2. Ty chyba żartujesz?!

757 82 4
                                    

  Po dwóch godzinach nieco intensywniejszej jazdy Jurij postanowił wrócić do domu. Obecnie przebywał u dziadka, co widocznie poprawiało mu nastrój. Rzecz jasna, Nikolai Plisetsky wiedział o sytuacji z Otabekiem, i mimo, iż nie znał go osobiście - wierzył wnukowi na słowo, więc Kazacha miał za wspaniałą osobę. Kiedy kontakt nastolatków zamierał,  Równie mocno współczuł wnukowi, ponieważ widział, jak bardzo cierpiał blondyn.

  Były dni, kiedy Jurij zamykał się w pokoju, siedział po kołdrą i nie robił nic pożytecznego. Myślał. Zastanawiał się, dlaczego Otabek porzucił go jak zwykłą szmatę. Może coś mu się stało? Miał wypadek...? Rosjanin nie wiedział. Nawet się nie domyślał... Czasem spędzał w ten sposób całe popołudnia, zazwyczaj zapominając o posiłkach. Przez to stał się jeszcze bardziej wychudzony, co przez jego jeszcze bardziej  szczupłą sylwetkę było doskonale widać. Dziadek mu zwracał uwagę, i prosił. Wręcz błagał, żeby jego wnuczek się nie dołował i zapomniał o wszystkim...

  Dla Jurija nie było to jednak takie proste. Kto by pomyślał, że jego zimne jak lód serce absolutnie wymięknie przez inną osobę?

  Otabek nie był dla blondyna jakąś tam osobą. Był on człowiekiem, który jako nieliczny zaakceptował go w stu procentach - nie odrzucił go ani trudny charakter Jurija, ani wygląd porównywalny do wróżki. Nawet, jeśli Rosjanin bardzo chciał - po prostu nie umiał zapomnieć, przez co jego serce pękało jeszcze bardziej.

 
                              *  *  *
 
  Tym razem blondyn nie zamknął się w swoim pokoju, a postanowił posiedzieć z dziadkiem. Widział, jak bardzo staruszek się starał, żeby poprawić Jurijowi nastrój. Zrobił nawet jego ulubione pierożki, przez co nastolatek pierwszy raz od miesiąca zjadł porządny obiad. Siedząc przy stole opowiedział panu Plisetsky'emu o szkole, łyżwiarstwie, mistrzostwach, znajomych - nie chciał, żeby jego dziadek widział, iż tak naprawdę nie zmieniło się nic, a chłopak czuł się równie źle i samotnie. Plan się jednak powiódł, gdyż Nikolai był szczęśliwy, widząc poprawę nastroju chłopaka.

  Po zjedzeniu obiadu Jurij niczym kot rozłożył się na kanapie, scroolując instagrama. Patrzył na swoje dawne zdjęcia z Otabekiem, a przez wspomnienia z nimi związane - momentami jego twarz zdobił mały uśmieszek. W pewnym momencie zerknął na profil Kazacha. Jego ostatnimi postami były fotografie z czasów Grand Prix. Jurija bardzo to zaskoczyło, ponieważ do tamtej pory brunet bardzo udzielał się na mediach społecznościowych, więc chcąc, nie chcąc - blondyn zaczął się martwić, i to naprawdę mocno.

  Po dłuższej chwili zastanowienia Rosjanin postanowił wybrać numer do Kazacha - bardzo cieszyło go to, iż wtedy, pod wpływem emocji - nie wykasował go z pamięci telefonu.

  Nerwowo zaczął chodzić po pokoju czekając, aż Otabek odbierze. Co prawda, równie dobrze chłopak mógł odrzucić połączenie (tak, jak potraktował każdy telefon od Jurija w ciągu ostatniego miesiąca). Całe szczęście, już po trzech sygnałach dało się usłyszeć ciepło wypowiedziane 'halo', na dźwięk którego Jurij momentalnie się uśmiechnął.

  Po chwili jednak mina nieco mu zrzedła, kiedy przypomniał sobie, jaki temat chciał poruszyć z Otabekiem.

- Czy powiesz mi, do jasnej cholery, co się z tobą działo?! - zapytał z wyczuwalną złością, ale i troską w głosie.

- Przepraszam, że nie dawałem znaków życia... - odpowiedział ze skruchą w głosie, i urwał w pół zdania, co w jego przypadku było dość  dziwne.
 
Obaj milczeli przez dłuższą chwilę, dopóki nie postanowił odezwać się Jurij.

- Beka, czy... Wszystko u ciebie w porządku? - spytał naprawdę zmartwiony, nie czując w tym momencie niczego poza tym.

- Teraz już tak, ale... - Jurij milczał, nawet nie próbując przerywać Otabekowi. - Miałem wypadek, a moja mama... Umarła... - przerwał na krótki moment, aby ciężko westchnąć. Moja psychika była w zupełnej rozsypce, tak bardzo cię przepraszam... - wyjaśnił ze smutkiem w głosie.

- Ja... Nie miałem pojęcia... - blondyn odparł cicho, zastanawiając się nad tym wszystkim. - Nie rób tak więcej, tęskniłem i to bardzo. Zakaz opuszczania mnie bez słowa, jasne? Beka? - mimowolnie się uśmiechnął.

- Obiecuję. Już nigdy więcej - odpowiedział Jurijowi, po chwili przypominając sobie o jednej ważnej rzeczy. - Jutro pierwszy marca. Twoje urodziny - dodał, jak zwykle krótko i zwięźle.

- Pamiętasz! - szczerze się uśmiechnął, na moment przysiadając na kanapie.

- Muszę ci wynagrodzić moje zachowanie. Jutro przyjeżdżam do Moskwy na dziesięć dni. Specjalnie dla ciebie, do będzie prezent urodzinowy - zwięźle wyjaśnił głosem zdającym się nie ukazywać żadnych emocji.

- Ty chyba żartujesz?! - wykrzyknął na tyle głośno, że nawet jego dziadek wyszedł z pokoju obok, aby sprawdzić, co spowodowało taki wybuch emocji u wnuka.

  Następne minuty rozmowy trwały w wszelkich ustaleniach, gdzie przyjaciele mają się spotkać. Kiedy w końcu przestali tak zawzięcie dyskutować, a wreszcie blondyn wreszcie się rozłączył - niesamowicie szczęśliwy padł na łóżko. Powróciła mu nadzieja, iż wszystko będzie jak dawniej. Nie do końca rozumiał, co czuł - radość, wzruszenie, szczęście w jednym. Wiedział jednak jedno - to na pewno będą najlepsze urodziny w jego życiu.

10 dni [Otayuri]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz