•°. ☆: *. ☽ .* :☆ . °•
𝒅𝒓𝒖𝒈𝒂 𝒏𝒐𝒄 𝒎𝒂𝒔𝒌𝒂𝒓𝒂𝒅𝒚
•°. ☆: *. ☽ .* :☆ . °•Kolejna noc zimowego balu rozpoczynała się lada moment, dlatego Taehyung w pośpiechu ponownie zakładał na siebie swój piękny strój i magiczną maskę, która zabierała jego każdy smutek.
Zerknął szybko w brudne lustro, decydując się na rozpięcie kilku górnych guzików białej koszuli.
W Wenecji początkiem stycznia zdecydowanie nie było ciepło, jednak taki odważny krok dodał blondynowi atrakcyjności i sztucznej pewności siebie. Chłopak uniósł wysoko głowę i, prostując się dzielnie, wyszedł na pustą ulicę.
Z każdym przebytym metrem do uszu Kima zaczynały docierać coraz to wyraźniejsze głosy. Szedł wolno, z radością pokonując zakręty i mosty, mijał przebierańców, głaskał bezdomne zwierzaki, mówił do gołębi. Mógł wygłupiać się bez obawy, że ktoś uzna go za dziwaka i postanowi zamknąć w cyrku. Gdy trwał karnawał, każdy pozbawiony był swojej prawdziwej twarzy i tożsamości.
— Nie wierzę, że gadasz do ptaków — zaczepił go przyjemny dla uszu głos, przez co Taehyung westchnął cicho, podnosząc się na równe nogi. — Jeszcze zrozumiem kąpiel w kanale, którą chciałeś sobie zafundować wczorajszej nocy, ale nie sądziłem, że jesteś jeszcze większym świrem.
Blondyn otworzył szeroko oczy, gdy skojarzył z kim rozmawiał.
Tym razem tajemniczy chłopak miał na sobie inną maskę i inny strój, jednak nadal prezentował się królewsko.Jego całą buzię zasłaniała czarno-biała, porcelanowa twarzyczka, przyozdobiona krwisto czerwonymi akcentami, a na włosy obowiązkowo zarzucony był ciemny kaptur.
— Czasem mam wrażenie, że zwierzęta mają więcej mądrych rzeczy do powiedzenia niż ludzie — zaśmiał się Kim.
— Chyba nie jesteś tym dziwnym facetem co całe dnie siedzi na Campo Beccarie i karmi gołębie, śpiewając im przy tym? Jeśli tak to wybacz, ale nie pociągają mnie takie staruszki — chłopak cofnął się nieznacznie, na co dwudziestodwulatek zmarszczył brwi.
— Nie, nie jestem panem Russo, ale proszę nie obrażaj go. To bardzo miły człowiek.
Blondynowi nie podobało się, gdy ktoś obrażał ludzi, a w szczególności tych, na których nie mógł powiedzieć ani jednego złego słowa. Prawda, pan Russo był zamkniętym w sobie, starszym mężczyzną, który dawno temu został okrzyknięty "dziwakiem", przez to, że nie był skory do kłótni i nikt nie potrafił wytrącić go z równowagi, a on sam całe dnie przesiadywał na tym małym placu, karmiąc ptaki.
Ale czy tym zasłużył sobie, żeby ludzie o nim tak gadali?
— Dobra, dobra, przepraszam, już nie będę, obiecuję... — wyższy ułożył dłoń na sercu, wzdychając ciężko. — Trafił mi się porządny chłopak, wiedzę — na jego buzi pojawił się złośliwy uśmieszek, którego Taehyung nie był w stanie zobaczyć. — Podoba mi się to, takich jak ty zawsze można trochę popsuć i nakierować na... drogę przepełnioną rozrywkami, a nie nudą.
CZYTASZ
𝗺𝗮𝘀𝗾𝘂𝗲𝗿𝗮𝗱𝗲 • taekook
Fanfiction❝𝗺𝗮𝘀𝗾𝘂𝗲𝗿𝗮𝗱𝗲 𝗵𝗶𝗱𝗲 𝘆𝗼𝘂𝗿 𝗳𝗮𝗰𝗲 𝘀𝗼 𝘁𝗵𝗲 𝘄𝗼𝗿𝗹𝗱 𝘄𝗶𝗹𝗹 𝗻𝗲𝘃𝗲𝗿 𝗳𝗶𝗻𝗱 𝘆𝗼𝘂❞ ponieważ kiedy twarz zakrywa maska, a sąsiedzi nie rozpoznają swoich długoletnich znajomych zza ściany, życie w osiemnastowiecznej we...