Zabiłaś dwóch strażników, a później nie spotkaliście już większych przeszkód na swojej drodze do kryjówki Akatsuki.
Idąc po korytarzu co chwila obijałaś się o ściany.
-[imię]? Co ty... - to był Deidara. Nie dałaś mu dokończyć i zwyczajnie wyjebałaś mu pod prawe oko. Nic już później nie dodał, a ty mogłaś w spokoju udać się do swojego pokoju i opaść bezwładnie na łóżko.
*****
Rano obudziłaś się z przeszywającym bólem głowy. Jebany kac... Normalnie w tej sytuacji skarciłabyś się za to, że poprzedniego dnia nie znałaś umiaru, jednak teraz było inaczej. Byłaś wkurwiona, przeklinałaś każdą rzecz w twoim otoczeniu i potrzebowałaś jakichkolwiek bodźców, aby odciągnąć swoje myśli od tematów związanych z blondynem.
Gdy wstałaś z łóżka i twoja stopa opadła na twardą podłogę, po całym ciele przeszedł cię dreszcz. Ciekawe czy twój klon też byłby w tym momencie taki niepełnosprawny... Postanowiłaś to sprawdzić. Stworzyłaś więc roślinnego klona, który od razu spojrzał na ciebie z politowaniem. Druga ty, w przeciwieństwie do oryginału, mogła poszczycić się w pełni sprawnym organizmem. Wykorzystałaś ten fakt, aby trochę ci pomogła. Sprawnie umyłaś się, ubrałaś i zrobiłaś absolutnie wszystko, aby ukryć ślady zmęczenia . Stanęłaś przed lustrem.
-Mehhh... nawet nie jest aż tak źle. - powiedziałaś cicho do swojego odbicia. Odwołałaś klona i poszłaś na śniadanie, żegnając się ze swoim pokojem pierdolnięciem w drzwi. Po drodze do kuchni spotkałaś Deidarę. Od razy zaczął coś do ciebie mówić, ale nawet nie wiedziałaś, co to konkretnie było. Szłaś przed siebie jednostajnym tempem, z niewzruszonym wyrazem twarzy i niemym spojrzeniem, którym nawet go nie zaszczyciłaś. Bo niby po co? Przecież idąc po ulicy nie przyglądasz cię leżącym na niej śmieciom.
W jadalni siedziało już kilka osób, ale totalnie nie zwracałaś na to uwagi. Teraz liczyłaś się tylko ty i twoje jedzenie. Zrobiłaś sobie kawę i jakąś kanapkę, którą zjadłaś w drodze na zewnątrz. W centralnej części „ogrodu" stworzyłaś płaski kamień, na którym usiadłaś. Dokładnie za twoimi plecami znajdowało się jedyne zabudowanie na tym smutnym terenie. Przeszkadzało ci to. Bardzo. Wystarczyło już przecież, że ty nie byłaś w humorze. Czas na małą metamorfozę tego miejsca.
Zaczęłaś od odgrodzenia się od wejścia do kryjówki grubą ścianą jakiś pierdolonych krzaczków. Przed sobą stworzyłaś górkę kamieni, spomiędzy których po chwili wytrysła woda. Od źródełka powstało niewielkie jeziorko, czy inny kurwa staw. Dalej woda utworzyła małą rzeczkę, która przy krawędzi góry rozdzieliła się na dwa pasma i spadała wprost do fosy. Przestrzeń pomiędzy rozwidleniami, a krawędzią wypełniłaś płaskimi kamieniami, a wokoło posadziłaś duże drzewa, których korony, przysłaniające życiodajne słońce, usłane były pierdyliardem jebanych kwiatuszków. Na rzeczce postawiłaś niewielki mostek. Gdzieś pomiędzy jebłaś ścieżkę łączącą wejście do kryjówki, owy mostek i brzeg... jeziorka? stawu? chuj w sumie wie co... ZBIORNIKA WODNEGO! przy którym to brzegu postawiłaś długą na dwa metry ławkę. Wokoło drzewa, których których młode listki będą wkurwiały twój kark gdy tylko tam usiądziesz. Już widziałaś siebie, gdy w akcie desperacji zrywasz te jakże piękne liście i wrzucasz je do wody, a one, poniesione prądem, wkrótce spadają wprost do fosy, która, jak się niedawno dowiedziałaś, wypełniona jest mocnym kwasem. Powodzenia małe skurwysynki! W wolnych miejscach dałaś jeszcze jakieś krzaki i git. Po drugiej stronie góry stworzyłaś zwykły, ale gęsty las. Umieściłaś w nim niedużą polanę porośniętą pokrzywami, tak w razie czego, aby przypadkiem kogoś może kiedyś tam wepchnąć. Na końcu odnowiłaś ściany, schody i dach samego wejścia do siedziby Akatsuki i usiadłaś między rozwidleniami rzeczki patrząc niemo przed siebie. Byłaś bardzo zmęczona, bo na to pierdolenie zużyłaś sporo czakry. Nagle usłyszałaś za sobą kroki i instynktownie złapałaś za kunai.
-Hejejej, kurwa, [imię]! Spokojnie, to tylko ja. - odwróciłaś się gdy Hidan siadał już obok ciebie. - Ale dojebałaś z tym ogrodem, nawet nie wiedziałem, że tak potrafisz.
-Szczerze, to ja też nie. Ale... po prostu musiałam się czymś zająć. - wpatrując się przed siebie powoli zamykały ci się oczy. W pewnym momencie rozmowy po prostu bezwiednie opadłaś na ramię chłopaka, jakbyś na chwilę straciła kontrolę nad własnym ciałem. Chciałaś jak najszybciej wrócić do poprzedniej pozycji, jednak uniemożliwiło ci to silne ramię Jashinisty. Spojrzałaś na niego zdziwiona, a on tylko się do ciebie uśmiechnął. Poczułaś... ulgę. Oparłaś o niego głowę, a on wolną ręką złapał za twoją dłoń.
-Widzisz? Są rzeczy które pomagają na smutki. - powiedział to kompletnie inaczej niż zazwyczaj. Nie był to szybki, wulgarny zlepek słów, lecz cicha, uspokajająca wypowiedź. Mówiąc to delikatnie gładził kciukiem zewnętrze twojej dłoni.
Deidara
Jak ja mogłem aż tak zjebać? A ona jeszcze w ogóle nie chce mnie wysłuchać i w dodatku gdzieś zniknęła. Pewnie wyszła. Szedłem szybkim krokiem po korytarzu. Widok, który zastałem na zewnątrz bardzo mnie zaskoczył. Już nie ważne, że nagle zamiast trawniczka mamy piękny ogród, ale... dlaczego [imię] tu siedzi, w dodatku z Hidanem? Oni się... przytulają?! Podszedłem bliżej nich, na odległość jakiś czterech metrów.
-Widzisz? Są rzeczy które pomagają na smutki.
-Ale ja nie jestem smutna. Ja jestem wkurwiona. - powiedziała to nadzwyczaj spokojnie. - Ja, po prostu... Ludzie to kurwy. I zawsze będą kurwami. - westchnęła. - Czuję się, jakbym kiedyś już to mówiła.
-[imę], ja... - wtrąciłem się w ich rozmowę. Hidan od razu na mnie spojrzał, a ona? Ona dalej siedziała wtulona w tego śmiecia. - [imię], proszę, spójrz na mnie. - i dalej nic.
-Daj jej już spokój. Jest smutna, przepraszam, JEST WKURWIONA z określonego powodu. I chyba nie muszę ci przypominać kto jest tym powodem.
-Ty się nawet nie odzywaj, nie z tobą rozmawiam. Poza tym ściągasz ją za złą drogę.
-Ja? Na złą drogę?
-Tak, zaraz zapędzisz ją w alkoholizm.
-Nie, że coś, ale to przez CIEBIE się wczoraj tak upiła. A ja tam się świetnie bawiłem i założę się, że ona też. No... Dopóki nie wytrzeźwiała.
- Możecie tak o mnie nie rozmawiać? - wstała i dołączyła do rozmowy.
-Spokojnie, ta rozmowa już się kończy, zaraz rzucę na niego jakąś klątwę.
-A po chuj klątwa?! Ja chcę, żeby on po prostu wypierdalał!
-[imię], posłuchaj mnie chociaż. - delikatnie odepchnęła obejmujące ją ramię chłopaka i ruszyła powoli w moim kierunku.
-Ja już się chyba zbyt dużo nasłuchałam. Ale... w sumie to... przepraszam. - pojawiła się jakaś iskierka nadziei. - Byłam wieczorem bardzo pijana i... boli mnie ten brak symetrii. - że co? Brak symetrii, ale gdzie? Podeszła bliżej mnie i uderzyła mnie z pięści w niepodbite oko. A. No ok. Symetria. Zanim ocknąłem się z chwilowego szoku, dziewczyna stała już wtulona w Hidana. - Dziękuję. - powiedziała cicho, jednak udało mi się to usłyszeć. - Ale życie i tak jest chujowe. - stwierdziła, po czym nagle oderwała się od niego i postawiła zdecydowany krok wprost w przepaść.
Dużo wulgaryzmów tym razem, ale wkurwiona Reader, to po prostu wkurwiona Reader.
Pozdrawiam.
Publikowane: 21.09.19.
CZYTASZ
"Katsu!" - Deidara x reader
Fanfiction. -Zabiłaś kogoś kiedyś? -Noo... tak. -A czy żałujesz? - to pytanie utwierdziło cię w twoich przekonaniach. To jak chuj są bramy piekieł! -Nie. ▪️ Wyświetlenia: 1🔓 27.07.19. 100🔓 15.08.19. 1000🔓 20.10.1...