Rozdział 3.

113 7 4
                                    

Obudziły mnie promienie skłońca. Wstałam i poszłam powolnym krokiem do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wyszłam. Ubrałam się i nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Zapięłam ostatni guzik i poszłam otworzyć drzwi.

-Eren?-Zdziwiłam się, gdy go zobaczyłam.

-Cześć [W.I].-Uśmiechnął się miło. Dlaczego polubiłam jego uśmiech?-Chciałem powiedzieć, że za trzy minuty śniadanie, a potem trening.

-Eto...Dziękuje.-Odwróciłam wzrok.

-I jak? Podoba ci się tu.

-Tak...-Teraz nie wiem czy kłamie, czy mówię prawdę.-Każdy jest miły...-Uśmiechnęłam się sztucznie, albo był to szczery uśmiech...Sama nie wiem.

Kątem oka zauważyłam, jak idą w kierunku stołówki.

-To idziemy?-Kiwnęłam głową.

Weszliśmy do stołówki i podeszłam z chłopakiem do stołu. Wzięłam talerz i poszliśmy w stronę stołu. Usiadłam z Erenem i zaczęłam powoli jeść. W jego obecności czułam się nie zręcznie. Dlaczego?

Chciałam wstać, by odłożyć, ale ktoś się dołączył. Był to Jean. Przyglądał mi się.

-Więc to ty...[W.I].-Powiedział z dziwnym uśmiechem.-Jesteś jedną z nas co nie? Widać, że każdy cie tu lubi, ale czy na pewno.

-Jean, odpuść sobie.-Wtrącił się Eren.

-Jestem po prostu szczery. Coś mi w niej nie pasuje.-Próbowałam uspokoić emocje. Pewnie chce mnie sprawdzić. Chcesz zdobyć zaufanie?-Czyżby mnie przejrzał?

Posłałam mu złowrogie spojrzenie i zostawiłam naczynie i wybiegłam ze stołówki. W moich oczach pojawiły się łzy. Przecież mówił prawdę to czemu płaczę. Nagle usłyszałam kogoś za moimi plecami.

-[W.I] nie słuchaj go. Ta końska morda jest już taka.-Podszedł do mnie bliżej, a ja się odwróciłam. Przytulił mnie. Zdziwiłam się. Odwzajemniłam gest. Przymknęłam na chwilę oczy.

Szybko je otworzyłam, a ja byłam przerażona. Zobaczyłam ich...I śmierć...Odepchnęłam go. Miał zdziwienie na twarzy.

-Przepraszam, ale...Nie mogę.-Pobiegłam do pokoju. Słyszałam krzyki za mną.

Zamknęłam się w czterech ścianach i płakałam. Położyłam się na łóżko i po chwili zasnęłam.

<<Sen>>
-To znowu ty Colin...Cześć.-Powiedziała mała dziewczynka.

-Tak...Cześć.-Chłopiec usiadł koło niej na ziemi.-Mówiłem ci, że wolę byś mnie nazywała Miro.-Odpowiedział ci z miłym uśmiechem.

-Ale przecież Colin to ładne imię.-Zarumieniła się lekko.

-[T.I]...Powinnaś uciekać. Mogą cię złapać i zabić twoich przyjaciół.-Młodzieniec był poważny.

-O czym ty mówisz?-Zapytała [T.I]

<<Koniec snu>>

Obudziłam się w końcu. Spojrzałam na zegarek. Zapomniałam o treningu. Już widzę, jak kapral się wścieka. Wyszłam z pokoju i pobiegłam na plac treningowy. Myślałam o słowach Colina...On ma racje. Widziałam to.
Nagle ktoś mnie zatrzymał.

-A ty co gówniażu?!-Zobaczyłam twarz Levaja. Był wkurzony.-Eren powiedział, że źle się poczułaś, ale coś nie chciałem wierzyć. Kara cie nie ominie. Pięćdziesiąt kółek wokół pola treningowego!-Chyba go pogieło. Spojrzałam się na niego krzywo.-Już!

Zrobiłam pare okrążeń i już się zmęczyłam, ale biegłam dalej. Powoli nie wytrzymywałam. Widziałam, jak każdy się gapił na mnie. Nienawidzę tego kurdupla. Zostały mi trzy okrążenia jeszcze. Byłam szczęśliwa, że skącze, ale zawsze mam pecha. Źle stanęłam i się wywaliłam. Próbowałam się podnieść, ale czułam lekki ból w nodze. Kurde!

ErenxReader|Shingeki no KyojinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz