Rozdział 5.

226 24 6
                                    

     Mężczyzna cały się spiął, siadając z powrotem na ławce. Patrzył na znany mu sztylet w swojej lewej dłoni. Jedynie teraz co mógł zrobić to poinformować szefa. O większych problemach z Portową Mafią. Schował ostrze do kieszeni płaszcza i ruszył do Agencji.

     To będzie tylko kwestia czasu, gdy znowu się spotkają. Godzina. Dzień. Tydzień. A jak to się zakończy?

***

     Gdy wróciła do domu, na stoliczku w kuchni znajdowało się duże pudło z folderami. Informacjami na temat członków Zbrojnej Agencji. Ściągnęła kapelusz i zabrała wszystkie dokumenty do sypialni.

- Każdy folder..- przeliczyła je.- Jest na inną osobę.

     Ich umiejętności, słabości. Wykorzystanie wszystkich tych informacji.. Bez wahania wzięła pierwszy z brzegu dokument.

***

- Czy ty w ogóle spałaś wczoraj? - rudowłosy szedł krok w krok obok swojej przyjaciółki.

- Nie, byłam zajęta dokumentami. -zatrzymała się przed windą, która prowadziła do Mori'ego.- Nie martw się. Postaram się odespać to dzisiaj.

- Jeśli nie dostaniesz kolejnej dawki papierów.

- Prędzej zadanie z Psem. -zawołała widne i położyła dłoń na biodrze.- To będzie znacznie gorsze, Chu-chan.

- Prawda, jednak pamiętaj, że twoje stanowisko jest wyżej postawione.

- Tak, choć to nie zmienia tego, że będę z nim pracować. - drzwi do widny się otworzyły, weszła. Stanęła przed Chuuyą wyprostowana. - Dalej jestem dla niego "niepotrzebna".

- Więc to zmień, jesteś przecież sprytna. -uśmiechnął się mężczyzna.- Powodzenia na spotkaniu.

     Dziewczyna kiwnęła jedynie głową. Drzwi się zamknęły, a winda pojechała do góry. Zmienić jego tok myślenia o partnerze, dobre sobie.. Jest to wykonalne. Wyciągnęła ze swojej portmonetki małe lusterko, by się przejrzeć . Poprawiła szybko makijaż przed spotkaniem.

     Akutagawa prawdopodobnie jest u szefa-ojca, czekając, by namówić go, aby nie byli partnerami. Co sama popierała. Jednak Mori tak postanowił i tak będzie. Zamrugała, cicho westchnęła, gdy metalowe drzwi zaczęły się po raz kolejny otwierać.

- To zaczynamy..-napięła mięśnie i wyszła z windy.

     Ogai siedział przy swoim biurku przeglądając papiery, zgadła, Pies stał natomiast przy oknie i patrzył na całe miasto. Był skupiony, jednak gdy Katsumi weszła, coś się nieznacznie zmieniło w jego wyrazie twarzy.

- Tsubasa. -powiedziała. Założyła swoje dłonie za plecami. Prawdziwe zadanie, nareszcie.

- Dobrze, jak już oboje jesteście.- spojrzał na nią, jak i chłopaka.- Pewnie myślicie, że jest dla was, konkretne zadanie. - Jednak jako takiego nie ma. Jest tylko szansa.

- Jaka? - odezwał się Akutagawa chłodno.

- Właśnie wyjechał z Yokohomy jeden z członków Agencji. Edogawa Ranpo.

- Ultra Dedukcja?

- Zgadza się Katsumi, widzę, że przeglądnęłaś dokumenty.- Przeglądnięcie to mało powiedziane. - Agencja nie wie o twoim istnieniu prócz Dazai'a. Na razie. Trzeba to wykorzystać.

     Już na pewno wiedzą, przynajmniej szef organizacji. Przecież TYLKO wbiła sztylet tuż przy głowie bruneta, gdy spał. Spał, nie widział jej.

- Na pewno, Dazai nie pamięta dobrze, jak wyglądasz. -zmarszczył czoło.- Problemem jednak mogą być-

- Moje włosy, wiem. - powiedziała cicho. -Jednak mogę z nimi zrobić porządek.

- Tylko ich sobie nie zniszcz, moja droga. Są zbyt ładne i Elise będzie smutna, gdy je przefarbujesz.

Odpowiedziała jedynie kiwnięciem.

- Omówcie plan działania, a później poinformujcie mnie o tym. Możecie iść.

- Dobrze.

     Akutagawa ruszył w stronę wyjścia, bez słowa. Poszła tuż za nim, kłaniając się wcześniej Mori'emu. Oboje weszli do widny. 

Jedynym dźwiękiem, jaki słyszeli to muzyczka z głośniczka. 

- Ja się tym zajmę. Obmyślę plan. A ty.- przymknęła oczy.-Nie wchodź mi w drogę, wtedy ja nie wejdę swoimi butami w twoją.

     Spojrzał na nią. Jego ciemnoszare oczy patrzyły na nią z pewną wyższością. Głupi. Uważa się na lepszego i silniejszego.

- Nie dziwię się. Dlaczego Da-chan wybrał tego tygrysa, na swojego nowego ucznia.-drzwi się szybko otworzyły. Całe szczęści. Wyszła szybko z windy, zanim zareagował na ostatnie jej zdanie. Ręce drżały, a oczy przybrały czerwonawy kolor.

***

     Siedziała przy stoliczku, w swoim salonie. A naprzeciwko niej znajdował się Chuuya. Polewała mu trochę wina.

- Trafiłaś prosto w jego czuły punkt. Już na bank cię nie cierpi.

- Cóż..-napiła się prosto z butelki. -Potrzebowałam adrenaliny, a Akutagawa był najbliżej.

-I przy najbliższym zostaniesz po prostu zabita, przez niego.

-Może. Pomożesz mi JEDNAK przeżyć i obmyślić plan? - związała swoje włosy w warkocz.- Te dokumenty pomogły w kwestii detektywów.

- Jasne, ale stawiasz mi przez najbliższy miesiąc obiad.

     Przewróciła oczami. Zgodziła się na taki układ, lepszy obiad niż drogie wina. Wypili i wzięli się do roboty. Plan na zaatakowanie Dazaia? Tygrysa? Czy może całej Agencji..

- To odpada. Czarne Jaszczurki już próbowały, bezowocnie.- powiedział mężczyzna. Odpowiedzią na to było krótkie przekleństwo.

- Dużo pracy przed nami.

- Si.

***

     Nic nie szło po myśli. Każdy pomysł, który rozkładali na małe kawałki, był beznadziejny. Zaatakowanie, porwanie.. Raz po raz, wygrana po stronie detektywów. Wino się skończyło ponad godzinę temu, Chuuya podpity mruczał coś pod nosem do pustej butelki. Nijak jej teraz pomoże.

     Katsumi powoli wstała ze swojego miejsca i podeszła do okna. Świeże powietrze do zrobi dla ich głów. Cicho westchnęła.

- Plan przecież nie musi być na już.. - Edogawa Ranpo, najlepszy detektyw organizacji wyjechał na dobre kilka dni z miasta. To jest jednak jedyna szansa, by jakikolwiek plan wypadł dobrze. Póki znowu nie wyjedzie.

- Zniszczenie Agencji od zewnątrz jest niemożliwe.. A od wewnątrz.- Rozszerzyła oczy. Od wewnątrz. Pobiegła do rudowłosego i nim potrząsnęła.- Od wewnątrz! Chuuya!

- Co do cholery..- warknął cicho, leżąc na stole.- Daj mi spać..- odsunął jej rękę leniwie. Zostawiła go i złapała za długopis i notatnik. Powie mu o tym rano. Zaczęła szybko pisać, gdy jej oczy zmieniły kolor na szkarłat.

Od wewnątrz.

Prawdziwa Hazardzistka MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz