33

327 33 14
                                    

Pomieszczenie było całe białe i promieniowało od niego białe światło. Wesznliśmy do pokoju, a kiedy stanęliśmy na samym środku ze ścian wystrzeliły lustra , które zaczęły lewitować wokół nas.

Na szybach zaczęły pojawiać się różne obrazy.

-To co widzicie w lustrach to momenty waszego życia, ale pewnie się już zorientowaliście....

-Z kąt znasz to miejsce? Mieszkam w tej wiosce ponad trzydzieści lat i w życiu czegoś takiego nie widziałem.

-Odkryłam je kiedy miałam trzynaście lat, przyprowadziła mnie tu Kushina. Ne przerywaj.- powiedziałam kiedy Naruto otworzył buzie aby coś powiedzieć ale natychmiast ją zamknął kiedy zwróciłam mu uwagę.- Dzięki tej jaskini potrafię pokazywać zmarłych innym , a nie tak jak mam na co dzień, że widzę ich tylko ja.

-Coś trudne to do uwierzenia.- Raikage skrzyżował ręce.

Stanęłam naprzeciw nich po cczym się skupiłam , a dookoła mnie pojawiła się zielona mgła. Zza mnie wyszli po kolei Onoki, Minato i reszta poprzednich Kage.

-Nikt mi nie wierzył, że widzę zmarłych...

-Z kąt mamy wiedzieć, że to nie iluzja?- Uzumaki dalej był podejrzliwy.
Nagle obok blondyna pojawił się Sasuke... A kedy go zobaczyłam powoli zaczął narastać mój gniew .

-To nie jest iluzja.- powiedział szatyn.

-Mieliście być sami!- krzyknęłam.

-To nie było możliwe [Imię]...

-Kto jeszcze z wami jest?! Pokazać się !

Z góry wyskoczyli po kolei moi przyjaciele i ich rodzice, Kakashi, stary Raikage .

-Nie, nie, nie nie... Nikt nie mógł wiedzieć o tym miejscu! Zaufałam wam!

-Tak jak ja kiedyś zaufałem tobie.- powiedział spokojnie Naruto.

Moje oczy stały się żywymi pięciozłotówkami . Spuściłam wzrok a do mich oczu napłynęły łzy. Wytarłam je , w końcu obiecałam sobie, że nie będę więcej płakać. Jednak złość we mnie buzowała dalej. Straciłam kontrolę nad tym co robię i co mówię , tak jak by mnie to coś opętało.

-W takim razie zabiję i was . –podniosłam głowę i spojrzałam się na resztę .

Na ich twarzach malowało się przerażenie, mój głos całkowicie się zmienił. Teraz był gruby i przerażający.

Kiedy miałam już stworzyć wodne katany Shikadai podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił, nie zwracając uwagi na zagrożenie z mojej strony.

Prawie, że natychmiast odzyskałam świadomość. Przytuliłam się do osoby, którą kocham najbardziej na świecie .

Nagle usłyszałam za sobą klaskanie. Odwróciłam się na pięcie a zaraz po tym obok mnie staną Shikadai.

Stał tam jakiś czerwono włosy mężczyzna z podłym uśmiechem na twarzy.

-Widać [Imię] pokonałaś mojego demona, którego w sobie skrywałaś...

-Kim jesteś?

-Mam wiele imion, ale najczęściej nazywają mnie Lucyferem...

-To diabeł [Imię], diabeł. –obok mnie pojawiło się cale Akatsuki.

-O! Heyo!- Hidan nie zwracając uwagi na nic i na nikogo pomachał do Shikamaru.

-Ty...

-Czego chcesz ?- przerwałam im.

-Proste, mały zakładzik. Skoro chcesz zapobiec wojny to się zgodzisz...

-Mów.

-Zawalczymy , jeśli wygrasz to nie stoczę wojny z Bogiem, jeśli jednak przegrasz... Zawalczysz u mego boku.

Wszyscy spojrzeli się po sobie. Ja natomiast w głowie miałam mętlik , jednak po chwili dotarłam do jednego...

-To się zupełnie nie opłaca.- wycedziłam przez zęby.

-Sprytna jesteś, w takim razie jeśli przegrasz, zostaniesz moją żoną, ale nie zaatakuję na ziemi. – diabeł uśmiechną się chytrze .

-Zgoda- powiedziałam bez chwili zastanowienia.

-Nani?-Shikadai spojrzał się na mnie . – [Imię] nie możesz, wiesz , że nie wygrasz...

-Wiem, jednak jeśli to uchroni nas od katastrofy to jest najważniejsze. 

[ZAKOŃCZONE]ShikadaixReader "Nauczyć się szacunku"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz