; 34

256 31 6
                                    

adrenalina szalała w jego organizmie, kiedy zdecydowanym krokiem przemierzał korytarze firmy. nie potrafił zrozumieć, co, na bogów!, miała w swojej głowie Karens, kiedy wciągnęła Zayna w całe to nieoficjalne bagno.

– Myra – zagrzmiał od progu, nie bacząc na konwenanse. na chwilę obecną miał w głębokim poważaniu, że na fotelu przy biurku siedział jeden z zaprzyjaźnionych dziennikarzy, a kobieta wyglądała na mniej niż zadowoloną z obecności swojego podwładnego w jej gabinecie.

– na chwilę obecną jestem raczej zajęta, detektywie Payne – odparła kobieta, karcąc go spojrzeniem.

– niezmiernie mi przykro, że przeszkadzam – zironizował młody mężczyzna, opierając się dłonią o drugi fotel – ale mam sprawę niecierpiącą zwłoki.

– jestem pewna, że godzina cię nie zbawi. Pan Poole przyjechał tutaj specjalnie i...

– to żaden problem, pani detektyw! – odezwał się starszy mężczyzna, który do tej pory jedynie wodził wzrokiem pomiędzy dwójką policjantów. – praca przede wszystkim, prawda?

– dziękuję za wyrozumiałość – skwitował cierpko Liam. – sprawa życia i śmierci, rozumie pan.

– oczywiście, oczywiście. jak każda tutaj! – pracownik „The Guardian" podniósł się ze swojego miejsca i, kompletnie niezrażony rozdrażnieniem młodego mężczyzny, posłał mu subtelny uśmiech. – nie sądzę, że przerywałby nam pan, gdyby było inaczej. zaczekam na korytarzu. zdaje się, że widziałem tam automat do kawy.

detektyw odprowadził Poola wzrokiem do szklanych drzwi i dopiero gdy te zamknęły się z cichym kliknięciem, zwrócił się twarzą w stronę zirytowanej Myry.

– mogę wiedzieć, czemu podburzasz mój autorytet w oczach prasy?

– mogę wiedzieć, czemu wciągasz Malika w to gówno? – odparł w podobnym tonie, mrożąc ją spojrzeniem. – jesteś moją przełożoną, a bardziej rozgarnięte decyzje podejmują dzieci w przedszkolu!

– ostrożnie, Liam. nie chcesz powiedzieć o kilka słów za dużo. – kobieta upomniała go, uspokajając go jednocześnie gestem ręki. – zgaduję, że rozmawiałeś z Zaynem.

– wiesz, ciężko było przeoczyć moment, kiedy ostemplowane pudła z naszego archiwum w cudowny sposób zmaterializowały się w labie – odciął się Payne. – mógłbym jeszcze zrozumieć tę całą sprawę z udostępnieniem mu akt do pracy magisterskiej, ale zlecanie mu czegokolwiek poza oficjalnymi badaniami?! Myra, to stażysta, do cholery!

– i potencjalny członek twojej nowej ekipy – wtrąciła spokojnym tonem Karens, poprawiając się na fotelu. – okazał sporo zaufania, mówiąc ci o tym, o co go poprosiłam.

– tak, ale popełnił przy tym gigantyczny błąd, bo rozpieprzył całą koncepcję tego, co powinniśmy robić. nie możesz teraz pozwolić, aby kon–...

– wręcz przeciwnie, Li. mogę i właśnie to robię – przerwała mu starsza detektyw, podnosząc się ze swojego miejsca i podchodząc w jego stronę. – nie nauczyłeś się niczego przez te kilka lat, podczas których tu pracujesz, Liam? nie wszystko jest tylko białe lub czarne.

– nie rozumiem, jak to wiąże się ze sprawą. i nie rozumiem, dlaczego obróciłaś to w taki sposób, że to ja stoję w centrum zainteresowania, a nie wasz dziwny układ. – szatyn ściągnął brwi i popatrzył na nią dociekliwie.

– posłuchaj. wiem, że teraz wydaje ci się, że popełniam ogromny błąd, angażując Malika w twoje małe śledztwo, ale musisz popatrzeć na większy obrazek. – kobieta zamyśliła się na chwilę, próbując zebrać odpowiednie słowa. – jak sądzisz, jaki procent laborantów, którzy obecnie z nami pracują, był zaangażowany w poprzednie śledztwa związane z Topielcem?

tell me it's real | ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz