|niezrozumienie|

30 3 0
                                    

"Tamtego czasu, nie planowałam w ogóle z Tobą rozmawiać.

Ba! Nawet nie chciałam na Ciebie patrzeć, w końcu, kiedy to ja podeszłam do Ciebie pierwsza, to Ty na mnie nie spojrzałeś. Wydawało mi się w tamtej chwili, że specjalnie to zrobiłeś. Specjalnie na mnie nie popatrzyłeś, jakbyś bał się mojego wzroku.

Jednak pewnej nocy w mojej przepełnionej obawami głowie zrodziło się pytanie, na które nie miałam odpowiedzi. "Jaki jesteś?"
Jaki jesteś, gdy nikt inny na Ciebie nie patrzy? Jaki jesteś, w środku, gdzieś na dnie?

Nurtowało mnie to przez pewien czas.
Nie dawało myśleć.
Skupić się.
Lub co gorsza spać.

Chciałam dowiedzieć się o Tobie.
Tak po prostu.

Tak po prostu Cię poznać.

Jak drugą osobę.

Jak człowieka.

Było to nie lada wyzwanie.

Potrzebowałam planu.

Jednak w trakcie obmyślania go, zaczęłam zauważać pewne rzeczy.

Rzeczy, których wcześniej nie widziałam, mimo tego że trochę Cię znałam.

Zaczęłam zauważać Twoje cechy.
Zarówno te pozytywne jak i negatywne, to nie tak, że była przewaga jakichkolwiek z nich.

Człowiek jest człowiekiem, ma wady i zalety.

Ty jednak pokazywałeś mi wiele; swoją uczynność, swoją sprawiedliwość, to jak traktowałeś innych.
Jakby byli Ci jednymi z najważniejszych rzeczy na świecie. Za wszelką cenę nie chciałeś aby stało im się coś złego.

Było to bardzo miłe z Twojej strony, bardzo uczynne, roztopiłeś tym moje serce jakby na to nie patrzeć.

Czułam się szczęśliwa, gdy widziałam Ciebie uśmiechniętego i chciałam, abyś to Ty uśmiechał się przeze tak mnie.

Nie przejmowałam się zbytnio uwagami mojej przyjaciółki na temat Twojego przyjaciela, w końcu ona również chciała go poznać, jednak nie tak ja ja Ciebie. Owszem, brałam jej opinie i zmartwienia, dawałam jej rady kiedy trzeba, jednak ona nie była moim jedynym zmartwieniem.

Nie prosiłam Cię o zbyt wiele, szczerze mówiąc, to nawet nie musiałam, sam to zrobiłeś. W końcu winny mi byłeś przysługę, więc postanowiłam to wykorzystać.

I tak się zaczęło...

Im bardziej Cię poznawałam, tym bardziej się gubiłam.

Gubiłam się w toku Twojego rozumowania, w opini, w Twoich żartach.

Nie potrafiłam Cię zrozumieć.

Co było dla mnie zupełną nowością, w końcu zrozumienie człowieka przychodziło mi zawsze z dziecinną łatwością.

Jednak Ty byłeś inny.

Moje Niezrozumienie Ciebie sprawiało, że zapominałam o swoim planie, gubiłam się w nim i uporczywie chciałam aby w końcu znaleźć schemat, którym się kierujesz.

Zaczęłam popełniać błędy

To nie wynikało tylko z mojego natłoku w wielu sprawach, jak i tym, że miałam pewne obowiązki, przy czym cholernie chciałam znaleźć brakujący element w układance.

W Twojej układance.

Za każdym razem, gdy myślałam, że jestem już o krok od celu, Ty zawsze mi się wymykałeś.

Zaczęło mnie to strofować.

Stawałeś się nieuchwytny i coraz bardziej zamknięty, a nie takiego rezultatu oczekiwałam.

Przez co zaczęłam zauważać Twoje wady ; byłeś niezdecydowany, czasami markotny, niejednokrotnie obojętny, zawsze starałeś się utrzymać wszystkich na dystans, którzy chcieli dla Ciebie dobrze, mimo że oni Ciebie nie.

I to mnie oburzyło.

Sprowadziło na inne tory.

Kiedy musiałam ściągnąć się do ostateczności.

Zobaczyłam jaki jesteś.

Wręcz poczułam jaki jesteś.

Nie oszczędzałeś mnie.

Nawet odrobiny..

Nie chciałeś mnie oszczędzać.

Przez co w mojej głowie zrodził się zamysł a raczej upewnienie się

Chciałam sprawdzić Twoją cierpliwość, bo w sumie, tylko to mi zostało.

Aż i to zawiodło.

Zaczęłam coraz bardziej się zastanawiać, co jest nie tak i dlaczego w ogóle chce zobaczyć, czy w środku kryjesz coś pięknego.

Przypominały mi się te wszystkie rozmowy, wszystkie fakty jakie się o Tobie dowiedziałam, wszystkie opinie, wszystkie emocje...

No właśnie, emocje...

Kiedy podliczyłam wszystko w mini kalkulatorze w mojej głowie.

Doszłam do wniosku, że nie byłeś tego wart, tak na prawdę.

Myślałam, że jesteś osobą, która potrzebuje kogoś, kto go zawsze wysłucha, będzie z nim na dobre i za złe. I szczerze? Byłam gotowa zostać taką osobą. Z całego serca zaangażowałabym się w to..

Przypominało mi się, jak się Tobą opiekowałam, gdy wręcz zdychałeś pod gorączką, jak patrzyłeś na mnie z uśmiechem gdy narysowałam to co lubisz, albo gdy przytuliłeś mnie w jednym korytarzy w ostatnie dni...

I wtedy mnie do mnie dotarło..

Jak wielkim durniem musisz być, by nie zrozumieć osoby, która w prost mówi Ci co chce od Ciebie.

Jak wielkim palantem musisz być, by mimo moich starań dalej być chłodny względem mnie.

Jak wielkim idiotą musisz być, by nie chcieć przejmować się niczym

Jak bardzo ślepy musisz być, by nie widzieć tego co chce Ci pokazać

Jak głuchy musisz być by nie słyszeć moich słów

Oraz jak bardzo Twoje serce jest skamieniałe by nie potrafiło choć odrobiny się zaanagarzować.

Dlatego przestałam się z Tobą kontaktować.

Uznałam, że tak będzie najlepiej.

Dla mnie i dla Ciebie.

Bo mimo wszystko sam mnie przed tym ostrzegałeś.

Tylko ja tym razem ,nie usłyszałam tego tak jak powinnam.

Mówiłeś, że jesteś podobny do swojego przyjaciela..

W tamtej chwili nie wiedziałam o co Ci chodziło, i zaprzeczyłam temu

Jednak teraz mam co do tego pewność.

Obaj nie umiecie nikogo docenić."

~S.°

lunar considerationsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz