i dbał, by niczego jej nie brakowało. Kilka razy kupił jej jakiś drobiazg. Rzeczy naprawdę nieistotne, jak choćby kolorowanka i kredki czy pluszowy miś.

Zauważywszy, że jej włosy były już stanowczo zbyt długie i zaniedbane, namówił ją na wizytę u fryzjera. Co prawda nie było to zbyt mile doświadczenie. Ludzie zawsze czuli przerażenie, będąc w jego pobliżu, ale dziewczynka zdawała się tego nie dostrzegać. Usiadła w fotelu i cały czas zerkała na niego. Miał wrażenie, że upewniała się, czy na pewno nie zniknie nagle. Kobieta, która ją obsługiwała nie zdecydowała się na nic wymyślnego, po prostu przycięła nieco końcówki, wyeksponowała grzywkę, która zdecydowanie zarosła i zaplotła jej włosy w dwa spore warkocze.

Gdy płacił za usługę dostrzegł wzrok Sayuri, która przyglądała się spinkom, gumkom i innym przedmiotom. Postanowił kupić jej kilka z tych rzeczy. Pozwolił jej samej zadecydować. Kiedy się wzbraniała, sam zaczął wybierać jakieś przypadkowe ozdoby, aż w końcu złamała się i wskazywała co najbardziej jej odpowiada.

Każdego dnia przekonywał samego siebie, że zabicie jej ojca było złą decyzją. Błędem, za który szybko przyszłoby mu zapłacić. Zastanawiał się nawet, czy nie nienawidził go mocniej niż własnego ojca. Jak można krzywdzić tak niewinne, pogodne dziecko? Rozumiał już, dlaczego Sayuri unikała tego tematu. Unikała też odpowiedzi na pytania, co to za zatarcia i siniaki na jej ciele. Zawsze uśmiechała się promiennie i znajdowała nowe wymówki, a Gaara udawał, że w nie wierzył. Próbował uwierzyć, bo w przeciwieństwie do Kazekage, jej ojca mógłby pozbyć się zbyt szybko, co tylko przysporzyłoby mu problemów.

Kiedy trenował z nią, coraz częściej łapał się na tym, że wzbraniał się przed zbyt ostrymi ćwiczeniami. Nie chciał dopuścić do sytuacji, w której byłaby zagrożona. Co prawda postępy były widoczne, ale patrząc na to, jak głodna osiągnięć była Sayuri, mogła uzyskać lepsze rezultaty o wiele szybciej, ale wcale nie wyglądała na zawiedzioną. Chyba naprawdę lubiła spędzać z nim czas i nawet jeśli uważała, że powtarzanie tych samych ćwiczeń było nudne, nie okazywała tego.

Gaara z uśmiechem obserwował jej próby poprawy. Powstrzymywał śmiech, gdy widział jak bardzo była niezadowolona, kiedy coś jej nie wychodziło. Jej naturalne zdolności do wykrywania chakry nie zmalały, wręcz przeciwnie – coraz szybciej udawało jej się odkryć odpowiednie miejsca, a także wyłapywała coraz mniejsze przejawy aktywności energii. Z innymi rzeczami radziła sobie nieźle. Wchodzenie po ścianach udało jej się opanować po zaledwie kilku tygodniach ćwiczeń. Jeżeli chodzi o wszystkie pozostałe umiejętności, Gaara był bardzo ostrożny – nie chciał jej przeciążyć. Bał się, bo wyglądała na zbyt kruchą i słabą, by odpowiednio posługiwać się bronią, a techniki wykańczały ją po kilku próbach. Dlatego łagodnie, choć systematycznie pozwalał jej na doskonalenie umiejętności.

To nie był jedyny sposób, w jaki spędzali czas. Bardzo często Sayuri zasypywała go setką, o ile nie tysiącami pytań. Lubił udzielać jej odpowiedzi. Zadowolony obserwował, jak dziewczynka się rozwijała. Uczył ją czytać i pisać. Każdego wieczoru, już po zakończonym treningu, przynosił puste zwoje, by opanowała te trudne dla niej rzeczy. Pamiętał, jak się cieszyła, gdy po raz pierwszy bezbłędnie zapisała ich imiona, jak z ochotą, nieskończoną ilość razy przepisywała wszystkie znaki, by nauczyć się robić to automatycznie.

Gaara x OC "Opiekun"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz