Rozdział 4

11 2 0
                                    


Nie wiedziałam co robić. Nie wiedziałam dokąd iść.Słyszałam jego głos coraz głośniej, czyli się zbliżał. Musiałam więc szybko uciekać. Pomyśłam przez sekundę i zacząłam biec, wyszłam już ze szpitala byłam na polu.Popatrzyłam na otaczający mnie świat i zdecydowałam się, że pojadę taksówką do domu. Więc szybko zatrzymałam taksówkę, kierowcy podałam adres mojego domu. Po 20 minutach byłam już na podjeździe, zapłaciłam kierowcy i szybko pobiegłam do domu. Gdy już znalazłam siew własnym pokoju odnalałam misia ze schowanym w nim prezentem, zabrałam go ze sobą. Wyszłam z domu po 10 minutach, już wiedziałam gdzie iść. Biegłam najszybciej jak mogła, mijałam znane mi uliczki i domy moich znajomych ze szkoły. Gdy minęłam brązowy dom mojej dawnej koleżanki wiedziałam, że aranż będę na miejscu. Po ominięciu jej domu zobaczyłam opuszczony stary dom, weszłam na zarośnięty ogródek na którym stał ten dom. Bez zastanowienia weszłam do niego, zobaczyłam w środku pełno butelek po piwie, więc pewnie ktoś urządził tu imprezę. Usiadłam na schodach, które prowadziły na górę i zacząłam rozpinać misia, wyciągłam z niego narkotyki. Odłożyłam misia na schodek obok mnie. I przez dłuższy czas wpatrywałam się na woreczek z białym proszkiem, który trzymałam w ręce.Spłynęła po moim policzku łza i wtedy zrozumiałam.Jacka prawie w ogóle nie znam, a tak się nim przejmuję, nie jest mi potrzebny do życia.Nikt mi nie jest potrzebny do życia, tylko ja i mój świat.Bez wąchania wyciągłam z torebki kartę nasypałam na nią biały proszek i wciągłam działkę. Ten świat jest o wiele lepszy.ZMIENIAM MÓJ ŚWIAT NA ZAWSZE.Minął miesiąc od momentu zajścia w domku. Codziennie chodziłam do parku gdzie piłam z poznanymi chłopakami, którzy są w tym samym wieku co ja. Potem zawsze koło szesnastej chodziliśmy do ruiny tam zawsze ćpaliśmy. Do domu przychodziłam nad ranem, nie rozmawiałam z ojcami. Od Jacka nie odbieram telefonu nie chcę z nim rozmawiać. Z Alexem nadal rozmawiałam jest wspaniałym przyjacielem. Do szkoły nie chodzę wagaruję, nie mam ochoty tam wracać.Dzisiaj jest poniedziałek miałam wychodzić do parku, ale zaczął dzwonić mi telefon, więc odebrałam:– Halo!– Dzień dobry, jestem mamą Alexa. Chciałam ciebie poinformować, że Alex odszedł wczoraj wieczorem. Przykro mi. Pogrzeb jest w środę o godzinie 16.00.– Strasznie mi przykro. Bardzo pani współczuję! Oczywiście będę obecna na pogrzebie. Do widzenia, i jeśli będzie pani czegoś potrzebować proszę dzwonić.– Dziękuję do widzenia.Chciałam płakać, ale nie dałam rady. Wybiegłam szybko do domu. Pobiegłam do sprawdzonego monopolowego, kupiłam 3 butelki wódki. Zdecydowałam się, że pójdę na plac zabaw obok sklepu. Na szczęście nie było nikogo, usiadłam na huśtawce. Zacząłam pić i zapominać o świecie otaczającym mnie. 

 Piłam i piłam, a potem zasnąłam reszty nie pamiętam, i to dobrze. 

Far From HerselfWhere stories live. Discover now