Festiwal

317 33 21
                                    

***

W drzwi od pokoju zapukała młoda kobieta. - Hiroto, masz gościa. - Powiedziała spokojnie, wiedząc w jakim stanie jest jej przybrany brat.

Czerwonowłosy właśnie wisiał głową do dołu z łóżka. - Dobrze, może wejść. - Odpowiedział patrząc uważnie na drzwi.

- Ohayõ, Hiroto-kun! - Do pokoju właśnie wszedł nie kto inny jak Endou. - Jak się czujesz? - Zapytał od razu podchodząc do chłopaka i siadając przed nim, ze swoją torbą w ręku.

- Ujdzie.. - Odpowiedział bez szczególnego przekonania. - Jak tam twoja drużyna? Nie spóźnisz się na trening?

- Nie, o to się nie martw. - Szatyn uśmiechnął się sympatycznie. - I tak mało osób przychodzi. Wiesz, wszyscy kochają piłkę, ale mają też inne obowiązki. Chyba mi odpuszczą jeden raz.

- Rozumiem.. - Turkusowooki uśmiechnął się blado. Przypomniały mu się czasy, gdy wszystko w życiu było proste. Gdy nikt niczego od nich nie oczekiwał. Gdy był ze swoimi przyjaciółmi.

Ale teraz.. Nikt oprócz Mamoru go nie odwiedzał. No może z wyjątkiem poczucia winy.

- Haalooo.. Kosmito Granie, ja Endou Mamoru zgłaszam się do ciebie z planety zwanej Ziemią. - Brązowooki pomachał mu ręką przed oczami.

- Bardzo śmieszne. - Mruknął Kiyama.

- Przynajmniej zwróciłeś na mnie uwagę. - Zaśmiał się. - Trzymaj. - Z radosnym uśmiechem szatyn podał mu lizaka w kształcie  pomarańczy.

- Rety.. Skąd ty takie wytrzasnąłeś? - Zapytał Hiroto odwijając opakowanie.

- Powiedzmy, że mam swoje źródła. - Ponownie się zaśmiał kapitan Raimon.

Kiyama z uśmiechem patrzył na słodycz. Doskonale pamiętał jak takowy lizak smakuje. To jak smaki dzieciństwa. Słodkie tak bardzo, że można nie jeść słodyczy przez tydzień, jednak jednocześnie gorzkie jakby się jadło skórkę pomarańczy.

Właśnie takie lizaki Hitomiko kupowała swojemu licznemu rodzeństwu.

***

- Midorikawa. - Kapitan Korei poraz kolejny wymawiał nazwisko zielonowłosego.

- Przepraszam! - Speszył się od razu.

- Nie szkodzi.. Ale naprawdę, lepiej uważaj, bo znowu nam się zgubisz. - Czarnowłosy pokręcił głową. - A tego nikt by nie chciał.

- Racja.. - Przytaknął młodszy, dalej będąc na tyłach grupy.

- Słuchaj Terumi. - Zagadał ponownie Choi Chang Soo. - Musisz coś z nim zrobić. Wygląda na nieszczęśliwego. My nie możemy go pocieszyć, jesteśmy mu kompletnie obcy..

- Rozumiem. - Odpowiedział blondyn i zaczekał, aż Ryuuji będzie obok niego.

Nie minęło zbyt dużo, czarnooki widząc, że Afuro na niego czeka, podbiegł i od razu zagadał - Um.. Affo?

- Słucham uważnie.

- Wiesz może.. Jak tam u wszystkich? - Zapytał niepewnie Midorikawa.

Rozdzieleni przez los, przyciągnięci przeszłością | Gazelle x Burn |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz