promienie słońca przenikające rolety. Przetarłam zaspana oczy i usiadłam na łóżku rozglądając się po dormitorium. Dorcas jeszcze spała, a Evans nie było już w pokoju.
Leniwie wstałam zdając sobie sprawę z tego że dzisiaj sobota co oznacza wypad do Hogsmeade. Zabrałam ubrania z mojego kufra i weszłam do łazienki w celu ogarnięcia się.
Spojrzałam w lustro i zauważyłam brazowooką brunetkę, której włosy aktualnie wyglądały jak jedno wielkie gniazdo. Umyłam zęby i przebrałam się w wcześniej przygotowany strój. Składał się z szarego sweterka z długim rękawem i czarnymi rurkami. Wciagnełam trochę swetra w spodnie i założyłam czarne trampki.Gdy wyszłam z łazienki zauważyłam ze Dorcas już wstała. Właśnie szukała czegoś w kufrze. Jak chwile później się okazało również były to ubrania .
Jeszcze zaspana powiedziała z uśmiechem:
- Dzień Dobry Gabriell! Jak się spało?
- W porządku- zaśmiałam się ścieląc łóżko- a ty?
- Weź nic nie mów! Evans całą noc siedziała z zapaloną różdżką i nie mogłam przez to zasnąć! - wykrzyknęła wyrzucając ręce do góry.
- Poważnie? -odpowiedziałam- nawet nie zauważyłam- wzruszyłam ramionami i zgarniajac czarną torebkę wyszłam z pokoju żegnając się z przyjaciółką.
Po drodze do Wielkiej Sali spotkałam Huncwotów. Oczywiście wciąż nie byliśmy przyjaciółmi, ale myślę że nasza relacja właśnie do tego zmierzała. Starałam się zapomnieć o tym wszystkim co mi zrobili i jak narazie szło mi to bardzo dobrze. Nie sądziłam, że chłopcy są naprawdę tak mili i zabawni.
Chłopcy chyba nie zauważyli mojej obecności, więc wzięłam lekki rozbieg i skoczyłam Jamesowi na plecy. Ten zdziwiony ma szczęście w ostatniej chwili mnie złapał chroniąc nas oboje przed upadkiem.
- No cześć chłopcy! - wykrzyknęłam mu prosto do ucha.
- Ała kobieto! Opanuj się! Mało co i zaraz bym oguchnął- roześmiał się okularnik jedną ręką poprawiając okulary, które właśnie mu się przekrzywiły.
- Oj Rogaczu nie przesadzaj- powiedział Syriusz- przynajmniej nie słyszałbyś wyzwisk kierowanych do ciebie z moich ust kiedy zajmiesz łazienkę i nie masz zamiaru z niej wyjść!
Cała nasza piątka wybuchła niekontrolowanym śmiechem. Poczochrałam Jamesowi włosy i rozpoczęłam miłą pogawędkę z Remusem na temat ostatnio przeczytanej książki. Oczywiście wciąż siedziałam Potterowi na plecach przez co blondyn musiał kierować swój wzrok ku górze. James i Syriusz również zaczęli rozmowę. Zrozumiałam, że rozmawiają o nadchodzącym meczu Quidditcha.
Peter szedł cicho obok Remusa zajadając się czekoladową żabą.Kiedy weszliśmy do Wielkiej Sali większość oczu skierowała się w naszą stronę. Nie dziwię im się. W końcu dziewczyna, która przez kilka lat była pośmiewiskiem dla Pottera i Blacka własnie wchodzi do Wielkiej Sali w ich towarzystwie. W dodatku siedzac jednemu z nich na plecach.
Zauważyłam nieśmiały wzrok Tracy i pomachałam jej, szeroko się uśmiechając. Kiedy dotarliśmy do naszego stołu Potter odstawił mnie na ziemię i zajęliśmy się śniadaniem.
Po śniadaniu czekałam na dziedzińcu na Tracy. Oddałam własnie McGonagall moją zgodę.
- Panienka Stanwell na pewno się zjawi? Za dziesięć minut wychodzimy! - zapytała pani profesor spoglądając na zegarek.
- Tak! Za chwilkę przyjdzie. Proszę się nie martwić - posłałam jej lekki uśmiech, choć sama nie wiedziałam gdzie jest Trecy.
Kilka minut przed wyjściem do Hogsmead zauwazyłam biegnacą w moją stronę blondynkę. Odetchnęłam z ulgą i zapytałam zdyszaną Trecy:
CZYTASZ
𝐬𝐩𝐞𝐜𝐮𝐥𝐚; 𝐣𝐚𝐦𝐞𝐬 𝐩𝐨𝐭𝐭𝐞𝐫
Fanfiction"Siedziałam pod moim ulubionym drzewem z dala od ludzi czytając moją ulubioną ksiażkę gdy ktoś nagle zasłonił mi słońce. Nie odrywając wzroku od książki już wiedziałam, że nade mną stoi pewien kłopot -James Potter..."