Siedział skulony w kącie pokoju, ignorując nawoływania matki i tępo patrzył w złoty przedmiot, leżący tuż pod starym lustrem. Porcelanowa twarzyczka przywoływała te piękne, kolorowe i radosne wspomnienia karnawału 1780 roku, jednak również przypominała o tym jednym, okropnym zdarzeniu, łamiącym kurche serce chłopaka.
Jęknął cicho, chowając głowę w kolanach, gdy starsza kobieta, zmęczona brakiem odpowiedzi ze strony syna, postanowiła zapukać do jego pokoju. Uchyliła cicho drewniane drzwi, lustrując przez szparę niewielkie pomieszczenie; na poddaszu panował porządek, tak jak młody Kim lubił i miał w zwyczaju utrzymywać. Jedynym co nie pasowało kobiecie w tamtym momencie była złota maska, rzucona pod stare lustro oraz drżąca kulka nieszczęścia, płacząca w kącie pokoju. Zmarszczyła brwi i zwinnie wślizgnęła się do środka, widząc, że chłopak od rana trwał w tej samej pozycji.
– Taehyung... – zagadała, siadając obok blondyna i objęła go ramieniem, nalegając, by ten oparł głowę o jej pierś – to już szósty dzień, od kiedy nie mamy z tobą praktycznie żadnego kontaktu... Tata i ja martwimy się mocno, proszę powiedz mi co się dzieje...
Brak odpowiedzi ze strony młodszego zasmucił kobietę, jednak ta tylko mocniej przyciągnęła syna do siebie i zaczęła nucić jego ulubioną kołysankę pod nosem. Wiedziała czego Taehyung w tamtej chwili potrzebował, dlatego nie nalegała, dając mu czas do przemyśleń.
– Zakochałem się... – zaczął Taehyung, przez co wyraz twarzy kobiety jeszcze bardziej złagodniał. Zerknęła na syna, chowając od razu nos w jego blond włosach i uśmiechnęła się blado.
– To chyba dobrze, Tae... – wyszeptała.
Młody Kim odsunął się nieznacznie od swojej mamy, przygryzając zrozpaczony suchą wargę i pokręcił wolno głową. W jego umyśle panował nieład, a każda nowa myśl przynosiła ból. Nie miał pojęcia co powinien zrobić, chciał krzyczeć i walić pięściami o podłogę z tej obezwładniającej bezsilności. A najgorszym dla niego było to, że...
– Zakochałem się w osobie, której nienawidzę – powiedział słabo, gdy do jego oczu na nowo napłynęły łzy.
✧・゚
Kolejne dni mijały wolno, a owego poranku Taehyung znalazł jedynie siłę, by zejść do kuchni i zjeść kanapkę z miodem oraz wypić szklankę wody. Jego rodziców nie było już w mieszkaniu; pewnie od rana ciężko pracowali, by utrzymać dom i syna.
Chłopak zamoczył suche wargi w zimnej cieczy, przywołując w myślach swoją rozmowę z matką, która miała miejsce kilka dni temu. Powiedział jej wtedy o swojej skrywanej miłości do tajemniczego bruneta, poznanego podczas karnawału... A później przyznał się, że ta osoba okazała się być kimś, kogo blondyn szczerze nienawidził... A przynajmniej starał sobie to wmówić. Kobieta siedziała przy boku syna, starając się poukładać w głowie słowa, które płynęły na jej usta, by bardziej nie zranić chłopaka. Ostatecznie westchnęła cicho i czule popatrzyła na swoje jedyne dziecko, uśmiechają się delikatnie.
CZYTASZ
𝗺𝗮𝘀𝗾𝘂𝗲𝗿𝗮𝗱𝗲 • taekook
Fanfiction❝𝗺𝗮𝘀𝗾𝘂𝗲𝗿𝗮𝗱𝗲 𝗵𝗶𝗱𝗲 𝘆𝗼𝘂𝗿 𝗳𝗮𝗰𝗲 𝘀𝗼 𝘁𝗵𝗲 𝘄𝗼𝗿𝗹𝗱 𝘄𝗶𝗹𝗹 𝗻𝗲𝘃𝗲𝗿 𝗳𝗶𝗻𝗱 𝘆𝗼𝘂❞ ponieważ kiedy twarz zakrywa maska, a sąsiedzi nie rozpoznają swoich długoletnich znajomych zza ściany, życie w osiemnastowiecznej we...