Rozdział I ,,Nikomu na tobie nie zależało''

512 18 1
                                    

Elena's POV

Dziś mija trzeci miesiąc, odkąd zostawiłam swoje dawne życie i zaczęłam nowe w Nowym Orleanie u boku Pierwotnych. Klaus każdego dnia próbował przekonać mnie, że jest tym samym wampirem, w którym się zakochałam. Jednocześnie udowadniał, że ciągle jest potworem. Ustalił regulamin, do którego muszę się dostosowywać, ponieważ grozi, że zrobi coś moim bliskim z Mystic Falls, z którymi przy okazji nie mam kontaktu, bo rozwalił mój telefon.

Nie mogę opuszczać Nowego Orleanu, chyba, że z Elijahem albo Klausem. Czuję się jak zamknięta w klatce. Wszystkie istoty nadprzyrodzone wiedzą o tej sytuacji, a Klaus nakazał informować go jeśli tylko zauważą coś dziwnego z mojej strony.

Jedyna osoba, której mogę zaufać, to Elijah, jednak on nie chce pomóc mi namówić Klausa na to, by dał mi wrócić do domu. Tak strasznie tęsknię przyjaciółmi, których zostawiłam. Jedyna myśl, dzięki której się nie załamałam, to obietnica Damona. Chodzi mi po głowie codziennie. "Obiecuję, że cię odbije".

Wiem, że to będzie wymagać czasu, ale wierzę, że dotrzyma obietnicy.

Kto wie, może jeśli udałoby mi się zostać w Mystic Falls, to coś by nam wyszło. W końcu się całowaliśmy i przeżyliśmy "romantyczne" (jeśli można to tak nazwać) chwile. Kiedy rozpakowywałam walizkę pożyczoną od Damona zauważyłam, że na samym dnie leży jego koszulka. Momentalnie łzy pojawiły się w moich oczach i pozwoliłam sobie na chwilę słabości. Zastanawiałam się czy specjalnie ją tam włożył, czy może przez przypadek nie wyjął. Tak czy siak, kiedy nie mogę już znieść tego, że tu jestem, chowam się w pokoju, biorę koszulkę i ją przytulam. Wiem, że to dziwne, ale nie pozostało mi nic innego po Damonie, oprócz walizki i tej koszulki. Nie mogę do niego napisać ani zadzwonić, bo mój nowy telefon zawiera numery tylko kilku osób z Nowego Orleanu.

- Eleno? - do pokoju wchodzi Elijah, tym samym przerywając moje przemyślenia.

- Hm? - patrzę w jego stronę. Jak zwykle wygląda idealnie. Zawsze mnie to śmieszy. Nie ma dnia, by jego wygląd był nie dbały. Nawet kiedy wstaje rano.

- Klaus kazał mi po ciebie przyjść. Prosi żebyś zeszła na dół. - informuje, a mi od razu zrzędnie mina.

- Sam nie mógł tu przyjść? - fukam niezadowolona. Pokonanie kilku schodów to naprawdę nic trudnego.

- Znasz go. - Elijah wzrusza ramionami i wyciąga rękę w moją stronę. - Chodź.

Chwytam jego dłoń i niechętnie wstaje. Schodzimy na dół, gdzie czeka już Klaus. Elijah posyła mi pocieszające spojrzenie i wychodzi.

- O co chodzi? - pytam wzdychając.

- Widzę, że masz dziś dobry humor. - uśmiecha się szeroko. - To dobrze, bo chciałem zaproponować ci kolację.

- Nie ma mowy. - składam ręce na piersi robiąc w jego stronę wrogą minę.

- Nie byłaś jeszcze w nowej restauracji, a podobno mają dobre jedzenie. - próbuje mnie przekonać.

- Nie dość, że muszę mieszkać z tobą, to jeszcze chcesz spędzać razem czas? Myślałam, że po każdej mojej odmowie w końcu zrozumiesz, że nie mam ochoty na twoje towarzystwo. - wyjaśniam, ale Klaus tylko szerzej się uśmiecha i podchodzi do mnie.

- Jesteś na mnie skazana, przecież dobrze wiesz. W końcu będziesz musiała się zgodzić. - gładzi mój polik.

Przechodzą mnie nie miłe dreszcze, więc się odsuwam.

- Ale dlaczego mam to robić? Zniszczyłeś mi życie.

- Ależ nie, Eleno. Wprowadziłem w nim małe zmiany, ale nie każda zmiana jest zła. - zbliża do mnie swoją twarz. - Już przecież byliśmy razem.

I Promise, I Save YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz