Lekarstwo na wszystko #25 [Soukoku]

528 29 31
                                    

DOBRA. TAK ZUPEŁNIE NA POWAŻNIE. NIE WIEM CO TO JEST. CHYBA ZA MOCNO PRZYWALIŁAM GŁOWĄ O COŚ LUB KWAS ZA MOCNO WSZEDŁ.

DorotaNowicka6 - TAK, PRACUJĘ NAD TYM ONE-SHOTEM (SCHOOL AU), KTÓRY MI ZASUGEROWAŁAŚ. NIE WIEM JAK WYJDZIE, ALE CÓŻ. ŻYCIE JEST NIESPRAWIEDLIWE.
BARDZO WASZ WSZYSTKICH PRZEPRASZAM, ŻE NIE JEST MI PRZYKRO, IŻ WAS ZAWIODŁAM. 
LIFE IS BRUTAL I BEZ ZBĘDNEGO PIERDOLENIA. 

DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ~

Apsik.

Po pomieszczeniu rozległo się kichnięcie. Zapewne wszyscy pomyśleliby, że to Dazai i wszyscy ich podwładni skaczą do okoła niego, gdy niski rudzielec jest niedyspozycyjny, lecz sytuacja wyglądała zgoła inaczej. Mianowicie-to Osamu był teraz chory, przez co wymagał troski i opieki, a kto miałby mu ją niby zapewnić?

Ależ oczywiście, że jego obecny partner-Nakahara Chuuya.

Nasz manipulator grawitacji nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, jak koszmarne jest użeranie się z chorym "seryjnym samobójcą", który niekiedy zdawał mu się być gorszy od rozwydrzonego pięciolatka.
-Za gorące-mruknął szatyn, próbując wywaru. Rudowłosy momentalnie się zagotował w środku, tracąc powoli cierpliwość. To już było za wiele nawet jak na niego.

Na samym początku starał się nie reagować na wredne komentarze mężczyzny, ale gdy ten zażyczył sobie, aby ubrał mu strój "pielęgniarki", bo w końcu jest jego prywatną opieką medyczną, miał ochotę roztrzaskać jego głowę o ścianę. Jedyne co go powstrzymywało, to uczucie, jakim darzył Dazaia i niechęć do zdrapywania resztek ciała partnera i czyszczenie ścian z krwi.
Do tego ten drań co chwila narzekał i jęczał.
Starszemu z mężczyzn nawet przez chwilę zaświtała myśl, aby uśpić szatyna, dopóki jego organizm się nie zregeneruje.
-Najpierw za zimne, teraz za gorące. Lekarstw od Yosano nie chcesz brać. Wiesz co gnido?-spytał w pewnym momencie Chuuya, nerwowo zaciskając pięści, próbując w ten sposób zapanować nad rosnącą irytacją.
-No co ?-odpowiedział pytaniem na pytanie znudzony Osamu, stukając co rusz łyżką w talerz i wydając tym samym denerwujące odgłosy.
-Mam pomysł. Może wyleję Ci to na łeb i od razu staniesz na równe nogi, przestając się nad sobą użalać?-cała wypowiedź była przesiąknięta nad wyraz wyczuwalnym sarkazmem.
-Nie marudź, tylko pomóż mi wstać. Chcę wziąć prysznic-odpowiedział ze stoickim spokojem, wyciągając rękę w stronę niebieskookiego. Ten tylko westchnął, modląc się w myślach do Boga, aby obdarzył go spokojem i cierpliwością do tego kochanego idioty.
Niechętnie podał mu dłoń.
Gdy Dazai nareszcie wstał ze swego legowiska, oboje ruszyli w stronę łazienki. Gdy w końcu mimo wielu sprzeczek i docinek doszli w jednym kawału do pomieszczenia, brązowooki "poprosił", a raczej nakazał rudowłosemu pomóc mu się rozebrać i pozbyć wszystkich bandaży, ciasno oplatających jego szczupłe ciało.
Kiedy po długiej walce z niewygodnymi częściami ubioru, stanął w kabinie i puścił strumień ciepłej wody, przyszedł mu do głowy iście szatański pomysł, aby rozdrażnić i tak już wkurwionego rudowłosego egzekutora.
-Chuu chodź tutaj!-zawołał, gestem dłoni zachęcając go do podejścia.
-Po co ?
-Bo Tobie chyba również przyda się chwila relaksu-odparł rozbawionym tonem.

Dazai widząc, jak jego chłopak wyraźnie się ociąga, postanowił mu pomóc w pozbyciu się niepotrzebnych w tej chwili ubrań-Chuu ile mam jeszcze czekać ?
-No już...-fuknął zawstydzony niebieskooki. Miał już zapleść włosy w kitkę, kiedy poczuł jak "coś", albo raczej ktoś wciąga go do kabiny. Nim zdążył wyrazić swoje oburzenie, były detektyw wepchnął mu język pomiędzy usta i penetrując z zawziętością jego nim podniebienie. Przygniótł swoim ciałem drobniejszego chłopaka do ściany. Gorący strumień tylko spowodował, że wrażliwość na bodźce kapelusznika była jeszcze większa niż wcześniej. Odwzajemnił pocałunek, obejmując dłońmi kark młodszego mężczyzny. Jęknął, gdy szatyn zsunął dłoń po plecach swojego chłopaka, kończąc na jego pośladkach, którym zamierzał poświęcić nieco więcej uwagi.
-To znacznie lepsze niż ta Twoja zupa-mruknął, przygryzając płatek jego.-Przyznaj, że już nie możesz wytrzymać-drażnił się z coraz to bardziej podnieconym egzekutorem
-Oj zamknij się-warknął rudzielec, odwracając głowę w bok, nie chcąc patrzeć w te hipnotyzujące oczy, które mogłyby dostrzec jego zawstydzenie obecną sytuacją.
-Bo zaraz JA cię zamknę i co wtedy ?-spytał retorycznie, zawieszając słuchawkę prysznicową nad ich głowami, aby móc obie dłońmi na nowo badań te kuszące, wręcz idealne ciało swego ukochanego choleryka.
Nakaharę przeszedł dreszcz, gdy poczuł dotyk dłoni kochanka na swojej męskości.
-Dazai-jęknął z rozkoszy, czując ,jak szatyn doprowadza go swymi ruchami, gestami i dotykiem wręcz do obłędu.
-Tak... to znacznie lepsze lekarstwo-wymruczał ściszonym i niezwykle zmysłowym głosem Osamu, uśmiechając się ciepło do rudzielca i patrząc na niego spojrzeniem przepełnionym pożądaniem i miłością.

BSD One-ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz