Gaara skończył już dwanaście lat i Kazekage w końcu uznał, że należy postawić przed nim zadania. W tym celu została stworzona drużyna z dzieci Czwartego.
Kiedy Gaara usłyszał o tym, przeraził się. Jakoś nigdy nie wybiegał za bardzo myślami poza Sunę. A teraz... Teraz Sayuri zostanie bez niego. Nie mógł sprzeciwić się woli ojca, więc po usłyszeniu, że wraz z Bakim, który miał odgrywać rolę senseia, wyruszają następnego dnia na misję, udał się czym prędzej do domu dziewczynki.
Próbował otworzyć drzwi, ale nie dał rady. Przez chwilę był zdziwiony tym zjawiskiem, ale zaraz uśmiechnął się pod nosem. Sayuri słuchała się go i nauczyła zamykać drzwi na zamek. Mógł wykreślić jeden z powodów do zmartwień.
Otworzył drzwi kluczem i przekroczył próg. Z czasem wspólnie wybierali jakieś małe ozdoby i pomieszczenia były choć odrobinę przyjemniejsze.
— Sayuri! — zawołał, zdejmując buty.
— Jestem w kuchni!
Usłyszał jej radosny głos. Po chwili stanął przy kuchennych drzwiach i parsknął śmiechem na widok Sayuri umazanej w mące. Chyba próbowała zrobić jakieś ciasto. Miała otwartą książkę z przepisami i tworząc dookoła siebie chaos, przygotowywała przekąskę. Odwróciła się w jego kierunku, a ogromna kitka na czubku jej głowy przez chwilę przysłoniła jej twarz. Kiedy zgarnęła włosy ręką ubrudzoną mąką, na twarzy powstało kilka białych śladów.
— Myślisz, że jajka są bardzo potrzebne?
— Do ciasta raczej bardzo — odparł i podszedł do niej. Zabrał chusteczkę i starł z jej twarzy mąkę. Zachichotała i nie oponowała przed jego troską. — Jak chciałaś zrobić ciasto bez jajek?
— No bo to daje się tylko po to, żeby było mokre, nie?
A więc tak to sobie wytłumaczyła...
— Jak dam wodę, to wyjdzie na to samo.
— Nie wyjdzie na to samo. — Gaara patrzył na nią rozbawiony. — Jeżeli jakimś cudem nie spali się na wiór, to raczej nie będzie nadawało się do jedzenia.
— Naprawdę? — Wyglądała na zasmuconą, ale zaraz odzyskała humor. — To poszukam jakiegoś przepisu bez jajek! — Z wielkim entuzjazmem dopadła do książki przy okazji brudząc wszystko dookoła.
Bogowie... jak ona sobie poradzi? Zamarł, kiedy dotarło do niego, że to nie był zwykły wieczór. To czas na pożegnanie. Z ciężkim sercem usiadł przy malutkim stoliczku, przy którym zazwyczaj jedli.
— Sayuri... chodź tutaj.
Dziewczynka odwróciła się do niego z uśmiechem, ale widząc jego minę, spoważniała. Powoli podeszła do stołu i posłusznie usiadła naprzeciw niego.
— Wiesz co to znaczy bycie shinobi?
— Oczywiście!
— Jak shinobi zarabia?
— Musi chodzić na misje dla dobra wioski.
— Ja stałem się dzisiaj shinobi, Sayuri.
Początkowo skinęła głową i wyraźnie się rozpogodziła, ale dość szybko połączyła fakty.
— Musisz iść na misję — wyszeptała drżącym tonem.
— Nie wiem, jak długo mnie nie bę... — Nie dała mu dokończyć. Szybko wdrapała się na jego kolana i wtuliła w niego, wybuchając szlochem. Gaara uspokajająco przejeżdżał dłonią po jej plecach. — Sayuri... Postaram się wrócić tak szybko, jak tylko będzie to możliwe.
CZYTASZ
Gaara x OC "Opiekun"
FanfictionOpowiadanie skupia się tym razem na dzieciństwie Gaary. Trudno mi teraz przywołać powód, dla którego uznałam w przeszłości, że fantastycznym pomysłem będzie opisywać akurat ten okres, ale opowiadanie powstało i być może komuś nie wyda się ono aż tak...