3|Kłótnia i szpital

819 23 1
                                    

Spokojnie spałam sobie na moim łóżku kiedy nagle poczułam dość mocne szarpnięcie. Delikatnie otworzyłam oczy i ujrzałam Dorcas biegającą po całym
pokoju. Dziewczyny które były u nas wczoraj wciąż spały na podłodze w swoich śpiworach.

-Dorcas-powiedziałam, ale ta zdawała się mnie nie słyszeć-Ej STARA!! -Krzyknęłam w końcu

-Co?

-Czemu tak biegasz po tym pokoju?

-Oj Gabriell! Dzisiaj poniedziałek! Jeśli się nie pospieszysz to spóźnimy się na lekcje -Zawołała brunetka wchodząc do łazienki.

-No dobra już idę -powiedziałam ziewając

Szybko założyłam na siebie mundurek szkolny składający się z białej koszulki, czarnej spódniczki oraz szaty z czerwono-złotymi wstawkami oraz godłem Gryffindoru. Do tego założyłam czarne zakolanówki oraz czarne botki.

Dorcas już nie było w pokoju.Wychodząc mówiła coś że spotkamy się w klasie bo ta musi coś jeszcze załatwić. Oczywiście chodziło o tego jej Syriusza. Nie chce oceniać nikogo tak pochopnie, ale wiem jak zachowuje się Black i jaki jest w stosunku do dziewczyn. Zmienia je jak rękawiczki. Dorcas to moja najlepsza przyjaciółka i nie chce żeby potem mi płakała bo pan Black ją wykorzystał.

Spojrzałam na śpiące jeszcze czwartoklasistki. Takim to dobrze. Ponoć przygotowują się do czegoś niezwykle ważnego i mają wolne przez cały tydzień. Spojrzałam na zegarek. Kurcze ... Zostalo mi 10 minut do rozpoczęcia lekcji. Zabrałam torbę i opuściłam pomieszczenie mając nadzieję, że nie spotkam nikogo po drodze i zdążę na zaklęcia.

Biegłam korytarzem z dość sporą prędkością. W końcu dotarłam pięć minut przed rozpoczęciem lekcji.
Usiadłam w swojej ławce i czekałam na Dorcas. To dziwne. Nie było ani jej ani Blacka. Jeśli coś się jej stanie to przysięgam, że połamie Blackowi wszystkie palce a na koniec spalę a prochy wywiozę.Jesli Dorcas nie przyjdzie to od razu po lekcji idę jej szukać. Co jak co ale Meadowes NIGDY nie opuszcza lekcji.
Do klasy dosłownie minutę przed przyjęciem profesora Flitwick'a wparowała nie kto inny jak pan Potter. Śledziłam go wzrokiem aż ten nie podszedł do mnie. Zdziwiłam się i to bardzo. Widocznie Lupin jak i reszta klasy była równie zdziwiona. To prawda Potter ostatnio mi pomógł ale jak sam powiedział - miał wyrzuty sumienia.
Spojrzałam na niego zdziwiona i już otwierałam buzię gdy ten mnie uprzedził:
-Wolne Mallory?

-Eee... Co? -zapytałam otwierając szerzej oczy-właściwie to tak,ale... -nie skończyłam bo Pan Potter usiadł obok na miejscu Dorki.

-To miejsce jest zajęte -spojrzałam wymownie na chłopaka.

-Przed chwilą mówiłaś co innego. Wolne więc się dosiadłem-powiedzial Potter i zajął się wyjmowaniem podręcznika.

-Ughh...Nienawidzę cię Potter-jęknęłam i odwtóciłam się w drugą stronę a profesor zaczął prowadzić lekcje. Mijały minuty a Dorcas wciąż się nie pojawiała. Chyba będę musiała z nią poważnie porozmawiać. Siedzący obok Potter wogole nie zajmował się lekcją co chwilę rzucając jakiś mniej lub zabawny tekst. Na szczęście nie przeszkadzał mi jakoś bardzo choć wciąż wolałam aby zniknął z tego miejsca. Większość klasy bazgroliła coś w zeszytach inni uważnie zapisywali notatki a jeszcze inni (w tym ja) pogrążali się we własnych myślach. Wciąż moją głowę zapezątały trzy sprawy, a mianowicie Dorcas, Potter i rodzice. Zastanawiałam się jak powiem rodzicom, że te święta chciałabym spędzić w Hogwarcie. Co prawda mamy dopiero październik, ale wiem ze dla moich rodziców nieodłączną tradycją są wspólnie spędzone święta. Wiem też że te święta chciałabym spędzić z przyjaciółmi w Hogwarcie. Słyszałam, że święta są tu wyjątkowo magiczne. No i jeszcze Potter. Nie rozumiem już kompletnie o co mu chodzi. Dokucza mi, robi żarty ale jak nie ma przy nim tych jego przyjaciół to jest dla mnie wyjątkowo miły. Znaczy się wciąż mi docina, ale nie tak jak zawsze. Ehh no tak. Dzisiaj przecież moja "kara" która miała być przyjemnym odrabianiem dodatkowego zadania.

𝐬𝐩𝐞𝐜𝐮𝐥𝐚; 𝐣𝐚𝐦𝐞𝐬 𝐩𝐨𝐭𝐭𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz