"Zwykłe nie, by wystarczyło"

178 19 13
                                    

 Po powrocie do domu od razu rzuciłem się na łóżko. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Chciałem tylko zdobyć kumpli, a nie chłopaka. Jednak z drugiej strony chciałem spotkać się z Eijiro. Chciałem mu to wszystko jakoś wytłumaczyć, pogadać z nim. Nie byłem pewien swoich uczyć co do Kirishimy. Nie wiedziałem co zrobić. Może porozmawiam z mamą? Tak, to chyba dobry pomysł.
Wyszedłem z pokoju kierując się w stronę salonu, w którym siedziała moja mama.
- Cześć. - powiedziałem
- Cześć kochanie. Co tam?
- No sam nie wiem. Mam do Ciebie pytanie. - stwierdziłem.
- Pytaj o co chcesz skarbie. Siadaj. - odpowiedziała pokazując miejsce obok siebie.
Usiadłem i westchnąłem.
- Bo, znasz Eijiro, co nie? - zapytałem
- To ten twój przyjaciel z klasy który był po Ciebie wczoraj? Tak znam go. Bardzo miły chłopiec. - uśmiechnęła się popijając kawę.
- No o niego chodzi. Chciał się mnie coś wczoraj spytać, ale stwierdził że to głupie. No i potem zostawił mi wiadomość na drzewie, żebyśmy się dzisiaj na plaży spotkali, bo jednak chce mi to powiedzieć.
- No to w czym problem? - zapytała.
- Todoroki powiedział mi że on... - przygryzłem wargę.
Jak miałam jej o tym powiedzieć? Może mnie wyśmieje? Ale za daleko już to zaszło.
- Że on co?
- Że według niego podobam mu się. - powiedziałem cicho.
Moja mama zastygła w bezruchu na chwilę, po czym czule się uśmiechnęła.
- A on tobie? - zapytała.
- No właśnie nie wiem. Niby jest super, bo w sumie jako jedyny do mnie zagadał, No i jest super przyjacielem, ale nie czuje do niego raczej czegoś więcej. No i jak ja mam mu to powiedzieć? Nie chcę go zranić. - powiedziałem wstając z kanapy.
- Powiedz mu to na spokojnie. Wytłumacz mu, że dla Ciebie to za szybko, i że powinien dać ci czas. Na pewno to zrozumie. - odpowiedziała moja mama.
Uśmiechnąłem się do niej i wyszedłem z salonu. Rzuciłem się na łóżko, na którym znajdował się mój telefon. Dostałem wiadomość. Była od Kirishimy.

Kirishima:
Cześć! Sorki że tak szybko zwiałem, ale tata się wkurzył że mnie nie ma w domu.

Bakugo:
Nie no, spoko.

Kirishima:
To jak? O 20:00 na plaży?

Bakugo:
Yesss.

Kirishima:
Extra. To już spadam. Nara!

Bakugo:
Elo mordo

Odłożyłem telefon na biurko. Boże, w co ja się wpakowałem.
Około godziny 19:30 wyszedłem z domu w stronę plaży. W głowie miałem mętlik, a w sercu pustkę. Myślałem że chociaż ono mi podpowie co powinienem zrobić w tej chorej sytuacji. Na plaży byłem o 19:49. Miałam jeszcze chwilę na przemyślenie tego wszystkiego. Czemu moje życie musi być takie skomplikowane? Czemu nic nie układa się po mojej myśli? Na początku chciałem pójść do U.A. żeby być największym bohaterem na świecie. Potem zdobyłem kilku przyjaciół. No i to by mi wystarczyło, ale nie. On musiał to zmienić. Usiadłem na piasku podziwiając zachód słońca. Nagle usłyszałem kroki, o ile można usłyszeć je na piasku.
- Cześć. - powiedział czerwonowłosy.
- Hej. - powiedziałem wstając. - To o czym chciałeś pogadać?
- Może się przejdziemy? W drodze ci powiem. - odpowiedział uśmiechając się czule.
Wyruszyliśmy przed siebie wzdłuż plaży. Między nami była cisza, ale napięcie coraz bardziej wzrastało.
- No więc? To o co chodzi? - zapytałam w końcu.
- Chodzi o... mnie? Sam już nie wiem. - powiedział patrząc w piasek.
Co to miało znaczyć? Czyli nie jest we mnie zakochany?
- To znaczy? - zapytałem.
- Nie wiem jak Ci to powiedzieć...Bo wiesz...
Co on chce powiedzieć?
- Mówisz jak mój tata tłumaczący się mojej matce czemu tak późno wrócił. - powiedziałem na co Eijiro się zaśmiał.
- Chodzi o to... Wiem że za wiele to nie zdziała, ale ...
- Powiesz mi wreszcie?
- Jest taka dziewczyna. Mega mi się podoba, ale nie wiem, co zrobić żeby zwrócić na siebie jej uwagę.
Dziewczyna? Mimo że mój umysł stwierdził że nic do niego nie czuje, moje serce rozpadło się na milion kawałków.
- Rozumiem. A czemu przyszedłeś z tym do mnie? - powiedziałem chamując płacz.
- Bo w końcu jesteśmy przyjaciółmi. No nie?
- Tak, przyjaciółmi. - powiedziałem cicho.
- To jak myślisz? Lepiej jakbym zaprosił ją na lody, czy może do kina? - zapytał rozmarzony.
- Do kina. - warknąłem.
- Na romans, czy horror?
- Horror. - ciągnąłem.
- Dzięki stary. Jesteś genialny. - powiedział.
Chodziliśmy tak jeszcze "rozmawiając" o jego ukochanej, aż w końcu on musiał wracać. Pożegnał się ze mną i skierował się w stronę domu. Ja zostałem sam. Kiedy upewniłem się, że w pobliżu nikogo nie ma, wściekły zacząłem rzucać wybuchami z dłoni w każdą stronę.
- Czemu ta suka musiała mi go zabrać! - krzyczałem eksplozjami rzucając w stronę wody.
Zdenerwowany spojrzałem na ręce. Byłem tak wkurzony, że nie planowałem nad sobą.
- Czemu. Czemu akurat on skradł mi serce... - powiedziałem cicho i zalałem się łzami.
Biłem pięściami po piasku płacząc jak mała dziecko któremu rodzice nie chcą kupić zabawki. Najpierw martwiłem się o to, że go nie kocham, ale teraz już wiem, że okłamywałem samego siebie. Kocham to jak cholera. A ta jebana laska mi go zabrała.
Po dość długim czasie bicia się z piachem wstałem i wyszedłem z plaży. Nie chciałem wracać do domu. Nie teraz. Musiałem sobie to ułożyć w głowie. Potrzebowałem wyjść na miasto, odetchnąć. Większość sklepów była już zamknięta, ale jakieś puby z żarciem oświetlały ulice. Na tej ulicy mieszka Denki, pomyślałem. Może jeszcze nie śpi? W ogóle, czy on kiedykolwiek śpi? Z tego co wiem to cały czas gra albo żre. Postanowiłem go odwiedzić.
Stanąłem przed drzwiami prowadzącymi do domu mojego przyjaciela. Nie czekając dłużej, zapukałem.
- Bakuś? Co Ty tu robisz o tej porze? Wchodź stary. - powiedział otwierając drzwi.
- Dzięki. - odpowiedziałem ocierając ostatnią łzę z mojego policzka.
- Chcesz się czegoś napić, czy coś? - zapytał otwierając lodówkę.
- Wodę. Najlepiej zimną. - powiedziałem siadając przy stole.
Kaminari spojrzał na mnie pytająco, po czym postawił mi przed nosem kawałek pizzy z peperoni i szklankę zimnej wody.
- Dzięki stary. - powiedziałem pijąc.
- Nie ma za co. Powiedz, co Ty tu robiłeś? Z tego co wiem, to mieszkasz w całkiem innej części miasta. - powiedział siadając na przeciwko mnie.
- Byłem na plaży... - powiedziałem na skraju wytrzymałości.
- Sam? - zapytał zmieszany.
- Z Eijiro. - powiedziałem i wybuchła płaczem jeszcze większym niż poprzednio.
Denki nie wiedział o co mi chodzi, ale wiedział, że nie jest to nic błachego, więc usiadł bliżej mnie obejmując mnie jednym ramieniem.
- No i co w tym złego? Pokłóciliście się? Coś mu się stało? Albo może tobie? Dobrze się czujesz?
- Sam już nie wiem. Powiedział mi że jest zakochany w takiej jednej lasce. - powiedziałem.
- Jest aż tak brzydka, że aż się poryczałeś? - zapytał.
- Nie o to mi chodzi. Po prostu... Ja kocham tego czerwonowłosego idiotę, okej? Jestem kurwa pieprzonym gejem! A on mi wylatuje z takim " Jest taka jedna laska". Myślałem że chce mi powiedzieć że czuje to samo, ale nie! Ta suka musiała mi go zabrać! - krzyczałem wtulając się w tors chłopaka.
On objął mnie kładąc brodę na moim ramieniu.
- Spokojnie, nie płacz już. Wszystko będzie dobrze. - powiedział głaszcząc moje rozczochrane włosy. - Idź na kanapę i włącz sobie coś na telewizorze. Ja zaraz wrócę. - powiedział wchodząc do jakiegoś pomieszczenia.
Zrobiłem to, co on powiedział. Usiadłem na ciemnofioletowej kanapie przyciągając kolana do klatki piersiowej. Po chwili PowerBank przyszedł z dużym, grubym kocem, dwoma kigurumi, i kilkoma grami na Xboxa.
- Nie wiem czy to ci pomoże, ale kiedy ja jestem smutny i chce mi się płakać, to to mi pomagało. - powiedział rzucając mi jedną piżamę.
- Możemy spróbować. - powiedziałem posyłając mu lekki uśmiech.
Napisałem do mamy że nie wrócę na noc i wziąłem zimny prysznic w łazience chłopaka. Kiedy byłem już przebrany, spojrzałem w lustro. Miałem opuchnięte, czerwone oczy i mokre policzki. Przemyłem twarz wodą i wróciłem do przyjaciela. Też był już ubrany w swoje kigurumi. Szczerze? Wyglądał super uroczo.
- To co? Może Netfix? - zapytał.
- Pewnie. - odpowiedziałem siadając obok niego na kanapie.
Oglądaliśmy jakiś nudny film jedząc wcześniej zamówione zapiekanki i pijąc jakiś napój gazowany.
- Już lepiej? - zapytał patrząc mi w oczy.
- Tak, o wiele. Coś czuję że częściej będę Cię odwiedzał. - powiedziałem śmiejąc się.
- No mam nadzieję Bakuś. - powiedział też się śmiejąc.
Robiłem się senny. Wtuliłem głowę w klatę Pikachu. On pogłaskał mnie po włosach, na co zamruczałem cicho. On cicho się zaśmiał. Podniosłem wzrok prosto na jego twarz. Był bardzo uroczy. Czy to możliwe, że zauroczyłem się w nim? Możliwe. Ale i tak bardzo bolało mnie to, że Kirishima mnie nie kocha. Może to znak? Dzięki temu zauważyłem, że Kaminari wcale nie jest taki zły. Może powinienem dać sobie spokój z Eijiro, i zapoznać się bliżej z Denkim? Nie wiem, ale raz się żyje. Położyłem dłoń na jednym z policzków chłopaka. Na jego twarz wkradł się spory rumieniec.
- Bakuś? - zapytał.
- Co jest?
- To Ty nie jesteś zakochany W Kirishimie? P-przecież jeszcze pół godziny temu mówiłeś że- w tym momencie go pocałowałem.
Kiedy się od niego oderwałem, jego twarz była tak bardzo czerwona, że nic tego nie mogło przebić.
- No niby tak, ale skoro już jest zajęty  to po co mam się niby starać? W prawdzie i tak pewnie bym go jej odbił, ale nie mam siły. - powiedziałem.
- Wiesz, zwykle nie, by wystarczyło. - odpowiedział całując mnie w czubek głowy.
Oparłem głowę o jego ramię, i w ten sposób zasnęliśmy.

You are cool friend of Kirishima 《Katsuki Bakugo x Eijiro Kirishima》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz