14. Żywe zwłoki

650 41 29
                                    

Po krótkiej rozmowie z blondynem wróciłaś do pokoju. Myślałaś, że ta rozmowa potoczy się kompletnie inaczej, że po prostu powiesz co miałaś powiedzieć, a w odpowiedzi usłyszysz jedynie chłodne "Hm". Ale z jakiegoś powodu, mimo, że oboje mieliście powody, aby pałać do siebie negatywnym uczuciem, stało się zupełnie co innego. Staliście przytuleni przez kilka minut i nie ważne, że praktycznie nie rozmawialiście. Powiedziałaś ten jeden wyraz, który zawsze wypowiada się najtrudniej. Usłyszałaś jeden wyraz, którego spodziewałaś się najmniej.

~ Przepraszam ~


Rano, do jadalni, weszłaś równo z Painem i bez zbędnych przedłużań zaczęliście rozmawiać. Przedstawiłaś im dokładnie rezultaty twojego "urlopu".


-A więc, na razie to wszystko co wiem o Konoha-city, niemniej jednak nie jest tego mało, a wy wszyscy macie mieć te informacje w jednym palcu.


-No dobrze, ale z tego co mówisz to Hokage i Naruto wydają się być bardzo silnymi przeciwnikami. Poza tym, kolejny z Sanninów jest dla nas zagadką, a patrząc na potęgę Orochimaru musimy być przygotowani na wszystko. - odezwał się Itachi.


-Owszem, nie mam informacji o wszystkich, poza tym mają przytłaczającą przewagę liczebną, więc najlepiej by było zmniejszyć ich oddziały i szybko pokonać najsilniejszych, ALE... - zrobiłaś dramatyczną przerwę dodającą napięcia. - macie wielkiego asa w rękawie, MNIE! Moją siłę, moje zaufanie mieszkańców Wioski Liścia i moje wstępne zarysy planu.


-Słuchamy.


-Jak już ustaliliśmy, naszym głównym celem jest zniszczenie samego miasta, oraz porwanie Jinchūriki, więc ludzi, którzy będą nam jedynie przeszkadzać, należy gdzieś wysłać, na przykład na pomoc biednej wiosce Kamienia, którą zaatakować ma ta groźna organizacja Akatsuki. Organizacja, która porwała mnie i starała się wydobyć ze mnie bestię, a ja jakoś przypadkiem usłyszałam plany ataku na Iwagakure. Musimy tylko wymyślić, jak stąd wybyłam, później przetransportować mnie do Konoha-city, a gdy tylko wyślą wojska na północny zachód, odwiedzę szanowną panią Tsunade i przypadkiem poderżnę jej gardło.


-Hmm, brzmi dobrze. Mów dalej. - pochwała Paina ukoronowała twoje i tak już porządnie wyjebane ego.


-Zanim z powrotem zjawię się w Wiosce Liścia, musimy zadbać o to, abym wyglądała jak żywe zwłoki. Poturbowana, posiniaczona, wymęczona i,  oczywiście, z wymazaną pamięcią. Nie będzie to problemem, prawda Itachi? - Uchiha tylko przytaknął. - Gdy w Konoha-city wszystko będę miała gotowe, po prostu wyślę wam Yakieo, a wy następnego dnia o świcie zawitacie do szeroko otwartych bram.


-Ale czy to będzie wiarygodne? Masz ich zaufanie, aby po powrocie z bazy Akatsuki wysłali swoje siły poza granice wioski? Uwierzą ci?


-No właśnie, na pewno przez ten czas, gdy tam byłaś, zawsze grałaś swoją rolę? Nawet przy odbijaniu cię, udawałaś, że tak naprawdę nie chcesz być zabierana?


-Nie. Definitywnie nie. - odpowiedziałaś. -Ja serio nie chciałam być nigdzie zabierana. I jestem pewna, że ufają mi na tyle, aby plan się udał.


-A może by tak zostawić ci kilka wspomnień stąd, jak uciekasz i w ogóle.


-Noo, coś na kształt tego, że ktoś nieogarnięty zapomina zamknąć drzwi na klucz. - odezwał się Itachi i wszyscy od razu spojrzeli na Deidarę. Oj przykre.


-Dobre. Ale jak zamierzać "wyglądać jak żywe zwłoki"?


-To jest akurat proste, wystarczy jej najebać. - znudzony resztą rozmowy Hidan wreszcie się udzielił.


-Dokładnie tak. - potwierdziłaś. - To już wszystko ode mnie.


-Ktoś jeszcze ma jakieś pomysły? Niedomówienia? Pytania? - szef zwrócił się do pozostałych członków organizacji, jednak widząc jedynie spokój wstał od stołu. - Macie te plany dokładnie przeanalizować. - wychodząc dodał. - Konan, przyjdź do mnie później, pomożesz mi z papierami.


 I wyszedł, a uwaga wszystkich zwrócona była na Konan. Na twarzy każdego malował się uśmiech małego pedofila.


-Pff, z papierami. - powiedział Hidan wychodząc z pomieszczenia, a za nim poszła cała grupa, włącznie z tobą. Udałaś się do swojego pokoju, bo należało przecież opracować szczegółowy plan zabicia Hokage. Jeden najmniejszy błąd i będziesz przecież martwa.


Siedziałaś na swoim łóżku i z zamkniętymi oczami starałaś się jak najbardziej skoncentrować. Nie usłyszałaś pukania do drzwi i z tego transu wyrwał cię dopiero dźwięk twojego imienia.


-[imię]? Halo, [imię]. - to był głos Deidary, mówił bardzo spokojnie. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś jak klęka przed tobą.


-No heej. - odpowiedziałaś ospale i odgarnęłaś swoje [kolor] włosy do tyłu.


-Tak chciałem zapytać, czy plan naprawdę wymaga abyś wyglądała jak żywe zwłoki? I jak ty w ogóle chcesz to zrobić? - oj, czyżby się martwił?


-Tak, jak mówił Hidan, wystarczy mi tylko najebać.


-Ale...


-Spokojnie, użyje się jakiegoś silnego znieczulenia, może jakiegoś genjutsu, i wszystko będzie pięknie. Najlepiej będzie zostawić to Itachiemu i Kisame. Poza tym, dobrze wiesz, że jest to konieczne. Nie mogę tam przyjść tak po prostu.


-No niby tak, ale wciąż mam z tym jakiś problem.


-Mówisz, jakbyś się o mnie martwił.


-Bo jak jest. - czekajco? Chciałaś już odpowiedzieć, ale chłopak skutecznie ci to uniemożliwił. On po prostu... pocałował cię. Ale dlaczego? Niby nie ma to sensu, ale z drugiej strony wyjaśnia to niektóre jego zachowania. Gdy początkowy szok minął zaczęłaś nieśmiało oddawać pocałunek. - Ja się zwyczajnie o ciebie martwię.





Cóż za pojebana akcja!

Pozdrawiam.

Publikowane: 19.10.19.


"Katsu!" - Deidara x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz