POV REMIGIUSZ "REMIK" LUPIN
Byłem zły.
Powiem więcej!
Byłem BARDZO zły!
Ach taki byłem zły, że Luna wolała wampiry. Jak tak można?! W czym one są niby lepsze od wilkołaków? W wilkołaka możesz się wtulić i będzie ci ciepło. Wampir jest MARTWY i zimny! Jedynym minusem jest to, że jako wilkołak, zamiast tulić tej niewiasty zapewne rozszarpał bym ją na kawałki i zjadł serce, ale to przecież tylko szczegół, lol.
Ale chociaż wiedziałem, że nie mogę Lunie wyjawić, kim jestem. Teraz na pewno nie będzie chciała się umówić ze mną. Jeśli ta tajemnica wyjdzie na jaw, to będę skończony.
Aż tu nagle wpadłem na WSPANIAŁY plan.
- Hej, Nicponie! - zawołałem, widząc swoich ziomków.
Byli nimi oczywiście Potter i Black, bo Pedigree gdzieś wcięło.
- Co jest Lunisławie? - zapytał ten nicpoń James, mimo że bardzo świetnie zdawał sobie sprawę z tego że ja nie uwielbiałem, jak tak przekręca się moją ksywkę.
- Wiesz, że nie uwielbiam, jak tak przekręcasz moją ksywkę, Porożaku! - krzyknąłem. Wspomniałem już że byłem bardzo zły? To nie było miejsce i czas na takie zabawy. - Musicie mi pomóc pokazać Lunie, że wampiry są okropne!
- Co, po co?
- I czekaj... jaka Luna?
- No SŁONECZKO! Ona ma na imię LUNA! Rozgryzłem to za pomocą mojego tęgiego umysłu.
POV LUNA
Ukryłam się w swojej puchońskiej norze i płakałam nieśmiało. Jak można tak potraktować kogokolwiek? Jak ten słodki jak miodek Remusek śmiał nazwać mnie Pomylunom? Zranił mnie. Nagle słyszę #stukupuku do drzwi. Nieśmiało dosięgam klamki, zaciskam ją, podnoszę, drzwi się otwierają i.... PISZCZĘ PRZERAŻONA. Stoi przede mną trzech mężczyzn w czarnych jak śnieg pelerynach, kołnierzu jak Bonaparte i z wielkimi, ostrymi kłami.
- Co jest lol? - wykrztuszam z siebie, przybierając pozę beznamiętną.
- Przyszliśmy, aby cię zabić - odezwał się James Potter.
- A chcesz kołkiem w serce? A ty Black? Chcesz czosnkiem po mordzie? A ty... Remus? Remus, jak mogłeś! - krzyczę zdewastowana całym zajściem. On nasłał na mnie swój gang, żeby wyssali ze mnie krew!
- Och, nie lękaj się. Ja się z nimi rozprawię. ABRAKADABRA!
I nagle James i Syriusz w pelerynach padli martwi na ziemię.
*koniec aktu I*
POV REMUS
- Och, Remusie, uratowałeś mnie!
- Tak, Luno - odpowiedzałem. Kopnąłem nogą chłopaków, żeby juz sobie potajemnie poszli, co zrobili, tak aby Luna nie widziała. - Dla ciebie zabiję każdego wampira, bo to bezduszne potwory! Nie to co wilkołaki.
- Ale jak to?! Przecież wilkołaki zabijajom!
- Mylisz się, miodku. Są kochane, zupełnie jak ja. To tylko ludzie, których spotkał okropny los.
- No w sumie masz rację. Już je lubię. A... ty lubisz może latające karpie?
- Wtf Luna?
- No tak pytam - zawstydziła się.
Zmarszczyłem brwi. Czułem, że to odpowiedni moment, aby podzielić się z nią sekretem.
- Boję się latających karpi...
- O, nie... - zasmuciła się. - Każdy tak mówi! J-ja wiedziałam! JEstem potworem! - zaczęła płakać, po czym przemieniła się w karpia w wyleciała przez okno.
- Luno, zaczekaj! JA TEŻ JESTEM POTWOREM! - ale już mnie nie usłyszała i z cichym chlupnięciem wleciała do jeziora.
CZYTASZ
Będziesz wył w nocy jak wilk do księżyca ~ Remus Lupin [Parodia]
Fanfiction"Miłość nie musi być idealna. Wystarczy, aby była prawdziwa." - Czy te słowa dotyczą Remusa i Luny? Luna Solis to Puchonka na piątym roku. Remus Lupin to Gryfon na szóstym roku. Czy dosięgnie ich przeznaczenie? (Zbieżność osób i nazwisk nie jest prz...