Pov. Jack
Tej nocy Ojca znowu nie było w domu.
Może znowu siedzi na posterunku.
Odkad umarła moja matka, zaczął kraść, abyśmy jakoś żyli.
Nie wiem, dlaczego nie znajdzie sobie normalnej pracy. Tyle razy go już prosiłem, ale mnie nie słucha. Dodatkowo coraz rzadziej go widuję, bo albo ma problemy z policją, albo kradnie, albo ma jakieś inne sposoby na zarabianie.
Nie zrozumcie mnie źle, kocham go. Pomagamy sobie nawzajem.
Jednak chciałbym chociaż chwilę żyć jak normalne dziecko.
Być lubianym.
Przystojnym.
Najlepszym we wszystkim.
Popularnym.
Jak Nick Cooper.***
W szkole, na lekcji języka Angielskiego, zauważyłem, że z moim dręczycielem jest coś nie tak.
Nie rozmawia, nie dokucza nikomu.
Tylko siedzi i pustym wzrokiem lustruje tablicę.
Ma taki wyraz twarzy, jakby miał się za chwilę popłakać.Parę godzin później, widziałem go z kolegami na boisku szkolnym. Grali w piłkę nożna, a Nick się śmiał, kiedy jego kolega, Alec, zaliczył glebę.
Hm, chyba mu lepiej.
Nie martwię się o niego. Byłem tylko ciekawy, skąd taka zmiana.***
Wracam do domu i nie zastaję w nim Ojca.
Już się przyzwyczaiłem, że muszę robić jedzenie i dla niego, i dla siebie. Nie wiem, czy to w porządku, że 14-latek robi sobie i rodzicowi obiad, ale niech będzie.
Przynajmniej mamy czym napełnić brzuchy.
Gdy zjadłem, musiałem się zbierać na lekcje pływania. Ojciec stwierdził, że „co ja będę w domu siedział, a tak to przynajmniej zdobędę nowe umiejętności i może znajdę jakiegoś przyjaciela".***
Na drzwiach przy wejściu na basen wisiał wielki plakat z napisem "NOWI CZŁONKOWIE MILE WIDZIANI!".
Przebrałem się w swoje kąpielówki i poszedłem do sali z basenem, gdzie miały odbyć się zajęcia.
Jeszcze szybko spojrzałem na zegar wiszący na ścianie.
16:37.
Eh, spóźniłem się.
Otwieram drzwi i widzę inne dzieciaki pływające wzdłuż basenu.
Jednak nie widzę żadnego dorosłego.
No tak, Ojciec wspominał, że w tej grupie dowodzi kapitan, wybierany spośród dzieciaków.
Czekałem chwilę przy wejściu, aż może kapitan mnie zauważy i podejdzie, ale albo nie było kapitana na dzisiejszych zajęciach, albo miał to gdzieś.
Zakładając drugą opcję, po prostu wszedłem do basenu.
Woda była zimna, ale do zniesienia. Schodziłem powoli po drabince, jednak poślizgnąłem się i wpadłem do wody.
Chciałem stanąć na gruncie, jednak się spostrzegłem, że go nie ma.
Jest za głęboko.
A ja nie umiem pływać.
Zacząłem się topić, a z moich krzyków nikt nic sobie nie robił.
Gdy już powoli traciłem przytomność, poczułem czyjeś ręce podnoszące mnie nad wodę.
Próbowałem złapać oddech, trzymając się kurczowo za szyję mojego "wybawiciela".
Podniosłem wzrok i zobaczyłem tę straszną twarz.
To był Nick.
Nick Cooper.
Jak mnie zobaczył, jego mina mówiła sama za siebie.
-Ugh, to C i e b i e uratowałem...?
Miałem mu odpowiedzieć czy co? Przecież widzi, że to ja.
-Czego się zacząłeś topić? Pływać nie umiesz?!
-No, chyba po to tu jestem, nie? Muszę się nauczyć.
Nick i ja spostrzegliśmy, że on dalej trzyma mnie w swoich ramionach, więc oblałem się rumieńcem, bo chyba nigdy nie byłem w takiej krępującej sytuacji. On widząc moje zażenowanie uśmiechnął się złośliwie i posadził mnie na brzegu.
-No, to ty jesteś ten nowy?
-Tak.
-I mam Cię nauczyć pływać?
-Dlaczego ty? Chyba mi nie mówisz, że jesteś kapitanem?
Na myśl, że faktycznie może tak być, że będę musiał się go słuchać, i że będzie mógł ze mną robić, co zechce, była straszna.
-Ta, a co? Nie pasuje?
No nie bardzo.
-Cóż, ciagle się ze mnie nabijasz, więc nie mam zbytniej ochoty z Tobą pływać.
W jego oczach pojawiła się... skrucha?
Może, ale jak już, to na ułamek sekundy.
-Eh, to zaczynamy naukę dzidziusia?
-Błagam, nie nazywaj tego tak. Mów po prostu "nauka".
Nie odpowiedział mi, tylko wział deskę do pływania dla dzieci i kazał mi z nią płynąć.
Spróbowałem, ale nie udało się.
-Haha, jaka sierota! Nawet z deską do pływania nie umiesz! Sierotaaa, sierotaaaaa! Hahahaha!
Ten to ma fajnie, jest wyższy i dosięga do dna.
Znowu mnie ustawia i trzyma rękę na moim brzuchu. Po paru próbach mi się udało.
-Wreszcie... No, to teraz sobie popływaj, a ja spadam. Nara, frajerze!
Nie wiem czy się w sumie cieszyć, bo co jeśli znowu będę tonął?
Nick, widzac moja minę, kiedy wyobrażałem sobie perpektywę utonięcia w basenie szkolnym, powiedział:
-Jedynie mnie zawołaj. W ostateczności.
Pokiwałem posłusznie głową i zacząłem pływać tam i z powrotem.
Innym to przychodzi z łatwością, a ja się męczę nawet z tą głupią deską.
Po skończonych zajęciach poszedłem do szatni. Gdy już miałem zdejmować strój, do mojej przymierzalni wparował Nick.
-To pa, chłopa... CO TY TU ROBISZ?!
Desperacko zasłaniając się rękoma zacząłem dukać:
-N-noo... Myślałem, ż-że jest w-wolne...
-Nie widzisz nazwiska?!
Patrzę na wskazane przez niego miejsce.
Faktycznie, pisze "Nicholas Cooper".
-P-przepraszam... Nie widziałem... i... i...
Wziął głęboki wdech i ku mojemu zdziwieniu powiedział delikatnym głosem:
-Eh, nic się nie stało... Zresztą, szło ci coraz lepiej.
Uśmiechnał się, a ja bąknąłem tylko "dziękuję" i wyszedłem jak najszybciej z jego przymierzalni. Szukałem swojego nazwiska, po czym wszedłem do wyznaczonego mi miejsca.
Zachowywałem się kompletnie cicho, można by pomyśleć, że nie ma żywej duszy (oprócz Nicka).
Po jakimś czasie zaczałem słyszeć dziwne dźwięki dochodzące z kabiny Nicka.
Brzmiało jak... płacz?~ 29.08.2019
YOU ARE READING
✦ тσgєтнєя ιη тнιѕ мα∂ηєѕѕ ✦
Misterio / Suspenso【PORZUCONE】 // kolejna stara książka, w której dialogi są źle napisane (i well, nie tylko dialogi) "𝘑𝘢𝘤𝘬... 𝘞𝘴𝘻𝘺𝘴𝘵𝘬𝘪𝘦 𝘵𝘢𝘫𝘦𝘮𝘯𝘪𝘤𝘦 𝘬𝘪𝘦𝘥𝘺ś 𝘸𝘺𝘫𝘥ą 𝘯𝘢 𝘫𝘢𝘸... 𝘛𝘰 𝘰𝘥 𝘊𝘪𝘦𝘣𝘪𝘦 𝘵𝘺𝘭𝘬𝘰 𝘻𝘢𝘭𝘦ż𝘺, 𝘤𝘻𝘺 𝘵𝘦𝘳𝘢...