17.marek nie!

317 19 3
                                    

BARDZO WAŻNE!
18 cześć to zapewne będzie ostatnia tez mi przykro😔
Dzisiaj kiedy tylko wstałem udałem się do łazienki aby się ogarnąć ponieważ miałem zamiar jechać do marka ogarnąłem się i postanowiłem coś zjeść
-o hej Łukasz co tak wcześnie
-hej mam zamiar zaraz jechać do marka
-o super mogę jechać z tobą- spytała dziewczyna
-jasne to za 30 min bądź gotowa
-okej

Po zjedzeniu ubrałem bluzę i buty. Zaraz dołączyła do mnie Kasia
-dobra wsiadaj- powiedziałem zmęczony a dziewczyna wykonała polecenie. Droga minęła nam w ciszy i zaraz byliśmy na miejscu
-dzień dobry- powiedziałem do doktora
-dzień dobry- odpowiedział
-maruś...-odezwałem się widząc chłopaka. wyglądał tak słodko...- boże kochanie ja juz nie daje rady...- złapałem rękę chłopaka- bez ciebie wszystko jest beznadziejnie nic nie jest takie same. Nie mogę zasnąć bez ciebie obok moje noce polegają na płukania... nawet jebany obiad nie jest taki sam bez ciebie...- oparłem się o ścianę zaczynając płakać jak małe dziecko które nie dostało lizaka...-marek proszę obudź się! Bądź juz przy mnie błagam marek kurwa... nagle usłyszałem pisk (przepraszam ale nie wiem jak to napisać haha😂) marek... marek... -NIE KURWA! NIE!!- krzyknęłem a Kasia weszła do pomieszczenia lekarz również
-proszę wyjść - powiedział lekarz
-marek nie nie opuszczaj mnie proszę!- zacząłem płakać jeszcze bardziej niż wcześniej
-łukiś chodź...- powiedziała ze łzami w oczach dziewczyna i wyszliśmy z pomieszczenia
-nie Kasia to nie może być prawda- przytuliłem dziewczynę dalej płacząc
-Łukasz wszystko będzie dobrze napewno...- próbowała mnie uspokoić
-jeżeli coś mu się stanie nie wybacze sobie tego to moja wina. mogłem iść do tych jebanych skurwieli!- ostanie zdanie wykrzyczałem
-nie łukiś. nie twoja dobrze zrobiłes- mówiła dalej
-moja...- powiedziałem siadają na krześle w sali a dziewczyna zrobiła to samo.
-nie nawet nie myśl w ten sposób...- powiedziała a ja już się nie odezwałem zacząłem przypominać sobie wszystkie nasze wspólne chwile to kiedy marek napisał na liście ze mnie kocha kiedy ratowałem go przed samobójstwem, jak nagrywalismy filmy, kiedy tak słodko się na mnie wkurzał, nasz wypad do restauracji, kiedy miałem go ratować... każdy nasz pocałunek i uścisk w tym momencie z sali w której leżał marek wyszedł doktor
-emmm... - zaczął lekarz
-co emm?!- wykrzyczałem przez łzy
-robiliśmy wszystko co w naszej mocy- kontynuował
-czy marek... czy on...- wtrąciła dziewczyna
-zmarł...- dokończył lekarz za dziewczynę po czym odszedł ze spuszczoną głową w dół
-ale... ale to nie możliwe... moje oczko w głowie... mój chłopczyk... sens życia! To moja wina zawiniłem!- krzyczałem odwracając się do dziewczyny a ona spojrzała tylko na mnie smutnym wzrokiem- to moja wina...
-chodz tu...- powiedziała dziewczyna przytulając mnie i sama zaczęła płakać
-on zmarł... nie go... juz nigdy nie będzie...- dalej płakałem
-cie będzie wszystko dobrze ja będę...- próbowała mnie uspokoić
-życia mu nie przywrócisz go nie ma nie będzie go już przy mnie!-wykrzyczałem wygrywając się z jej uścisku zacząłem biec siebie
-Łukasz! Łukasz stój!- wołała Kasia która odrazu zaczęła za mną biec. stanąłem i patrzyłem na dziewczynę staliśmy w ciszy chyba dobre 3 minuty
-ale...- zaczęła mówić dziewczyna jednak jej przerwałem
-nie ma żadnego ale! Zostaw mnie!- wykrzyczałem jej prosto w twarz i znowu zacząłem biec wybiegłem z budynku słyszałem tylko jak Kasia za mną bieganie i mnie wola wybiegłem wprost na samochód usłyszałem pisk opon a później ciemność i krzyki dziewczyny które ucichły nie było nic... pustka... będę z Markiem...
Znowu mogłem otworzyć oczy zobaczyłem... swój pokój?! Boże to tylko sen!
-kurwa marek żyje!- zamiast jednak pomyśleć wykrzyczałem na głos
-żyję!?? - Kasia wpadała do pokoju
-nie... to znaczy tak ale jest nie przytomny co nie?
-krzyczałeś ze żyję...- powiedziała zmieszana
-śniło mi się...- odpowiedziałem
-co ci się śniło?- zapytała po czym usiadła na łóżko
-ze byliśmy w szpitalu i z Markiem było coś nie tak musieliśmy wyjść z sali później wyszedł doktor i powiedział ze marek nie żyje... zacząłem krzyczec próbowałaś mnie uspokoić wybiegłem z sali i wybiegłem prosto na ulicę usłyszałem pisk później ciemność i twoje krzyki które w pewnym momencie ucichły... -znowu zacząłem płakać bo nie ma go teraz przy mnie...
-no juz juz pojedziemy dzisiaj do marka okej ?-mówiła przytulona do mnie
-dobrze... -powiedziałem po cichu
-ogarnij się a ja idę zrobić nam śniadanie- odpowiedziała a ja pokiwalem głową i udałem się do łazienki...

Hejjjj misie❤ jak tam ? co tam ?💚 powiem tyko ze 18 cześć to już chyba będzie ostania i żegnam się z książką😔😔 powiem szczerze że mi smutno jest😭 naprawdę😭 nie chce zostawiać tej książki ale dłużej ciągnięta nie będzie miała sensu... przepraszam ze wczoraj nie było rozdziału ale miałam naprawdę malutko czasu💜 ale już w środę ostania cześć kochani💙 dobra ja się już żegnam papa moje misiaczki💛
                                                      778 słów

to ty jesteś moim prestiżem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz