Rozdział 2

51 3 2
                                    


Zosta­łam w szpi­talu tro­chę dłu­żej niż mia­łam to w pla­nach. Przez ten czas spę­dzony w szpi­talu zbli­ży­łam się do Jac­k'a. Dzi­siaj jest ponie­dzia­łek mój ostatni dzień w tym szpi­talu, jutro mam dostać wypis. Jestem bar­dzo szczę­śliwa że będę mogła wró­cić do domu i do mojego łóżka. Ale z dru­giej strony robi mi się przy­kro że będę musiała opu­ścić mojego łobuza, nie­stety on nie może jutro wyjść, bie­dak musi zostać jesz­cze dosyć długo na razie z tego co mi wia­domo mowa jest o dodat­ko­wych dwóch tygo­dniach. Gdy już wszystko prze­my­śla­łam. otwo­rzy­łam oczy i popraw­łam swoja pozy­cję na łóżku. Pierw­szą rze­czą jaką zro­bi­łam chwy­ci­łam za tele­fon i spraw­dzi­łam insta­grama. Po 10 minu­tach się znu­dzi­łam, nie było nic cie­ka­wego dla­tego wsta­łam i poszłam do łazienki. Zabra­łam szybki prysz­nic, zro­bi­łam deli­katny maki­jaż i się ubra­łam. Gdy wyszłam z łazienki i weszłam do pokoju zoba­czy­łam Jac­k'a który leżał na łóżku i prze­glą­dał coś na tele­fonie. Zaczę­łam cho­wać rze­czy do mojej walizki i w tym cza­sie on zoba­czył żę jestem w pokoju i powie­dział: -Hej, co tam u Cie­bie? – Siema, nic cie­ka­wego. Nie mogę się docze­kać wyj­ścia ze szpi­tala. – Nie będziesz za mną tęsk­nić?– Kto by tęsk­nił za takim debi­lem?– TY!!!-Nie-Tak-NieTro­chę go już dener­wo­wała ta roz­mowa dla­tego wstał i zaczął mnie łasko­tać. JAK JA GO NIENAWIDZĘ!Gdy zauwa­ży­łam oka­zję to zaczą­łam ucie­kać. Bie­głam na kory­ta­rzu naj­szyb­ciej jak mogłam. Obej­rza­łam się w tył i zoba­czy­łam że on bie­gnie za mną. Nie patrząc na nikogo zaczą­łam biec szyb­ciej. I oczy­wi­ście musia­łam na kogoś wpaść. Zdy­szana zatrzy­ma­łam się i powie­działam: -Prze­pra­szam!– Nic się nie stało. – A to Ty. – Tak to ja! Cześć Tina. – Cześć Alex! Alex to chło­pak któ­rego pozna­łam w szpi­talu, cho­ruje na bia­łaczkę. Mimo swo­jej cho­roby cały czas się uśmie­cha i stara się żyć jak zdrowy nasto­la­tek. Jest on młod­szy od de mnie o rok. Poka­zał mi dwa dni temu swoje zdję­cia i był na nich widać jak wyglą­dał wcze­śniej. Był wysoki no na­dal jest wysoki ale wcze­śniej był bar­dzo wyspor­to­wany i dodat­kowo mega przy­stojny. Przez cho­robę nie może upra­wiać sportu i bar­dzo dużo schudł ale na­dal jest mega przy­stojny. Chcie­li­śmy się scho­wać przed tym palan­tem co mnie szuka dla­tego poszli­śmy na schody ewa­ku­acyjne. Sie­dzie­li­śmy tak przez 10 minut w i roz­ma­wia­li­śmy było tam spo­koj­nie i my we dwoje aż poja­wił się ten pacan. -Zna­la­złem Cie­bie! – Usiadł obok mnie. – Nie­stety – powie­dział Alex– Wiesz o tym że Tina jutro wycho­dzi?– Tak wiem- powie­dział ze smut­kiem w oczach. Zro­biło mi się go szkoda oprócz mnie i Jac­k'a za któ­rym za bar­dzo nie prze­pa­dał nie miał nikogo innego. Jego rodzice odwie­dzali go nie­zbyt czę­sto a jak już byli to cały czas roz­ma­wiali przez tele­fon albo pisali coś na lap­to­pie. Nie chcia­ła­bym mieć takich rodzi­ców dobrze że mam swo­ich rodzi­ców któ­rzy o mnie dbają i chcą dla mnie jak naj­le­piej. -Szkoda że taka śliczna dziew­czyna nas opusz­cza. Przy­kro mi. – Ude­rzy­łam tego idiotę w ramię. Gdy zoba­czy­łam która godzina wsta­łam i szybko pod­bie­głam do drzwi. Chłopcy naraz krzyk­nęli: -Gdzie ucie­kasz?– Rodzice zaraz będą. Tata chcę jesz­cze raz zoba­czyć na bada­nia, musi się upew­nić że nic mi już nie jest. – Dobra ucie­kaj! – rzu­cił mi AlexJak poszłam do pokoju to zosta­wi­łam chło­paków samych, mam nadzieję że się nie poza­bi­jają. Weszłam do sali i tro­chę ogar­ną­łam żeby się nikt nie cze­piał bała­ganu. Po 10 minu­tach weszli do pokoju. I powie­dzieli: – Cześć córeczko! – Cześć, sta­ru­chy!– Jak się czu­jesz? – zapy­tał mnie mój tata John– Dobrze już lepiej się czuję. Mogę już wyjść do domu. – Dobrze, pójdę jesz­cze tylko zoba­czyć na wyniki, żeby się upew­nić czy na pewno wszystko już w porządku. Tata poszedł i zosta­łam sama z moim dru­gim ojcem. Powie­dzia­łam: -Jak tam w domu? Jesz­cze się trzyma cały?– Tak, wiesz jest w gor­szym sta­nie jak Ty jesteś w domu – zaśmiał się. A ja zro­bi­łam smutną buźkę, zało­ży­łam rękę na rękę i się obró­ci­łam. Zaczął mnie łasko­tać a ja się śmia­łam nie chcia­łam ale nie mogłam tego powstrzy­mać. – Już lepiej bo się śmie­jesz. Lepiej mi się zro­biło na sercu mam czło­wieka, mam ludzi któ­rzy mnie ota­czają, akcep­tują i mnie kochają. Zrozumia­łam w tam­tej chwili że nie żyję tylko dla sie­bie ale też dla ludzi któ­rzy mnie ota­czają. TYLKO BOJĘ SIĘ ŻE NIE DAM RADY WSZYSTKO MNIE PRZERASTA. Pode­szłam do ojca i się przy­tu­li­łam. Chcia­łam się cie­szyć chwilą. Po chwili przy­szedł tata i powie­dział że mogę jutro wyjść. Bar­dzo się ucie­szy­łam. Na chwilę jesz­cze posie­dzieli i ze mną po roz­ma­wiali. Gdy wyszli poszłam do sali Alexa ale jak weszłam to zoba­czy­łam tylko Antho­nego nie polu­bi­łam go a on mnie. Zapy­ta­łam osch­łym gło­sem: Gdzie jest Alex?Nie obcho­dzi mnie gdzie on jest. Dobra, spier­dzie­laj tylko pyta­łam. A ja odpo­wia­dam tak jak powinno się takim idiotką. Weź szkoda gadać z takim debi­lem. Poszłam dalej szu­kać Alexa, chcia­łam z nim poga­dać ale ni­gdzie nie mogłam go zna­leźć. Pode­szłam do drzwi które pro­wa­dziły do scho­dów, otwo­rzy­łam je i zoba­czy­łam jak Jack całuję się z jakąś dziew­czyną. Znowu kogoś pode­rwał, zna­łam go tylko dwa tygo­dnie a już zauwa­ży­łam że nie miał ni­gdy dziew­czyny. Powie­dzia­łam szybko: -Gdzie jest Alex?– Poszedł do parku!– Okey, nie prze­szka­dzam. – Nie prze­szka­dzasz – a ja się uśmiech­nę­łam i powie­działam: – Uwa­żaj bo Ci uciek­nie!!!– Jak uciek­nie nic się nie sta­nie jest jesz­cze wiele dziew­czyn. Jak dziew­czyna to usły­szała to zacząła na niego krzy­czeć dla­tego ja się oda­li­łam i poszłam do parku. Gdy już cho­dzi­łam przez chwile po parku zauwa­ży­łam jak Alex sie­dzi na ławce i pła­cze. Pode­szłam, usia­dłam na ławce obok niego nic nie mówi­łam tylko go przy­tu­li­łam. Sie­dzie­li­śmy tak przez chwilę. O nic nie pyta­łam, nic nie mówi­łam tak samo on to robił. Razem weszli­śmy do szpi­tala ja poszłam do swo­jego pokoju a on do swo­jego. Byłam już zmę­czona, popa­trzy­łam na tele­fon i była 20.00. Dla­tego zabra­łam szybki prysz­nic, zmy­łam maki­jaż i prze­bra­łam się w piżamę. Wyszłam z łazienki i poło­ży­łam się na łóżku. Już zasy­pia­łam aż ktoś wszedł do sali, zaświe­cił świa­tło i zaczął krzy­czeć: -Ty już w łóżku? Wstań i chodź za mną. – Nie chcę mi się! Chwy­cił mnie za ręce i podniósł mnie z łóżka. A ja usia­dłam na ziemi i poka­za­łam mu że nie chcę mi się iść. On oczy­wi­ście nie zgo­dził się z moim zda­niem i chwy­cił mnie jak panną młodą. Wysz­li­śmy ze szpi­tala i poszli­śmy nad jezioro które było w ogro­dzie szpi­tal­nym, byłam zdzi­wiona cho­dzi­łam tu od dziecka a nie wie­dzia­łam o ist­nie­niu tego miej­sca. Poło­żył mnie na mostku, sam się poło­żył obok mnie. Było ciemno i przez to na nie­bie były piękne gwiazdy. Powie­dział: – Gdy przy­jęli mnie do szpi­tala byłem sam. Nikt mnie nie odwie­dzał dla­tego przy­cho­dzi­łem tutaj, słu­cha­łem muzyki i ćpa­łem. Byłam zdzi­wiona sły­sza­łam nie raz o nar­ko­ty­kach ale ni­gdy nie zna­łem żad­nej osoby która ćpała. On gdy zoba­czył moją zdzi­wioną minę to zaczął się śmiać. Ja ude­rzy­łam go w ramię. On nic z tego sobie nie robił. Zaczął wycią­gać wore­czek z bia­łym prosz­kiem w środku. Wcią­gnął jedną działkę i zapy­tał się: – Chcesz spró­bo­wać?– Nie, dzięki. Za bar­dzo boję się tego że może mi się coś stać. – Nic Ci się nie sta­nie! Ja jestem cały i zdrowy. – Ta wma­wiaj sobie. Zro­bił minę smut­nego pie­ska i uda­wał że jest obra­żony. – No, prze­pra­szam że ura­zi­łam Księ­cia. – No dobra wyba­czam. Ale spró­bu­jesz? – NIE – Dla mnie. – Nie chce. – Pro­szę!-Nie. Wstał i chwy­cił za bio­dra podniósł i chciał wrzu­cić do wody ale zanim to zro­bił spy­tał: – I co zmie­nisz swoje zda­nie? – Nie – To wrzu­cam -No dobra ale pierw­szy i ostatni raz. Ucie­szył się podał mi wore­czek ja wcią­gnąłam działkę. Nie poka­za­łam mu ale bar­dzo mi się to spodo­bało. Sie­dzie­li­śmy tak parę godzin Nie zauwa­ży­łam kiedy zasną­łam. Następ­nego dnia obu­dzi­łam się. I usły­szałam: Wstała księż­niczka!Zanio­słeś mnie? Tak. Dzię­kuję. Poszłam do łazienki się ogar­nąć. Gdy wyszłam rodzice byli już w pokoju i trzy­mali papiery. Przy­wi­ta­łam się z nimi i powie­działam że zaraz przyjdę. Poszłam do Alexa, poże­gna­łam się z nim a potem zna­la­złam Jac­k'a i też go poże­gna­łam. Wró­ci­łam do sali spa­ko­wa­łam się i ze łzami w oczach wyszłam sali. Po 10 minu­tach byłam już w samo­cho­dzie i jecha­łam do domu. Otwo­rzy­łam ple­cak by wycią­gnąć słu­chawki i zna­la­złam w nim wore­czek z bia­łym prosz­kiem i kar­teczke na któ­rej było napi­sane" wiem że Ci się podo­bało"Uśmiech­ną­łam się ubra­łam schu­chawki, puści­łam muzykę, opar­łam się o okno i cie­czy­łam się z życia.

Far From HerselfWhere stories live. Discover now