Rozdział 7

339 27 0
                                    

Dzisiejszego dnia szkoła dla Yoshidy była jeszcze większym utrapieniem niż zwykle. Od samego rana ludzie przyglądali się jego poranionej dłoni i w niedługim czasie zdążyła pojawić się plotka, że czarnowłosy naprawdę poważnie kogoś pobił. Szkoda tylko że nie zdawali sobie sprawy że tym kimś, a raczej czymś było lustro. Jednak chłopak nie miał najmniejszego zamiaru się tłumaczyć i spokojnie siedział w ławce na końcu sali i udawał iż słucha nauczyciela od matematyki. Tak tylko udawał, bo w rzeczywistości jego myśli zaprzątał tęczowooki chłopak.

Pół dnia Yoshida zastanawiał się jak naprawić sytuację. Jednak nic nie przychodziło mu do głowy co potęgowało jego irytacje.

Po zakończeniu lekcji wszyscy uczniowie bez wyjątku zostali zwołani na zbiórkę przed budynkiem szkoły. Jako iż szkoła była o profilu policyjnym uczniowie zostali zaproszeni na zwiedzanie więzienia o zaostrzonym rygorze znajdującego się w sąsiednim mieście. Czarnowłosy nie był tym faktem pocieszony zważywszy na to iż "atrakcją" specjalną była rozmowa w specjalnej sali z więźniem, który dopuścił się czterdziestu dwóch morderstw, zamieszany był w handel ludźmi i skandale polityczne a do doprawienia całego wyroku był członkiem yakuzy. Yoshida oczywiście wiedział że skazańcem był nie kto inny a jego wuj, brat ojca Sakamoto Takagawa.

Czarnowłosy od dziecka nienawidził tego człowieka, cieszył się że siedział za kratami gdzie już nigdy nie ujrzy światła dziennego. A teraz przez "atrakcje" szkoły był zmuszony oglądać jego paskudny ryj.

Gdy po dwudziestu minutach cała szkoła dotarła na miejsce natychmiast podzielono uczniów na dziesięcioosobowe grupy. Oczywiście Yoshida wylądował z Shuzo, Akir'om, trzema laskami z drugiej klasy które wyjątkowo uczieszyły się z takiego podziału, do tego było jeszcze dwóch chłopaków których Yochida ni chuja nie znał imion, i jak na swoje nieszczęście z Miko i jego kolegą którego czarnowłosy miał na oku od kiedy zobaczył jak pajac uśmiecha się do jego białowłosej "księżniczki". Jednak mimo że było ich aż dziesięciu przez co czarnowłosy nie był sam na sam z Miko to trzeba było przyznać iż było naprawdę niezręcznie.

Gdy zwiedzali więzienie z prowadzącym ich policjantem, Yoshidzie nie uszło nieuwadze iż jego grupa jako jedyna była obserwowana aż przez dziesięciu mężczyzn w mundurach. I naprawdę nie trudno było się domyślić dlaczego tak było. Wszyscy wiedzieli że czarnowłosy jest następcą grupy Takagawa i po prostu woleli mieć go w takim miejscu na uważniej uwadze.

- Ej laluniu !

Wszyscy gwałtownie zwrócili swój wzrok w stronę mężczyzny opierającego się swobodnie o kraty swojej celi i lustrującego ich kpijnym spojrzeniem. Widać było iż facet był w kwiecie wieku, jego czarne włosy były już prawie w całości białe jak śnieg a jego brązowe oczy przeraziły dziewczyny. Wszystkie zaczęły wycofywać się w stronę na przeciwnej ściany, byle by jak najdalej od denata który na ten gest zaśmiał się szyderczo.

- Nie mówiłem o was głupie dziwki, tylko o tej białowłosej piękności. - Stwierdził spokojnym tonem głosu i wlepił swoje spojrzenie w zdezorientowanego tęczowookiego chłopaka. - Nie miał byś ochoty zrobić mi laski ? - Zapytał wymownie posyłając mu szereg białych zębów i jak od niechcenia rozpinając guziki w spodniach.

Kiedy mundurowi zorientowali się co się święci chcieli już zareagować jednak Yoshida ich uprzedził. Pewnym ruchem zasłonił swoim ciałem białowłosego i niechętnie skierował swoje spojrzenie na więźnia.

- Osobiście radził bym ci zapiąć ten guzik. - Stwierdził posyłając denatowi szelmowski uśmiech. - No chyba że zapragnąłeś zostać w tym wieku kastratem.

- J-jak śmiesz ty... - Nie dokończył gdyż jeden z policjantów pochylił się w jego stronę szepcząc mu coś na szybko do ucha. Mężczyzna nagle zbladł, spojrzał z przerażeniem na Yoshide i gwałtownie padł na kolana. - J-ja p-przepraszam najmocniej Panie T-Takagawa. - Wybełkotał jąkawszy się przy tym jak cholera. Był przerażony co nie uszło nie uwadze czarnowłosemu, jednak postanowił to zlać i skierował się do pomieszczenia gdzie przebywać miał jego wuj. Reszta grupy natychmiast podążyła za nim nie zwracając uwagi na policjantów. Jednak mimo że Yoshida oddalił się już od nich o dobre kilka metrów zdołał usłyszeć cichy głos Miko...

- Nie musiałeś tego robić...

Na Celowniku Mojego WzrokuWhere stories live. Discover now