Dwie postacie odziane w czarne szaty pojawiły się z trzaskiem, w jednym z zaułków ulicy świata czarodziejów. Masywniejsza postać naciągnęła mocniej kaptur młodszemu jak i sobie. Zaczęli kierować się w stronę wejścia na ruchliwą ulicę, kiedy jedna z postaci zatrzymała się.
-Zachowuj się Harry- powiedział łagodnie Tom i objął go ramieniem. Harry pokiwał głową i ruszył za swoją alfą. Nagle wszyscy się zatrzymali i odwrócili się w stronę mniejszej postaci. On zaś przesunął się w stronę partnera i chwycił jego rękę. Starszy westchnął ciężko i ruszył przed siebie.
-Wyczuli Cię- mruknął mu na ucho. Młodszy w odpowiedzi naciągnął tylko mocniej kaptur. Każdy wplepiał swoje oczęta w niego. Kochankowie westchnęli głośno i weszli do sklepu. Ich oczom ukazał się biały, bardzo dobrze oświetlony pokój. Jak głosiła tabliczka był to sklep z soczewkami. Oczy Harry'ego rozszerzyły się. Tom podszedł do lady i zadzwonił dzwonkiem. Po chwili wyszedł zza zaplecza młody brunet z miodowymi oczami.
-Dzień Dobry, czym mogę służyć?-uśmiechnął się entuzjastycznie sprzedawca.
- Szukam soczewek, które będą zaczarowane tak, aby przystosowały się do odpowiedniej wady wzroku- powiedział Tom, od razu przechodząc do konkretów. Harry wyrwał się z transu, dopiero wtedy, gdy wychodzili ze sklepu. Lord podał mu pudełko, a Harry mu podziękował delikatnym pocałunkiem. Założył soczewki, a okulary zostały spalone przez Toma. Chwycił młodszego za ramię i ruszyli w stronę sklepu ze szyldem: Madame Malkin- Szaty na każdą okazję. Gdy weszli zabrzmiał dzwoneczek informujący o wejściu gościa. Madame Malkin nie wiele się zmieniła. Ta sama przysadzista, uśmiechnięta, czarownica w fiołkowo-różowej szacie. W sklepie byli akurat Lestrange'owie i Malfoy'owie. Młody dziedzic drugiego rodu stał na podeście i był mierzony. Gdy tylko weszli do sklepu, spojrzenia wszystkich zatrzymały się na nich. Tom opuścił kaptur, a wszyscy złożyli mu od razu pokłon. Harry przewrócił na to oczami, ale nic nie powiedział. Riddle zamienił kilka słów ze sprzedawczynią, wskazując co jakiś czas na kochanka. Po chwili wrócił do niego i usiadł na krześle, porywając Harry'ego na swoje kolana. Ściągnął mu kaptur, odsłaniając jego piękną twarz, bez okularów. Młodszy zarumienił się delikatnie na wszystkie spojrzenie bet i swojej alfy, skierowane ku niemu. Uśmiechnął się kpiąco, widząc delikatne zakłopotanie swego partnera.
- Możesz już wejść na podest- rzekła spięta właścicielka. Harry wstał z kolan mężczyzny i pewnym krokiem ruszył na podest. Stanął we wskazanym miejscu i rozłożył szeroko ręce.
- Nie ruszaj się proszę, bo Cię pokuje - sprzedawczyni podeszła do niego z jakimś białym materiałem i szpilkami. Harry starał się ani drgnąć, co było dosyć trudne i w rezultacie kilka razy poczuł jak igła wbija się w jego skórę. Po chwili mógł już zejść z podestu, co zaraz uczynił. Uśmiechnął się uspakajająco do kochanka, który przyglądał się mu zimnym spojrzeniem, analizując czy coś zaszło między nim, a Madame Malkin.
- Szaty będą za pół godziny- Tom pokiwał głową i wyszedł ze sklepu szybkim krokiem. Lord nie kłopotał się ze zwolnieniem kroku, dlatego Harry co chwilę podbiegał. W pewnym momencie, Harry wyszarpnął rękę z uścisku. Odwrócił się na pięcie i ruszył w drugą stronę. Za chwilę poczuł silne ramiona i pociągnięcie do jakiejś uliczki.
- Co to było? - warknął Czarny Pan, przypierając go do ściany- Zachowujesz się jak dziecko.
- Ja?! Ja zachowuje się jak dziecko?! To ty uciekasz, omego...- wybuchnął Harry, lecz jego tyradę przerwało mu uderzenie w policzek. Głowa odskoczyła mu w bok, a w oczach zebrały się łzy. Wiedział, że przekroczył granicę, ale nie zamierzał się cofać.
- Powiedziała omega. Godne pożałowania. Nie dość, że byłem na tyle łaskaw, aby dać Ci jako taką wolność, teraz jeszcze poszliśmy na zakupy dla ciebie, bo komuś coś się nie podobało w tamtych ubraniach, to jeszcze porównujesz mnie do tak słabej i żałosnej istoty jak ty. Żałuję, że gdziekolwiek Cię zabrałem.- syknął zdenerwowany Lord i teleportowali się. Nie przytrzymał swego partnera, przez co upadł na ziemię. Alfa natychmiast wyszła nie patrząc na drugiego. Młodszy zwinął się w kulkę i zapłakał. Jego alfa. Jego dobra i ukochana alfa. Jego alfa, która tak dużo zrobiła dla niego. A on tak jej się odwdzięczał. Był okrutny. I niewdzięczny. Odwrócił się na plecy i skulił delikatnie swe drobne rączki. Po długim czasie alfa weszła do pokoju. Harry lekko się podniósł i spojrzał załzawionymi oczami na alfę. Ta nawet na niego nie spojrzała. Rzuciła ubrania na łóżko i juz go nie było. Gryfon wstał i przesunął dłonią po materiale. Był bardzo miękki i lekko śliski. Poczuł impuls, aby założyć tą suknię. Wahając się krótko, zrzucił pelerynę na ziemię i ściągnął szatę. Nałożył delikatnie jasno morską suknię, która jakby składała się z dwóch części. Pierwsza , ta u góry miała wycięcie prostokątne na górze prezentując jego szyję z czerwonym znakiem i kilkoma malikami zrobionymi przez jego kochanka. Mocno opinała jego kształty, wręcz je uwydatniała. Natomiast druga część tworzyła jakby taką spódnicę do ziemi. Harry okręcił się delikatnie. Uśmiechnął się radośnie i z determinacją ruszył do gabinetu swojego kochanka. Chodził już parę razy tą drogą, choć nigdy sam. Na korytarzach byli Śmierciożercy. Wahając się ruszył dumnym krokiem przed siebie. Zignorował to co do niego mówili i szedł dalej spokojnie, wyprostowany. Stanął pod drzwiami gabinetu i zapukał delikatnie. Gdy usłyszał "Wejść" otworzył drzwi i wślizgnął się do gabinetu.
- Nie powinno Cię tutaj być- przywitał go surowy głos. Harry spojrzał na niego nieśmiało i podszedł powoli z lekko spuszczoną głową, lecz cały utrzymywał kontakt wzrokowy. Widział jak Tom otaksowuje go wzrokiem i widział jak oblizuje usta. Stanął przed biurkiem i spuścił głowę, przerywając kontakt wzrokowy. Wpatrywał się w swoje bose stopy, czekając, aż drugi wykona ruch. Jak się można było spodziewać drugi wstał z krzesła i ruszył w jego stronę. Przeszedł naokoło niego, okrążając go. Harry pozostał w swojej pozycji. Długie palce pogładziły jego kark, przez co zadrżał. Odchylił głowę do tyłu i spojrzał swymi zielonymi oczami w czerwone tęczówki. Nieśmiało złożył pocałunek na drugich ustach, tak jakby niepewnie. Riddle natychmiast zdominował pocałunek i pogłębił go. Harry przerwał po chwili pocałunek, gdyż musiał odetchnąć. Zarzucił ręce na kark partnera i pomasował go lekko. Tom zamruczał i poprowadził go na krzesło za biurkiem. Potter rozsiadł się na nim wygodnie i przerwał wcześniejszą czynność.
- Widzę, że masz dość dużo pracy- powiedział patrząc na papiery znajdujące się na biurku. Tom pokiwał głową i pochylił się nad biurkiem. Zamoczył pióro w kałamażu i zaczął w wolne luki wpisywać jakieś słowa. Harry nie za bardzo się temu przyglądał, tylko zamknął oczy i starał się zasnąć. Już po chwili mu się udało.
-~*~-
Obudził go trzask drzwiami. Poderwał głowę zdziwiony i rozejrzał się. Przed biurkiem klęczał wewnętrzny krąg. Harry wyprostował się lekko i spojrzał pytająco na Toma.- Spotkanie- syknął mu na ucho. Młodszy lekko skinął głową i chciał wstać, aby się wycofać, ale silny uchwyt wokół talii mu to uniemożliwił. Poddał się i przyjrzał się sługą Toma. Jeden z nich wpatrywał się w niego z zalotnym uśmiechem. Harry natychmiast rozpoznał przywódcę wilkołaków. Wtulił się lekko mocniej w partnera, wdychając jego zapach.
- Lucjuszu, zechcesz podzielić się z nami informacją co tam się dzieje w Ministerstwie?'- spytał na pozór spokojnie ich Pan. Malfoy wystąpił z szeregu.
- Z całym szacunkiem Mój Panie- Harry cichutko warknął. Tom był tylko jego- Ale tutaj jak już wiesz przebywa omega, a omegi są dosyć znane z tego, iż nie umieją się postawić i łatwo można z nich wyciągnąć informacje.
Harry warknął nisko. Wszyscy oprócz Toma wpatrywali się w Harry'ego w szoku. Po pierwsze postawił się. Po drugie nigdy nie słyszeli, aby omega tak nisko warczała. Tom zaśmiał się głośno z ich zdumienia.
- Jak widzisz Lucjuszu, Harry jest raczej- Tom przerwał na chwilę, aby wyszukać odpowiedniego słowa- mało uległy i raczej zawsze się stawia.
Harry pokrył się rumieńcami. Tom pogłaskał lekko jego czarne jak kruk włosy i powrócił wzrokiem do śmierciożerców.
- Więc doczekam się tego raportu czy nie?- spytał oschłym tonem. Lucjusz natychmiast zaczął mówić co tam słychać w Ministerstwie.
-~*~-
Gdy za ostatnim Śmierciożercą drzwi się zamknęły Tom uśmiechnął się czule do swojego partnera. Harry odpowiedział mu jedynie sennym uśmiechem. To był męczący dzień. Dla obu z nich.- Pójdę do sypialni się przespać- mruknął zaspany Harry i wstał z kolan drugiego.
- Kolorowych snów kochanie- usłyszał Harry wychodząc z sypialni. Uśmiechnął się tęsknie i ruszył przed siebie ignorując śmierciożerców, którzy mówili mu sprośne komentarze. Wszedł do sypialni i rzucił się na łóżko. Już po chwili spał.
Gdy się obudził za oknem było już ciemno. Rozejrzał się w poszukiwaniu partnera, ale nie znalazł go. Wstał zaniepokojony i zajrzał do łazienki. Niestety nie znalazł tam żywej duszy. Ruszył przez dwór szukając nikłego zapachu swojej alfy. Nic nie znalazł. Była jakaś słaba woń, ale czuł, że Tom był już tu dawno. Przeszedł cały dwór. Nawet ku jego strachu przeszedł przez lochy, które wyglądały jak rzeźnia, ale nie znalazł nigdzie swojego Czarnego Pana. Po jego policzkach już dawno zaczęły płynąć gorzkie łzy. Bał się. Okropnie się bał. Gdzie była jego alfa?
______________________________________
Witam w kolejnym rozdziale!
Dziękuję za wszystkie gwiazdki i odzewy w postaci komentarzy, jak i dodania tej książki do swoich bibliotek . Datę kolejnego rozdziału przewiduję na 24 lipca, choć może raczej pojawi się szybciej. Przepraszam, że taki krótki, ale tyle się działo w tym miesiącu, że nie miałam czasu go dokończyć. Postaram się zrekompensować to dłuższym kolejnym rozdziałem.
Do zobaczenia!
CZYTASZ
Change~tomarry
FanfictionHarry wyrusza do Ministerstwa Magii, ponieważ otrzymuje wizję torturowanego Syriusza. Ale skąd miał wiedzieć, że ruja go wtedy dopadnie?