13 dni później
Siedzę przy stole Gryfonów, śmieję z żartu, który chwilę temu opowiedziała Ginny. Mój dawno zapomniany przyjaciel Dobry Humor, wrócił z bardzo długich i bardzo dalekich wakacji i wyglądało na to, że na razie zostanie.
Zerkam kątem oka na stół Ślizgonów, gdzie widzę Draco. Patrzy na mnie uważnie, przekrzywia głowę, mimo odległości, jestem w stanie dojrzeć firmowy uśmieszek, czający się w kącikach ust.
Pruderyjnie zawstydzona, odwracam głowę. Wiem, że Ginny nie spuszcza ze mnie wzroku, więc czym prędzej zajmuję się posiłkiem. Kątem oka widzę, że przygryza wargę, usilnie próbując powstrzymać potok pytań. Dobrze. Mam świadomość, że powinnam z nią porozmawiać, jednak nie teraz. Nie, kiedy nie wiem tak naprawdę na czym stoję, ani co się dzieje z moim życiem.
Miałam podjętą decyzję - skupić się na nauce, zrezygnować ze spotkań z Malfoy'em. Ogarnąć swoje zbolałe serce, zapieczętować uczucie, zakopać i zapomnieć. Szkoda, że łatwiej powiedzieć niż zrobić.
Nasz... wybryk w bibliotece wydawał się rozpocząć nową erę, wprowadzić nas na wyższy poziom znajomości, a jednak odnoszę wrażenie, że zatoczyliśmy wielkie koło, wyminęliśmy gdzieś po drodze, by powrócić do punktu wyjścia. Ukrywanie, sekretne spojrzenia i uśmiechy.
Wciąż nie chcę tak żyć. Wciąż potrzebuję więcej. Potrzebuję tak bardzo, że czasem mam wrażenie, że ta potrzeba odmalowuje się na mojej twarzy, wypływa z ciała, z każdą kropelką potu wyciśniętą w obecności Draco.
Nie jestem zadowolona, że poległam we własnym postanowieniu - znowu. Nie cierpię tej uległości, a jednak kusi mnie niezmiennie mocno, jeśli nie bardziej za każdym kolejnym razem. Próbuję walczyć. Stawiam się, ignoruję serce, uczucia, palące pożądanie. Za każdym razem sromotnie przegrywam tę walkę z wiatrakami.
Kogo ja chcę oszukać? Uwielbiam kontrolę, którą nade mną posiada w kwestiach seksualnych. Uwielbiam to, co jest w stanie ze mną robić. Pozostaje pytanie czy i kiedy zaakceptuję fakt, że nie jestem w stanie z tego zrezygnować?Wzdycham, podnoszę się z miejsca, komunikuję Ginny, że idę na lekcje. Kiwa głową z bułką w jednej i kawą w drugiej dłoni, ale jedyne co zauważam, to brak Malfoy'a przy stole. Marszczę brwi. Zazwyczaj wychodzi chwilę po mnie i spotykamy się w najbliższej, wolnej klasie, kradniemy kilka pocałunków i każde idzie w swoją stronę. Co się zmieniło?
Otrzymuję odpowiedź chwilę po tym, jak mijam drzwi do Wielkiej Sali.
W moment dostrzegam blond czuprynę, wśród grupki Ślizgonów, stojących tuż obok. Przystaję w miejscu, waham się co robić. Przez jeden, bardzo krótki moment, mam ochotę do nich podejść. Ujawnić się, pokazać, że między mną, a Malfoy'em coś jest. Udowodnić sobie, że nie mam urojeń i jemu też, w jakimś stopniu zależy. Robię krok w przód i w tym samym momencie dostrzegam, że nie stoi sam. Do jego boku, przyklejona jak pijawka stoi śliczna, filigranowa brunetka. Nie umyka mojej uwadze, że jego ramię obejmuje ją w pasie, jakby z zamiarem dociśnięcia jeszcze bliżej.
Nie wierzę w to, co widzę. Moje niedawno posklejane serce drży niebezpiecznie. Bije wolno, później szybko, zmienne tempo zdaje się doprowadzać je do ostateczności, aż w końcu niedawno wygojona rana otwiera się, zapoczątkowując proces powolnego rozsypywania się na kawałki.
Jeśli kiedykolwiek sądziłam, że już nic nie będzie w stanie mnie zranić, to właśnie mam przed sobą dowód na to, jak bardzo się myliłam.
Stoję tam zbyt długo, przytłoczona bólem, niezrozumieniem. Moje wnętrzności palą, kawałki serca lądują w żołądku, gdzie topnieją z nieprzyjemnym sykiem.
CZYTASZ
4 a.m.
FanfictionNie planowałam ocieplenia stosunków. Nie planowałam skradzionych pocałunków, dotyku. Nie planowałam długich, upojnych nocy, ani ucieczek o czwartej nad ranem. A przede wszystkim, nie planowałam się zakochać. Gatunek: Romans Parring: Draco/Hermiona N...