Rozdział 6

16.8K 883 185
                                    

Kolejne dni mijały szybko i zmieniały się w tygodnie, podobnie jak początkowy chaos, spowodowany pojawieniem się w życiu Josephine nowych osób, przeradzał się w kolejny schemat.

Ethan i jego przyjaciele na stałe dołączyli do stolika dziewczyn i chociaż Josie niezmiennie była temu przeciwna, nikt z pozostałych nie wydawał się brać pod uwagę jej opinii.

Początki były trudne i przez pierwsze dni panowała dosyć niezręczna atmosfera, ale w końcu udało się ją pokonać głównie dzięki błazeństwom Archera, które potrafiły rozbawić każdego. Chase natomiast po kilku dniach w szkole, podczas jednej ze wspólnych przerw stwierdził, że potrzebuje przerwy od tego cholernego zbiorowiska idiotów i od tego czasu w szkole pojawiał się okazjonalnie, co również nieco rozluźniło atmosferę, a przynajmniej uszczęśliwiło Josephine.

Wszyscy wydawali się zadowoleni z nowego stanu rzeczy, więc Josephine nie pozostało nic innego jak zaakceptować zmianę. Wciąż jednak nie zamierzała zawierać z nimi przyjaźni i jej obecność w towarzystwie polegała głównie na słuchaniu oraz okazjonalnych odpowiedziach na przyjazne zaczepki Archera i te mniej przyjazne Chase'a, gdy już się pojawił.

Mimo tego nie mogła powiedzieć, że ich nie lubi. Może z wyjątkiem Sandersona, który świetnie się bawił, dogryzając jej, ale jego obecność też z czasem stała się mniej irytująca.

Nieśmiały z początku Ethan, z każdym dniem otwierał się trochę bardziej i to, co Josie udało się zaobserwować, pokrywało się z obrazem świetnego chłopaka, o którym opowiadała jej Valerie. Z kolei Archer całą swoją głośną i wesołą osobowością wprowadzał luźną atmosferę i słuchanie jego żartów, czy przeróżnych opowieści było okazją do oderwania się od sztywnej rzeczywistości Josephine.

– Cześć kruszynko – Coleman powitał ją entuzjastycznie, gdy znalazła się przy ich stoliku. Odpowiedziała Archerowi jedynie lekkim uśmiechem i usiadła, chociaż wiedziała, że czekał na zwyczajowy komentarz odnośnie jej przezwiska. Chłopak któregoś dnia nazwał ją kruszynką i określenie tak mu przypadło do gustu, że Josie nie była w stanie wybić mu tego z głowy.

Na swoją obronę miał to, że szczupła dziewczyna w porównaniu do jego dwumetrowej, umięśnionej sylwetki wydawała się wręcz filigranowa, co tworzyło zabawny, w jego opinii, kontrast.

Josephine spodziewała się jakiejś kąśliwej uwagi ze strony Chase'a, ale o dziwo chłopak milczał, wpatrując się w nią niezidentyfikowanym wzrokiem. –Świetnie, teraz zmienił taktykę i zamiast słownych przepychanek, będzie męczył mnie tym spojrzeniem? – Przemknęło jej przez głowę, gdy usilnie starała się nie spoglądać w jego stronę. O cokolwiek chodziło, wolała jego zaczepki. Przed nimi przynajmniej była w stanie się bronić, a ten palący wzrok sprawiał, że odnosiła wrażenie, jakby zaraz miał przejrzeć ją na wylot.

Czuła, że za moment straci panowanie i zapyta, dlaczego się tak patrzy, więc przeniosła uwagę na pozostałych towarzyszy, by nie dać mu tej satysfakcji. – O czym tak dyskutujecie? – Archer, Valerie i Ethan prowadzili między sobą dyskusję przyciszonymi głosami. Na pytanie Josie poderwali się, jakby zostali na czymś przyłapani.

– O niczym – para blondynów powiedziała równocześnie.

Archer także się odezwał, z tą różnicą, że postanowił odpowiedzieć zgodnie z prawdą. – O tobie, kruszynko.

Spojrzenie, jakie rzuciła mu Valerie, sugerowało, że zaraz wbije mu plastikowy widelec w oko. Jednak nie udało jej się zrazić tym chłopaka, który kontynuował. – Mówiąc dokładniej, dyskutowaliśmy o tym, jak cię przekonać do przyjścia na nasze spotkanie u mnie. Valerie twierdzi, że nie mam szans, żeby cię namówić, ale ja wierzę, że nie odmówisz swojemu najlepszemu przyjacielowi – mówiąc to, posłał jej uśmiech, od którego miękną nogi większości nastolatek w Moreton.

Na jego nieszczęście, Josephine nie należała do tej grupy i żadna z jego sztuczek nie robiła na niej wrażenia. – Najlepszemu przyjacielowi? – spytała, patrząc na niego z uniesioną brwią.

– Dokładnie tak, kruszynko – potwierdził entuzjastycznie. – Jesteś jedyną dziewczyną, z którą rozmawiam codziennie od dwóch tygodni i jeszcze jej nie przeleciałem. Możesz czuć się wyjątkowo słońce, bo od teraz jesteś moją najlepszą przyjaciółką. I przypieczętujemy tę przyjaźń dziś wieczorem, u mnie.

Archer wydawał się bardzo zadowolony z siebie, Ethan i Valerie nieudolnie powstrzymywali wybuch śmiechu, a Chase wywrócił oczami, chociaż kącik jego ust niekontrolowanie uniósł się ku górze. Nawet on nie był odporny na komedianctwo chłopaka.

Josephine natomiast patrzyła na niego, jakby właśnie jej oznajmił, że Ziemia jest płaska. – Nie wlewaj sobie Coleman, ja cię nawet nie lubię. – Starała się go zbyć, ale z każdą chwilą czuła, że trudniej jej powstrzymywać uśmiech.

– Oj lubisz mnie i dobrze o tym wiesz, po prostu nie chcesz tego przyznać. – Archer miał rację, jednak nie miała zamiaru tego okazywać.

– Nawet gdybym cię lubiła, to i tak nie mogę przyjść. Jestem dziś zajęta, wybacz. – Wzruszyła ramionami, licząc, że to wystarczy, by zakończyć temat. Nie miała ochoty rozmawiać przy wszystkich o powodach, które powstrzymywały ją przed przyjściem.

– No weź Josie, jeden wieczór cię nie zbawi. Świat się nie zawali, jeśli raz odpoczniesz od nauki. – Valerie postanowiła spróbować namówić przyjaciółkę, naiwnie licząc, że ugnie się pod presją grupy.

– To wcale nie o to chodzi. Naprawdę nie mogę.

– Jaaasne – Blondynka czuła narastającą irytację, ale nie miała zamiaru się poddawać. Miała nadzieję, że pojawienie się w ich życiu Ethana i jego przyjaciół było szansą na przebicie murów, którymi Josie odgradzała się w imię swojego planu. – Co niby może być tak ważnego, że...

Nie zdążyła dokończyć zdania uciszona przez stanowczy głos Josephine. – Moja matka dziś przyjechała. Wystarczająco ważne? – Coś w głosie Josephine sprawiło, że Valerie na chwilę porzuciła determinację, by dokładnie przyjrzeć się przyjaciółce. Miała niejasne przeczucie, że coś było nie tak. Gdyby były same, pociągnęłaby temat, jednak wiedziała, że musi z tym zaczekać na inny moment.

Zamiast tego zmieniła temat. – A piątek?

Josie przez chwilę patrzyła na nią zbita z tropu. – Co z piątkiem? – zapytała w końcu, próbując odzyskać rezon.

– No, skoro przyjechała dzisiaj, to do piątku już raczej wróci do Londynu, racja? – Brunetka nadal nie wiedziała, co to ma do rzeczy, ale kiwnęła głową. Szeroki uśmiech, który pojawił się na twarzy blondynki, nie mógł oznaczać niczego dobrego – Świetnie, w takim razie jesteś wolna i możesz przyjść na halloweenową imprezę u Archera. Słyszałeś Arch? Twoja najlepsza przyjaciółka właśnie zgodziła się przyjść w piątek na twoją domówkę.

Gdyby wzrok mógł zabijać, Valerie dawno leżałaby trupem. Puściła oczko do przyjaciółki, ewidentnie dumna z własnego dzieła.

Archer tymczasem spoglądał przez kilka sekund na obie dziewczyny, oderwany od wymieniania wiadomości z nowopoznaną dziewczyną. Zaraz jednak uśmiechnął się szeroko w kierunku Josephine. – Wiedziałem, że jednak mnie lubisz, przyjaciółko – powiedział i wychylił się przez stół, by objąć dziewczynę ku jej, jeszcze większemu niż chwilę wcześniej, niezadowoleniu.

Chase natomiast, który milczał przez całą przerwę, analizował zaistniałą sytuację. Jako jedyny uważnie przysłuchiwał się dyskusji dwóch przyjaciółek i jako jedyny zauważył niecodzienne zachowanie brunetki.

Chłopak z natury był obserwatorem i często dostrzegał więcej niż inni. Miał wrażenie, że z dziewczyną coś było nie tak, gdy tylko pojawiła się na stołówce. Bardziej niż zwykle biła od niej aura wyższości, jakby akurat tego dnia jeszcze bardziej niż zawsze musiała pokazać, że była lepsza niż wszyscy w jej otoczeniu.

Podejrzenia nasiliły się, gdy wspomniała o matce. Wtedy po raz pierwszy zauważył pęknięcie w jej zbroi. Zaledwie na ułamek sekundy coś przedostało się przez szczelną zasłonę na zewnątrz. Błysnęło w jej ciemnoniebieskich oczach i zniknęło tak szybko, że nie był w stanie zidentyfikować, czym właściwie było.

Jednak ta drobna wada w idealnej i nieprzeniknionej jak dotąd masce, wystarczyła, by zrozumiał, że dziewczyna w ogóle jakąś nosi.

I nie mógł nie zacząćzastanawiać się, co się pod tą maską kryło. 

Flaw(less) - JUŻ W KSIĘGARNIACH Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz