Rozdział 3: Porwanie

2.5K 141 59
                                    

Lord natomiast szukał Harry'ego. Po odesłaniu śmierciożerców na rajd chciał dołączyć do kochanka w sypialni. Jakie jego było zdziwienie, kiedy nie zastał go w sypialni, gdzie powinien się znajdować. Zdenerwowany tym przemierzał nerwowo korytarze swej rezydencji w poszukiwaniu swojej zguby. Ale to na nic. Nie mógł go znaleźć. Po chwili przemyśleń zajrzał również do lochów. Gdy tylko postawił tam kilka kroków zaraz zaczęły się błagania nędznych czarodziei oraz mugoli o litość i wypuszczenie. Zignorował je i szedł dalej, szukając swego małego kochanka. Po chwili poszukiwań, nie znalazł go w tym rejonie. Już chciał wracać do wyjścia, kiedy w rogu, tuż przy kratach zauważył małą, łkającą kulkę. Voldemort natychmiast zmienił się w Toma i podszedł do niego. Harry natychmiast podniósł głowę i spojrzał załzawionymi oczami na Czarnego Pana. Wstał szybko i wtulił się w umięśniony tors. Tom przyszpilił go do ściany i pociągnął go w górę tak, aby głowa Harry'ego sięgała mu do szyi, gdzie znajdował się jego gruczoł zapachowy. Przycisnął załzawioną twarz do swej szyi, aby omega spokojnie napoiła się jego zapachem. Harry nie miał innego wyboru niż zaciągnięcie się zapachem alfy. Czuł, jak ten zapach go obezwładnia i nie walczył z tym. Wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej wdychał jego zapach i przyciskał swoją twarz do jego szyi. Po chwili poczuł jak długie palce wplątują się w jego włosy i stanowczo ciągną do tyłu. Harry mruknął niezadowolony, ale nie protestował. Spojrzał w krwistoczerwone oczy partnera, który złożył krótki pocałunek na jego ustach. Długi i lekko rozwidlony język zaczął zlizywać łzy drugiego. I gdyby dla kogoś było w tym coś obrzydzającego, to dla Toma było to przyjemne zlizywać ciecz znajdującą się na twarzy młodszego. Harry zamknął oczy i zarzucił ręce na kark partnera. 

-Kicia się przestraszyła? - spytał Tom, gdy skończył wcześniejszą czynność. Odbił się od ściany z Harry’m, który miał zawinięte nogi wokół jego bioder. Jego ręce znalazły się pod jego pośladkami i podciągnął go do góry, aby nie spadł. Odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia z lochów. Harry nic nie odpowiedział jedynie mocniej się wtulił w mężczyznę. Szli w ciszy, którą przerwało jedynie ciche pociągnięcia nosem. Tom przez chwilę mocował się z klamką od sypialni, ale zaraz się z tym uporał i Harry spokojnie już leżał na łóżku w jego komnatach. Tam gdzie powinien być. Nigdzie indziej. Harry ułożył się wygodniej i spojrzał zmęczony na partnera. Ten natomiast cofnął się i zamknął drzwi. Odwrócił się powoli i ruszył do niego, ściągając po drodze buty. Ściągnął resztę ubrania i zostając w samych bokserkach położył się obok niego. Przykrył ich czarną, jedwabną kołdrą i zgasił świeczki, przy ich łóżkach, które oświetlały jedynie pomieszczenie. Zielonooki wtulił się w ciało obok i po chwili zmożył go sen. 

-~*~-
Dołohow zamknął drzwi prowadzące do gabinetu ich Pana. Nikt z nich nie wiedział, oprócz Malfoy'ów i Lestrange'ów o partnerze Króla Wielkiej Brytanii, ale oni również dowiedzieli się dzisiaj. 

-Co robimy z tą dziwką?- spytała Alecto Carrow. Wszyscy spojrzeli na nią- Ktoś chyba musi dać jej znać, gdzie znajduje się jej miejsce. 

- Oszalałaś?- wysyczał niemal jej brat- Jeśli Czarny Pan dowie się, że ktoś skrzywdził jego własność, umrze niczym zdrajcy albo i gorzej.

-Alecto poprostu zasadziła się na ciepłą posadkę królowej Magicznego Świata i jest zazdrosna- zarechotała Bellatrix. Na twarzach innych pojawiły się złośliwe uśmiechy- Po za tym sami widzieliście. To nie była jakaś zwykła pierwsza lepsza omega.

- Zobaczycie zdominuje go- przyrzekł im Fenrir Greyback. Jedna grupa osób prychnęła, druga zaśmiała się okrutnie, a trzecia się nie odezwała tylko odwróciła się, ruszając do miejsca, pozbawionego pola teleportacyjnego. Po chwili wszyscy zniknęli z korytarza, wracając do swych domów.

-~*~-
Potter obudził się w doskonałym humorze. Wstał rano przed dziewiątą i zjadł śniadanie jak codzień przygotowanie od skrzatów. Wykąpał się i ubrał nowe ubranie zakupione poprzedniego dnia. Tym razem ubrał białą suknię. Biały materiał ciągnął się aż do ziemi i kończył się nad jego piersią. W górę szedł przezroczysty białawy materiał do szyi i zahaczając o ręce. Harry przejrzał się w lustrze i wygładził nieistniejące zagniecienia. Zszedł po schodach na dół. To skrzydło rezydencji Toma było zarezerwowane tylko dla nich i ewentualnie jakiś ważnych osobistości. Śmierciożercy nie mieli prawa tu przychodzić. Uśmiechnął się lekko przypominając sobie ich wczorajsze miny. Tak, to było godne zapamiętania. Rozsiadł się wygodnie na jednej z kanap znajdujących się w salonie. Harry rozejrzał się ciekawsko na boki szukając sobie zajęcia, dopóki Tom pracuje. Po pewnym czasie postanowił przejść się do biblioteki. Z nową energią wstał i w lekkich podskokach ruszył do biblioteki. Była ona ogromna i znajdowało się tam wiele ksiąg. Harry pchnął ogromne wrota z lekką trudnością, jednak niezrażony tym ruszył przed siebie. Czarny Pan zwracał dużą uwagę na jego wykształcenie. Co chwilę coś trenowali czy to magię bezróżdżkową albo niewerbalną albo jeszcze odpytywanie dat czarodziejskiej historii. Lord był wymagający. Nigdy nie był w pełni zadowolony. Wdychając ciężko wziął książkę do Historii Magii i usiadł w jednym z foteli. Zamówił u skrzata dzbanek soku dyniowego oraz szklankę i położył je na ziemi. Rozsiadł się wygodniej, podwijając nogi do góry i zaczął czytać.

"Egipt jest uznawany za kolebkę magii od tego 2500 lat p.n.e. Jest tam rozpowszechniony kult życia pozagrobowego. Tamtejsi magowie zajmowali się Astronomią oraz Magomedycyną. Podobno posiadali też podstawową wiedzę z zakresu Leglimencji i Oklumencji. Persja to drugie miejsce uznawane za kolebkę magii. Zajmowali się Astrologią oraz rytuałami. Kapłani często objaśniali sny i wyszukiwali tam głębszego sensu. W Mezopotamii często występowały opętania, dlatego rozwinęły się tam doskonale zaklęcia egzorcystyczne. Opętania objawiały się chorobą cielesną, która mogła być wyleczona tylko przez maga"

Harry przywołał przybory do pisania oraz pergamin, na którym nabazgrał krótką notatkę. Wstał i odłożył księgę na miejsce, biorąc drugą, inną o tytule: Magia Bezróżdżkowa od podstaw. Westchnął ciężko i zatopił się w lekturę. Po kilku godzinach ślęczenia nad księgą i ćwiczeniami, drzwi do biblioteki się otworzyły. Harry nie zwróciłby  na to jakiejś większej uwagi, gdyby nie to, że ktoś się do niego dosiadł. Nie musiał patrzeć kto się do niego doszedł. Tylko jedna osoba miała tak charakterystyczny śmierdzący zapach. Fenrir Greyback. Odsunął się lekko od niego.

-No cześć piękny- policzki Harry'ego pokryły się mimowolnie różowym kolorem. Odetchnął głęboko i wstał odkładając książkę na miejsce. Niestety było to trochę za wysoko, więc stanął na palcach. Ręka owinęła się wokół jego talii, a książka bezpiecznie odłożona na miejsce. Gryfon wyrwał się z niemałym trudem z uścisku i wyruszył do sypialni. Tam gdzie raczej żaden Śmierciożerca nie wejdzie. Ale Fenrir podążał za nim dalej. Nawet przeszedł przez prywatne skrzydło Lorda, gdzie jego słudzy mieli absolutny zakaz wchodzenia tam. Nie powstrzymało, go to niestety. Zdenerwowany i lekko przestraszony, ruszył do gabinetu Toma. Ku jego przerażeniu mężczyzna chwycił go za rękę i teleportował go. Harry zamknął oczy i starał się zatrzymać śniadanie podchodzące mu pod gardło. Otworzył oczy i spojrzał w oczy swojego porywacza. Po chwili poczuł różdżkę wbijającą się w jego ciało i ogarnęła go ciemność.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 21, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Change~tomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz