Obudziłam się rano. Wstałam. Poszłam do łazienki. Zrobiłam jedyneczkę. Ubrałam się. Zeszłam z Grace na śniadanie. Ach, droga z naszego dormitorium do WS jest taka długa. Szłam, szłam i moje oczy błądziły sobie wszendzie. Zobaczyłam, jak na parapecie siedzi Syriusz Czarny. Doprawdy powiadam wam, że ten parapet musiał być zrobiony z potężnego kamienia, że utrzymał taki ciężar. Miedzy jego nogami stała jakaś dziewczyna z brązowymi długimi do pasa włosami.
- Zabieraj te łapy Łapo! - krzyczała i się wiła. Oni chyba lubią tak na ostro. Ta dziewczyna chyba jest bardzo niedostępna dla Syrka, ale kto to wie. Nie wnikam.
No nic wzruszyłam ramionami i wszedłam do WS z psiapsi.
Natychmiast złapałam za naleśnika, podniosłam go na wysokość twarzy i przymrużyłam jedno oko, próbując wyobrazić sobie, że chłopaki mają go na twarzy, aby sprawdzić, czy to mój wybranek serca.
- Luno, co ty wyprawiasz? - zapytała Gracienne. - To nie tak się robi! Patrz i ucz się!
Dziewczyna o jasnobrązowych włosach i zieloniutkich jak żaba oczach (zapomniałam wcześniej jej opisać) wzięła kolejnego naleśnika i palnęła nim jednego Krukona prosto w twarz, tak, że przez chwilę trzymał się jego buzi i po chwili ześlizgnął się na jego kolana.
- Co ty robisz, nałożnico?! - oburzył się chłopak, ale go olałyśmy.
- To on? - spytała psiapsi.
- Nie. Zbyt rudy.
- No to jedziemy dalej!
Obszedliśmy cały stół Orła czy Kruka. Sama Rowling nawet nie wie. Po moim wybranku narząda, który pompuje mi krew , ani śladu. Pojechałyśmy dalej. Następną ofiarą padł stół Glizd. Boże, przepraszam. Chodziło mi o węży.
- Grace! Walnij temu!
Psiapsi pokiwała głową i zrobiła, tak jak kazałam. Żółty, tłusty naleśnik znalazł się na twarzy przystojnego (Glizdona) Ślizgona.
- Ty parszywa, zdrajco krwi! Jak śmiesz rzucać na moją facjatę ten zlepek mąki!?
- Grace, mówiłam ci, że Regulus Czarny jest agresywny. To na sto pro nie był on.
Grace wzięła z jego facjaty naleśnika i poszedliśmy dalej.
Wkur...zyłam się. Miałam gdzieś Wulfryja Dumblodrzwiastego i wskoczyłam na stół Hipogryfów. Znaczy Gryfonów. Szłam niczym Dżoana Krupa na wybiegu , strącając żarcie. I nagleeee... Zobaczyłam wybranka mojego narząda.
Miód. Wszędzie miód. Miodowe włosy, miodowe oczy, miodowa cera, miód w uszach! Ah!
- GRACE!!! TO ON! TO OOOOON!
POV REMUS
Jadłem spokojnie tosta posmarowanego czekoladą i miodem, gdy nagle jakaś bląd babka zaczęła strącać żarcie z drugiego końca stołu Gryfonów.
- GRACE!!! TO ON! TO OOOOON! - usłyszałem. Wtedy podniosłem swój wzrok na nią.
To była ta niewiasta! Z wrażenia wyleciał mi kawałek przeżutego tosta z buzi u upaprał mi spodnie w kroczu miodem.
- Chłopaki! To Słoneczko! - szepnąłem gorączkowo, ale nie miałem gorączki (chyba że gorączkę miłości ( ͡° ͜ʖ ͡°)).
- Rzeczywiście śliczna - rzekł Potter. - Brałbym. Wolna jest?
- Wal się Rogaczu. - zdenerwowałem się. - To na mnie wpadała! Ty masz już Lily.
- Ej, to Puchonka! - trafnie zauważył Pedigree niczym Sherlock, gdy badał miejsce zbrodni.
- Dlatego jej nie kojarzyłem - zaśmiał się Syriusz. - Puchoni są praktycznie niewidzialni, lol.
- Łapo, przecież dopiero co mówiłeś na błoniach, że ma najlepszy tyłek na roku - wywróciłem oczami, kręcąc głową w niedowierzaniu.
- Serio? Chyba myślałem o Jess... ach ta wredna żmijka ciągle zaprząta mi myśli.
CZYTASZ
Będziesz wył w nocy jak wilk do księżyca ~ Remus Lupin [Parodia]
Fanfiction"Miłość nie musi być idealna. Wystarczy, aby była prawdziwa." - Czy te słowa dotyczą Remusa i Luny? Luna Solis to Puchonka na piątym roku. Remus Lupin to Gryfon na szóstym roku. Czy dosięgnie ich przeznaczenie? (Zbieżność osób i nazwisk nie jest prz...