Rozdział III ,, Nigdy Nie Trwa Wiecznie"

322 14 2
                                    

Elena's POV

Samotnie przemierzam ulice Nowego Orleanu. Jest już wieczór i robi się chłodno. W końcu udało mi się uwolnić od Klausa i Elijaha, którzy kontrolowali każdy mój ruch.

Wchodzę do baru, w którym jeszcze nigdy nie byłam. Pełno w nim ludzi, więc moja samotność nie trwa zbyt długo. Siadam przy stole barowym obok jakiejś blondynki i zamawiam bourbona. Kolejna rzecz, która przypomina mi Damona.

W pewnym momencie, czuję jak ktoś mi się przygląda i jestem pewna, że to ta blondynka obok. W końcu też na nią patrzę. Wydaje się zaskoczona.

- Elena Gilbert. - mówi z niepewnym uśmiechem.

- Tak. - odpowiadam. - A ty to...?

- Wybacz. Jestem Camille. Miło mi cię w końcu poznać. - rozpromienia się i podaje mi rękę. Ujmuję ją, ale wciąż nie wiem z kim mam przyjemność rozmawiać.

Kiedyś Klaus wspominał o jakieś Cami, ale czy to akurat ta? Zapewne zaraz się przekonam.

- Nie rozumiem. W końcu? - pytam zdziwiona.

- Przez pierwszy miesiąc było o tobie bardzo głośno. Klaus kazał wszystkim mieć na ciebie oko. Widocznie już trochę ci zaufał, skoro pozwolił ci przyjść samej do baru.

- Klaus trzyma mnie jak na smyczy. Nie pozwala mi na szczęście. - mówię markotnie po czym dopijam swojego bourbona.

- Rozumiem, że jesteś wściekła za wszystko co ci odebrał. Masz do tego prawo.

- Mówi, że mu na mnie zależy, ale gdyby tak było, nie szantażowałby mnie. Prawda? - Camille patrzy na mnie jak na starą przyjaciółkę, a ja ją tak traktuje. Wystarczyła jedna szklanka alkoholu bym zaczęła się jej zwierzać.

- Myślę, że jemu na tobie faktycznie zależy. Inaczej nie ściągał by cię do Nowego Orleanu.

- Czemu nikt nie rozumie, że tak się nie okazuje uczuć? Jeśli by mu zależało pozwoliłby mi być szczęśliwą z innymi. - fukam i dolewam sobie bourbonu.

- Wybacz jeśli będzie to zbyt prywatne, ale dobrze wiesz o czym mówisz, prawda?

- Tak jakby. - opieram głowę o rękę. - To skomplikowane.

- Mam dar słuchania. Jeśli potrzebujesz się wygadać, jestem. - uśmiecha się szeroko i sama również popija alkohol.

- Kochałam pewnego mężczyznę, jednak on kochał moją siostrę, a ona jego brata. Cierpiałam tylko ja i on, bo nie mogliśmy być z tymi, z którymi chcieliśmy. Mimo tego, oboje to znosiliśmy i ignorowaliśmy wewnętrzny ból. To ciężkie, ale dawaliśmy radę, bo oboje kochaliśmy. - kiedy to opowiadam mam wielką ochotę się rozpłakać. Może gdyby między mną, a Damonem nie doszło do tylu intymnych momentów, tęskniłabym mniej. A może wcale nie. - Sama więc widzisz, że Klausowi na mnie nie zależy.

- Każdy okazuje to w inny sposób. Klaus ma trudny charakter, ale to od ciebie zależy czy go do siebie dopuścisz i pozwolisz by się przed tobą otworzył.

- Chyba nie rozumiesz Cami. Nienawidzę go. Zniszczył moje życie i pozbawił mnie szczęścia. Nigdy go do siebie nie dopuszczę. - zrywam się ze swojego miejsca.

Dlaczego każdy jest po jego stronie? To niepojęte.

- Nigdy nie trwa wiecznie. - posyła mi smutny uśmiech.

Patrzę w jej wesołe oczy i po chwili wychodzę.

Jak można tak zawzięcie bronić Klausa? To potwór, najgorsze stworzenie jakie chodzi po ziemi. Mimo tego każdy trzyma jego stronę i nikt nie chce mi pomóc. Wszystkim tylko wyrządza krzywdę, a po za własnymi zachciankami nie obchodzi go nic.

Kiedy wracam do domu zastaję go w swoim pokoju. Nie mam ochoty na niego patrzeć i czuje, że gdy zaraz nie opuści tego pomieszczenia to wybuchnę złością i zacznę płakać.

- Witaj słodka. - posyła mi szeroki uśmiech. - Dziś się jeszcze nie widzieliśmy.

- I tak powinno zostać. - warczę do niego. - Wyjdź stąd, dobrze ci radzę.

- Żebyś mogła pogrążyć się w smutku nosząc na sobie koszulkę Damona? Nie martw się, nie będziesz musiała.

- Co zrobiłeś? - czuję jak wzbiera we mnie złość, a łzy cisną mi się do oczu.

- Nic takiego. Schowałem ją.

- Lepiej oddaj. To jedyna rzecz, która mi po nim została.

- Nie powinnaś tego mieć. - zbliża się do mnie. - Musisz zapomnieć o Damonie i reszcie.

- Odebrałeś mi wszystko, nie mogłeś zostawić głupiej koszulki?! - zaczynam krzyczeć. Ogarnia mnie wściekłość i jeszcze większa rozpacz.

- Zrozum w końcu, że to dla twojego dobra. - przesuwa kciukiem po moim poliku.

- Dla mojego dobra? Czy ty siebie słyszysz? - łzy lecą mi jak szalone.

- Kiedyś wszystko do ciebie dotrze, przyżekam. - jego oczy zaczynają błyszczeć od łez. - Zrozumiesz, że to przeznaczenie.

Co on wygaduje?

Nie wierzę, że jest na tyle głupi by twierdzić, że to przeznaczenie.

- Skoro tak, dlaczego próbujesz na to wpłynąć?

- Nic nie dzieje się bez przyczyny. Nie zrozumiesz dopóki ci nie uświadomię. - całuje moje czoło po czym wychodzi z pokoju.

To co on mówi, nie ma dla mnie najmniejszego sensu. Przecież ja kocham Damona, a nie Klausa. Nigdy nie poczuje do niego tego co do Damona.

Jednak on upiera się, że związek jest nam przeznaczony. Gdybym mogła cofnąć się w czasie, najchętniej nigdy nie wchodziła bym z nim w żadne relacje. Ale niestety przeszłości nie zmienię, mogę jedynie zadbać o lepszą przyszłość. Tyle że u boku Klausa to nie możliwe, bo wysysa ze mnie nadzieję na wszystko co dobre. Jak mam mu pokazać i dać skutecznie do zrozumienia, że NIGDY NIE BĘDZIEMY RAZEM?

I Promise, I Save YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz