Rozdział 3

330 19 2
                                    

-I o to jesteśmy.- Powiedział Happy a ja powoli otworzyłam oczy i spojrzałam w bok. Byliśmy chyba na lotnisku, ponieważ stał tam śliczny, srebrny samolot.

-My tym lecimy?- Zapytałam wskazując maszynę.

-Tak. A teraz zabierać rzeczy i wsiadać.- warknął nasz kierowca i wszedł na pokład samolotu. Razem z Peterem chwyciliśmy bagaże i pobiegliśmy za mężczyzną.

***

-No dobra dzieciaki. Siadajcie tutaj a ja załatwię nam klucze do pokojów.- Burknął Hogan i powlekł się w stronę recepcji. Peter szybko usiadł na "wygodnej" kanapie a ja stanęłam obok. Pomiędzy nami panowała niezręczna cisza, do momentu aż nie usłyszeliśmy krzyków Happy'ego od strony recepcji. Szybko pobiegłam w tamtą stronę a gdy tylko stanęłam przy recepcji mężczyzna odciągnął mnie stamtąd.

-Co się stało Happy?- Zapytał Parker, który nie wiadomo skąd, wziął się obok nas.

-Tony wykupił nam dwa pokoje. Jeden dla mnie a jeden dla was.- Odpowiedział Parkerowi.

-I?- Spytałam sarkastycznie.

-Jest tam tylko jedno łóżko.- Odparł lekko zmieszany 40-latek.

- Zabiję Tony'ego.- powiedział Peter.

- Ustaw się w kolejce.- Szepnęłam, na co moi towarzysze się zaśmiali.

-Wasze bagaże są już w pokojach a teraz idziecie się wyspać.- Poinformował nas przyjaciel Starka a ja razem ze Spider-Manem ruszyliśmy w stronę naszego pokoju. Weszliśmy do środka a mi szczęka opadła ze zdziwienia. Ten pokój to było istne mieszkanie w wielkim, wypasionym bloku.

-I tu jest tylko jedno łóżko?- Zapytał mnie mój współlokator.

- Tak mówił Happy.- Odparłam siadając na krześle przy wielkim stole.

- Sophie... Skoro już jesteśmy w tym razem to może się lepiej poznamy. Jakby na to nie patrzeć mamy spać w jednym łóżku.- Odezwał się Peter.

-Za żadne skarby tego świata nie będę spała z tobą w łóżku.- Odparłam uśmiechając się.

-Czemu?-

-Nie znam Cię. A co jeśli kiedy będę spała podasz mi jakieś pigułki, zgwałcisz mnie a potem gdzieś wywieziesz i zabijesz?-

-No takiego scenariusza się nie spodziewałem ale wiesz, ja jestem Spider-Man. Ja bronię ludzi a nie ich krzywdzę.-

-Mam to gdzieś. I tak nie będę spała z tobą w łóżku.-

-Jak wolisz. A może potrenujemy? Jutro czeka nas walka z Kapitanem.-

-No jak wolisz.-

-To ja się idę w strój przebrać.- powiedział Parker i wyszedł z pomieszczenia. Stanęłam na środku pokoju i kliknęłam dwa razy w zegarek a moje ciało pokrył strój. Po kilku minutach z pokoju obok wyszedł Spider-Man.

-Ej Peter. A jak się z tego korzysta?- Zapytałam naciskając jakiś przycisk na dłoniach. Z rąk wystrzeliła mi sieć i przylepiła się do maski Petera.

-Właśnie tak.- Powiedział próbując odlepić sieć. -No dobra chodź już.- To mówiąc chłopak otworzył okno i przez nie wyskoczył.

-Peter!- Krzyknęłam i podbiegłam do wcześniej otwartego otwartego okna.

-Jeju ale ty masz słabe nerwy.- Odpowiedział głos z góry, a gdy popatrzyłam się w tamtą stronę zobaczyłam wiszącego do góry nogami chłopaka. Nie wytrzymałam i próbując przywalić chłopakowi wypadłam z okna. Na moją twarz automatycznie nałożyła się maska i przed moją twarzą pojawiły się jakieś dziwne napisy.

-Witaj Sophie. Czy znasz wszystkie możliwości tego kostiumu?-

-Nie. Słuchaj nie wiem kim jesteś ale czy mogłabyś zrobić coś, żebym się nie zabiła uderzając o ziemię?-

-Oczywiście.- Powiedziało to coś a z mojego kostiumu wyłoniły się jakieś odnóża która wbiły się razem ze mną w ścianę hotelu kilka centymetrów nad chodnikiem.

-Em dzięki... A możesz teraz to coś usunąć z moich pleców?- Zaptałam i już po chwili stałam na własnych nogach.

-To ty nie wiesz jak się korzysta z kostiumu?- Zapytał mnie ze śmiechem Spider-Man.

-Nie, nie wiem.- Odparłam.

-Hahaha. Dobra pokażę ci.- Chłopak szybko złapał mnie za rękę i pociągnął w górę. Wbrew mojej woli zaczął skakać po dachach robiąc jakieś dziwne triki. Po godzinie kiedy znowu wylądowaliśmy na hotelowym dachu nie dość, że byłam blada jak ściana, to jeszcze chciało mi się wymiotować.

-Nigdy. Więcej. Nie. Będę. Robić. Czegoś. Takiego.- Powiedziałam do chłopaka, który cały czas się ze mnie śmiał. Powoli weszłam z Peterem do pokoju i zdjęłam maskę. To co pod nią zobaczyłam mnie przeraziło. Jednym słowem miałam zrobiony burdel z włosów.

-Dzieciaki idziemy na kolację!- Usłyszałam krzyk Happy'ego, który bez pytania wszedł nam do pokoju. Gdy mnie zobaczył oczy mu się bardziej otworzyły.

-Co Ci się stało Sophie?- Zapytał.

-Powiedzmy to tak. Nasza nowa koleżanka nie jest zbyt przyzwyczajona do skakania po dachach.- Zaśmiał się Peter wychodzący z chyba łazienki.

-To będzie się musiała przyzwyczaić. A teraz Sophie idź się ogarnij, a ja i Parker będziemy czekać na ciebie w jadalni.- Hogan przewrócił oczami i razem z Parkerem wyszli z mieszkania. Po 30 minutach wreszcie jakoś wyglądały, więc udałam się do łazienki. Wykonałam wieczorną rutynę i położyłam się na łóżku. Nie dane mi było nawet przejrzeć mediów społecznościowych, bo byłam tak padnięta, że odrazu zasnęłam.

Zaufaj mi//Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz